niedziela, 31 sierpnia 2014

Uwaga :)

Hej Wszystkim! Chciałbym Was bardzo przeprosić za to, że w tym tygodniu nie dodałam rozdziału na który (mam nadzieję) czekałyście i który był zapowiadany :( Często mam problemy z internetem, zbyt mało czasu albo brak weny :(
Staram się jednak coś sklecić :P Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe :( Postaram się dodać rozdział tak szybko jak będzie to możliwe :)
I oczywiście chciałam Wam wszystkim życzyć dobrego roku szkolnego! :) Mam nadzieję, że będzie udany :)

Buziaczki
Nika :)

PS. Jeszcze raz strasznie Was przepraszam

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział pięćdziesiąty

Obudziłam się około siódmej. Leniwie przewróciłam się na drugi bok i z przykrością musiałam stwierdzić, że nie ma przy mnie Nathana, do którego obecności byłam tak bardzo przyzwyczajona. Westchnęłam głośno, po czym powoli wstałam z łóżka. Niechętnie wygrzebałam byle jakie ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Siedziałam w niej Bóg jeden wie ile. Gdy w końcu wyszłam, wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym położyłam się na łóżku.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe, m.in Twittera i Facebooka. Na nic ciekawego się tam nie natknęłam, więc po godzinie stwierdziłam, że mam ochotę na film. Znalazłam jakiś melodramat. Usiadłam wygodnie i go włączyłam.
Oglądać skończyłam z kupą chusteczek na podłodze oraz mokrymi policzkami. Łkając wyłączyłam komputer, po czym zaczęłam sprzątać.
Nagle usłyszałam mój telefon. Zaczęłam poszukiwania, jednak gdy już go znalazłam było za późno. Jęknęłam niezadowolona, po czym spojrzałam kto próbował się do mnie dodzwonić. "Nathan". Mogłam się domyślić. Odłożyłam telefon na biurko. Westchnęłam głośno. Postanowiłam zejść na dół i zjeść jakieś śniadanie. Tak też zrobiłam. Przygotowałam sobie kanapkę, po czym usadowiłam się na blacie.
Parę minut później posprzątałam po sobie. Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, więc stwierdziłam, że spędzę dzień przed telewizorem. Oryginalne, nieprawdaż ?
Walnęłam się na kanapie i zaczęłam szukać pilota. Gdy zobaczyłam go na ławie, dwa metry ode mnie, jęknęłam głośno, po czym niechętnie podniosłam cztery litery. Zrobiłam trzy kroki, wzięłam urządzenie i wróciłam na miejsce.
Włączyłam telewizor, trafiając akurat na film ''Złap mnie, jeśli potrafisz'' z moim ukochanym aktorem, Leonardem DiCaprio. Uśmiechnęłam się do siebie, po czym zaczęłam oglądać.
Po około dwóch godzinach usłyszałam dzwonek domofonu. Wstałam i podeszłam do okna. Zobaczyłam Kat, stojącą przy furtce. Uśmiechnęłam się szeroko, przycisnęłam przycisk odblokowujący bramkę, po czym popędziłam do przyjaciółki.
- Hej ! - zachichotała, mocno mnie przytulając
- Hejka - powiedziałam - Ty nie w pracy ? - zdziwiłam się
- Nie, nie, dzisiaj mam wolne - posłała mi uśmiech
- Tak w ogóle, to gdzie pracujesz ? - spytałam
- Hm... Jestem wizażystką, jak na razie to na stażu, w agencji modelek - powiedziała zadowolona
- To super ! - klasnęłam w dłonie - Podoba ci się tam ? - spytałam
- Pewnie ! Nawet nie masz pojęcia ile fajnych osób można spotkać - westchnęła z szerokim uśmiechem
Zachichotałam - Wejdziesz ? - zaproponowałam, zapraszając dziewczynę gestem ręki do środka
- Okay - posłała mi jeden z tych uśmiechów, który był zarezerwowany tylko i wyłącznie dla mnie
- Chciałabyś się może czegoś napić ? - zaproponowałam
- Kawy, najlepiej mrożonej - puściła mi oczko
- Dobra, już się robi - odwzajemniłam gest, po czym poszłam do kuchni
Zaczęłam przygotowywać dla nas kawę, gdy usłyszałam pisk dobiegający z salonu. Szybko tam pobiegłam i zobaczyłam strasznie szybko oddychającą Kat,  patrzącą się w punkt na panelach.
- Weź to stąd - jęknęła
- Ale...
- Weź tego pająka ! Zabij go ! - pisnęła przerażona
- Pająków się nie zabija, bo brzydka pogoda będzie - przewróciłam oczami, po czym wzięłam z półki pierwszą lepszą gazetę
Po chwili pajączek biegał gdzieś na wolności. Wróciłam do salonu - Poważnie ? - zachichotałam - Był aż tak straszny ? - podniosłam brew, opierając się o sofę
- Tak ! I się nie śmiej ! - zrobiła obrażoną minę
- Oj daj spokój - machnęłam ręką - Idę dokończyć kawę - posłałam dziewczynie uśmiech, po czym czmychnęłam do kuchni
Parę minut później przyniosłam nam mrożoną kawę z bitą śmietaną, karmelem i pokruszoną czekoladą. Bomba kaloryczna, ale jaka pyszna ! Mmm, palce lizać
- Ale dobra - mruknęła moja towarzyszka, oblizując usta
- Dziękuję, dziękuję - posłałam jej delikatny uśmiech i klapnęłam na kanapie
- Jak się czujesz ? - spytała
- Nie jest źle - stwierdziłam
- Nathan się odzywa ?
- Taaa... - westchnęłam
- Tęsknisz za nim, co ? - szturchnęła mnie delikatnie
- Możemy porozmawiać o czymś innym ? - poprosiłam
- Okay, nie ma sprawy - puściła mi oczko - Masz może ochotę na zakupy ?
- Czy ja wiem...
- Oj nie daj się prosić - jęknęła - Rozerwiemy się trochę... - oparła głowę o moje ramię
- Dobra, dobra - poddałam się - Mogę iść
- No ! - stuknęła mnie w ramię - Wiedziałam, że się zgodzisz
- Ej, bo zaraz zmienię decyzję !
- Nie zmienisz, za bardzo mnie kochasz - wystawiła mi język
- No jasne, jasne - parsknęłam śmiechem - Kiedy ruszamy ? - spytałam
- Choćby zaraz - wzruszyła ramionami
- Oh, okay - zachichotałam - To pójdę się przebrać
- Leć, leć - mruknęła, rozsiadając się na kanapie
Pobiegłam na górę, wyjęłam z szuflady czarne rurki i  flanelową koszulę w kratę. Szybko się przebrałam, po czym wróciłam do mojej przyjaciółki.
- To co, możemy ruszać ? - spytała, wstając z kanapy
- Pewnie - stwierdziłam, po czym założyłam trampki i wyszłyśmy z domu
Wzięłyśmy moje auto. Bez żadnego problemu udało mi się zapalić. Wyjechałam z podjazdu i pojechałyśmy do centrum, gdzie znajdowało się nasze ulubione centrum handlowe. Droga nie zajęła nam więcej niż pół godzin, a w dodatku nie było korków.
Zaparkowałam w jednej z pobliskich uliczek, gdyż przy celu naszej podróży wszystkie miejsca niestety były zajęte.
Zadowolone wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do okazałego, nowoczesnego budynku.
- Dobra, to gdzie idziemy ? - spytałam, wodząc wzrokiem po pobliskich sklepach z ubraniami, bielizną, artykułami domowymi i innymi cudami
- W sumie... Muszę odświeżyć swoją szafę - Kat zaśmiała się cicho
- Znowu ? - pisnęłam
- No ! - parsknęła śmiechem - Trochę nowych rzeczy się przyda - wzruszyła ramionami
- Dobra, to gdzie idziemy ?
- Może najpierw wybierzmy się do House'a ? 
Skinęłam głową, po czym ruszyłyśmy do sklepu. Moja przyjaciółka kursowała między wieszakami, a przymierzalnią, ja z kolei tylko niemrawo się rozglądałam. W końcu dziewczyna wybrała dwie bluzki, bluzę i jeansy, po czym ustawiła się w niemiłosiernie długiej kolejce do jedynej czynnej kasy.
Parę dobrych minut później wyszłyśmy ze sklepu i weszłyśmy do kolejnego i kolejnego...
W końcu moja przyjaciółka była obładowana torbami. Mi udało się jedynie kupić (w dodatku za namową Kat) skromną srebrną bransoletkę z serduszkiem Swarovskiego.
Od razu założyłam ją na przegub, po czym ruszyłyśmy w stronę kawiarni.
- Może chciałabyś zostawić tobołki w aucie ? - zaproponowałam
- W sumie... To niegłupi pomysł i chyba z niego skorzystam - powiedziała, wypuszczając głośno powietrze
- Iść z tobą ? - spytałam
- Nie, nie trzeba - posłała mi uśmiech
- Ok, to trzymaj - włożyłam jej do kieszeni kluczyki - Pójdę nam zamówić kawę, co ty na to ?
- Dobra ! Poproszę Espresso - puściła mi oczko i nie czekając ani chwili dłużej czmychnęła do auta
Ja poszłam do kawiarni, złożyłam zamówienie, po czym zajęłam stolik. Czekałam na moją przyjaciółkę prawie dwadzieścia minut.
- No jesteś już - zaśmiałam się - Kawa stygnie
- A, zagadałam się, przepraszam ! - jęknęła
- Eh, okay - powiedziałam i zrobiłam sporego łyka już chłodnego napoju - Kat... Od pewnego czasu dręczy mnie jedno pytanie...
- Tak ? Jakie ? - spytała, sięgając po filiżankę
- Powiedziałaś mi, że... Wolałabyś żebym była z Maxem niż z Nathanem... Dlaczego ?
Dziewczyna na chwilkę zastygła, niezbyt wiedząc jak odpowiedzieć - Um... Nie wiem... Tak jakoś mi się powiedziało - machnęła lekceważąco ręką i zrobiła spory łyk kawy
- Kłamiesz - powiedziałam stanowczo - Powiedz mi proszę prawdę.
- Mel, ja przecież mówię prawdę... - jęknęła - Jakoś po prostu Max do ciebie bardziej pasuje... Jak o tobie mówi... Boże, marzeniem każdej dziewczyny jest aby chłopak tak o niej mówił jak on o tobie... - westchnęła, a mi z jakichś niewyjaśnionych przyczyn serce zabiło mocniej
- Rozmawiałaś z nim ? - spytałam, zachowując zimną krew - O mnie ?! - podniosłam głos tak, że poczułam na sobie wzrok ludzi siedzących obok
- Melanie, uspokój się. Zadzwonił, chciał z kimś pogadać, wyżalić się... Nie mogłam mu odmówić, zrozum - powiedziała - On jest w tobie cholernie zakochany. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo... Powinnaś z nim porozmawiać w cztery oczy
- Ale ja nie mam o czym z nim rozmawiać, zrozum - westchnęłam, chowając twarz w dłonie
- Musicie na spokojnie porozmawiać Mel. Najlepiej tu, w Polsce. W cztery oczy. Bez całej reszty. Wyjaśnicie sobie wszystko szczerze... - dziewczyna nie dawała za wygraną, jednak ja i tak wiedziałam swoje
Nie siedziałyśmy długo w kawiarni. Odwiozłam dziewczynę do jej domu i pojechałam do swojego. Gdy tylko przekroczyłam próg, zdjęłam trampki i rzuciłam je gdzieś w kąt. Poczłapałam do salonu, po czym położyłam się na sofie. Włączyłam telewizor i trafiłam na jakiś wyjątkowo denny serial. Wlepiłam oczy w ekran, nie mając lepszego pomysłu na marnowanie czasu.
Nagle usłyszałam dzwonek domofonu. Zmarszczyłam brwi, po czym poszłam otworzyć, nawet nie patrząc kto to. Gdy nacisnęłam klamkę od drzwi, ukazał mi się nie kto inny jak pan Max George. Zrobiłam wielkie oczy, nie wiedząc co powiedzieć.
- Hej... - powiedział, pocierając kark dłonią
- Co ty tu robisz ? - spytałam
- Chciałem z tobą porozmawiać... Zobaczyć cię - szepnął
- Wejdź - poleciłam krótko po czym zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Czemu uciekłaś ? - spojrzał na mnie
- Szczerze ? - założyłam ręce na piersi
- Oczywiście - powiedział
- Bo mam dosyć tej twojej chorej zazdrości, kłótni z Nathanem, wszystkiego ! - wyrzuciłam ze zdenerwowaniem ręce, przez co prawie go uderzyłam
- Melanie... - szepnął, robiąc krok w moją stronę
- Nie patrz tak na mnie - warknęłam wściekła - W ogóle to się do mnie nie zbliżaj, bo nie ręczę za siebie
- Melanie, proszę cię, posłuchaj mnie - poprosił
- Dobra - westchnęłam - Mów




-----
Hejka ! Mamy już pięćdziesiąty rozdział ! Dziękuję Wam !
Jak tam ostatni miesiąc wakacji ? A właściwie jego połowa ?
Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział :)
Dziękuję za ponad 120000 wyświetleń rvfiarudvbg *-* Jesteście niesamowite !
Ja już się żegnam kochane :*
Buuuuuuuuuuziaki ! :*

PS. Za ewentualne błędy bardzo przepraszam, ale po dodaniu obrazka blogger mi fiksuje i zamienia literki ! :c Też tak macie ? :c

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział czterdziesty dziewiąty

Lot zajął mi półtorej godziny. Po wszystkim zabrałam moją walizkę z dosyć sporej sterty. Zerknęłam na zegarek i stwierdziłam, że za niecałe dziesięć minut Kat powinna się po mnie zjawić.
Nagle zobaczyłam znajomą dziewczynę, biegnącą w moją stronę. Chwilę później zamknęła mnie w żelaznym uścisku.
- Jezu ! - pisnęła - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się za tobą stęskniłam ! I w dodatku cudnie ci w brązie i ombre ! Wyglądasz bosko ! - mówiła podekscytowana
- Na za tobą też, no i... Dziękuję - poklepałam przyjaciółkę po plecach
- Idziemy ? - spytała chwilę później, gdy się od siebie odkleiłyśmy
- Pewnie - posłałam jej uśmiech
- Musisz mi wszystko opowiedzieć - wzięła mnie pod rękę
Droga do auta nie była długa. Wpakowałam walizkę do bagażnika, po czym zajęłam miejsce obok Kat, która odpaliła silnik.
- No to opowiadaj co tam się stało - powiedziała, zgrabnie wyjeżdżając z miejsca parkingowego
- Hm... Pojechałam z całą ekipą do L.A, to wiesz - zaczęłam - No i na początku wszystko było ok... Ale później Max zaczął się do mnie przystawiać, co zaczęło mnie wkurzać i krępować, a z kolei pomiędzy mną, a Sykesem często dochodziło do kłótni. Dzisiaj Nathan w końcu poszedł pogadać z Łysym. Przed rozmową obiecał, że siebie nie tkną. No ale oczywiście, jak można się domyślić, nie dotrzymał obietnicy i dali sobie parę razy w twarz. Więc się zdenerwowałam, spakowałam manatki i na jakiś czas wróciłam. Miałam dosyć takiej atmosfery, oraz zachowania Natha. Oczywiście on tylko może się domyślać gdzie teraz jestem, gdyż nie poinformowałam go o wyjeździe. To chyba na tyle - wzruszyłam ramionami
- Wiesz, mówiąc między nami, to wolę żebyś była z Maxem niż Sykesem - wyznała po chwili namysłu 
Podniosłam brew - Mówiąc między nami, to kocham mojego chłopaka i nie zamieniłabym go na nikogo innego. Tyle w temacie. - ucięłam troszkę za ostro, ale lekko mnie zdenerwowała
- Okay, okay. Ja tylko tak mówiłam... - mruknęła, skupiając wzrok na drodze
Westchnęłam głośno - No dobra, nie ważne. Mów co u ciebie. Jak praca i w ogóle - uśmiechnęłam się
- Ogólnie jest dobrze. Zdecydowanie lepiej jest mi tutaj. W rodzinnym mieście, niż na wyspach - powiedziała - No i oczywiście musisz kogoś poznać - zaśmiała się, po czym klepnęła mnie w kolano
- Och, z przyjemnością - zawtórowałam dziewczynie
Parę minut później byłyśmy przed domem moich rodziców. Wzięłam swoje manatki i zaprosiłam Kat do środka, jednak dziewczyna grzecznie odmówiła, twierdząc, że ma trochę roboty papierkowej. Podziękowałam jej więc za podwózkę. 
Zadzwoniłam domofonem. Chwilkę później usłyszałam łagodny, kobiecy głos, pytający kto tam.
- Mamo, wpuścisz mnie ? - uśmiechnęłam się delikatnie
- Melanie ! Dziecko, już otwieram ! - ucieszyła się, a sekundę później otworzyła furtkę
Sama wyszła z domu i wpadłyśmy sobie w ramiona.
- Ale za tobą tęskniłam - wyszeptałam
- Oj kochanie, nawet nie masz pojęcia jak my tęskniliśmy za tobą - odpowiedziała szeptem - Tak w ogóle to trzeba było nas uprzedzić, że przyjedziesz ! Coś bym ugotowała dobrego, cokolwiek ! - odsunęła się trochę
- Oj mamo, ty zawsze dobrze gotujesz - posłałam jej szeroki uśmiech - A szczerze mówiąc to przyjazd był nieplanowany - westchnęłam cicho
- Dziękuję kochanie - powiedziała, wciąż się uśmiechając
Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu - Pofarbowałaś włosy, ładnie ci - stwierdziła, a ja przewróciłam oczami - Oj, dzięki mamo - mruknęłam, machając ręką
- Chodźmy do domu, co ? - zaproponowała, sięgając po moją walizkę
- Ja wezmę - stwierdziłam szybko i ruszyłyśmy w stronę budynku
- Hej tato ! - krzyknęłam na wejściu
Mój rodziciel praktycznie wybiegł z kuchni, po czym wylądowałam w jego ramionach - Cześć słoneczko - cmoknął mnie w czubek głowy i poczochrał po włosach
Parsknęłam śmiechem. Chwilę później odsunęłam się od ojca - Ładnie tu pachnie - stwierdziłam, idąc do kuchni
- A, twój tato bawi się w kucharza - zachichotała mama
- Och - zawtórowałam jej - I jak ?
- No muszę przyznać, że całkiem nieźle mu idzie - pocałowała mężczyznę w policzek, a ten objął ją ramieniem 
- Jak dobrze być w domu - westchnęłam, na chwilę zamykając oczy 
- Słońce, może pójdziesz się rozpakować i odświeżyć po podróży ? - zaproponowała moja mama
- Ok - mruknęłam 
Wzięłam walizkę, wtargałam ją po schodach (pomimo sprzeciwów taty, który upierał się, że jest ciężka i on mi ją wniesie). Otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Walnęłam się na łóżko i po prostu, ot tak, popłakałam. Dosyć długi czas leżałam, rycząc cicho w poduszkę. 
Już tęskniłam za Nathanem, jego głosem, dotykiem, niezwykłymi pocałunkami... Ale koniec końców sama podjęłam decyzję o wyjeździe. Nikt mnie do tego nie zmuszał, wręcz przeciwnie. On chciał żebym została. Chciał tu przyjechać ze mną. 
Położyłam się na boku i kciukiem głaskałam poduszkę, jednocześnie pociągając nosem. 
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, które jednocześnie delikatnie się uchyliły.
- Mel, zjesz z nami kolację ? - usłyszałam mamę 
- Oh, nie, dzięki - powiedziałam, wtulając się w poduszkę, gdyż nie chciałam, żeby zauważyła moje czerwone oczy, albo usłyszała, że mój głos troszkę się trzęsie
- Jesteś pewna ? 
- Tak mamo. Dziękuję, ale nie mam ochoty, przepraszam 
- Nic się nie stało kochanie - stwierdziła - Odpocznij sobie 
- Dzięki - mruknęłam
Usłyszałam jak drzwi się zamykają. W pewnej chwili przypomniałam sobie, że nie wyłączyłam trybu samolotowego. Zaczęłam grzebać w torebce, szukając telefonu. Na szczęście chwilę później trzymałam go w dłoni. Gdy tylko z powrotem przywróciłam mu wszystkie funkcje zasypały mnie wiadomości i nie odebrane połączenia. Trzydzieści było od Nathana. Max również dzwonił. Ponad dwadzieścia czerwonych słuchawek należało do niego. Westchnęłam głośno, kasując po kolei powiadomienia. Nagle telefon znów zaczął dzwonić. Odruchowo spojrzałam na ekran - Kelsey 
Zawahałam się. Nie odebrałam połączenia. Wyciszyłam komórkę, wsadziłam ją do kieszeni, po czym zeszłam na dół 
- Smacznego - rzuciłam, nakładając trampki 
- Dziękujemy - mruknął tato, nawijając kolejną porcję makaronu na widelec 
- Gdzie się wybierasz ? - spytała mama 
- Eh, idę na spacer - puściłam jej oczko - Chcę zobaczyć co tam słychać w starej okolicy
Skinęła głową ze zrozumieniem, a ja wyszłam z domu. Chodziłam dobrze znanymi uliczkami bez celu, myśląc nad tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Nagle ktoś na mnie wpadł.
- Przepra... - urwał, patrząc na mnie
Zrobiłam wielkie oczy - Daniel ?! - pisnęłam zaskoczona, z bananem na twarzy
- Boże, Melanie ! Tyle lat ! Ale się zmieniłaś... - zmierzył mnie od góry do dołu
- No wiesz, ty też - parsknęłam śmiechem - W końcu od trzeciej gimnazjum się nie widzieliśmy ! 
- Opowiadaj co tam u ciebie - powiedział szybko 
- Hm... Mieszkam w Anglii obecnie - stwierdziłam 
- O ! Super ! - klasnął w dłonie - I jak ? Podoba ci się tam ? 
- Nie mogę powiedzieć, ładnie jest - posłałam blondynowi uśmiech - Ale dosyć tłoczno 
- E, w końcu to Wielka Brytania, nie ? - zaśmiał się i wziął mnie pod rękę 
- No jakby nie patrzeć, to masz rację 
- Ba - zachichotał - Masz może ochotę na kawę ? - spytał 
- Chłopie, jeśli się teraz napiję kawy to do jutra nie zasnę ! 
- Ups. W takim razie może herbatę ? Ciastko i herbatę ? No nie daj się prosić - zrobił oczka szczeniaczka
Przewróciłam oczami - Dobra, niech ci będzie 
Poszliśmy do najbliższej, niedużej kawiarenki. Oboje zamówiliśmy czarną herbatkę i bezę. Zajęliśmy miejsca na dworze, ponieważ była piękna pogoda. Mój kumpel co jakiś czas mi się przyglądał - Idziesz gdzieś na studia ? - spytał po chwili ciszy 
- Szczerze mówiąc to nie mogę się zdecydować, a na dobrą sprawę powinnam - powiedziałam 
- Racja. Może mogę jakoś pomóc ?
- Na razie chyba nie, ale dzięki za troskę - uśmiechnęłam się delikatnie
- Mel ? 
- Tak ? - spojrzałam na blondyna 
- Jak tam u ciebie ze sprawami sercowymi ? 
- A no dobrze, mam chłopaka w Anglii - mruknęłam, starając się choć trochę schłodzić gorący napój poprzez dmuchanie 
- O ! To super ! - klasnął w dłonie - Gratuluję
- Dziękuję - posłałam mu szeroki uśmiech 
- Pamiętasz jak znalazłem ci chłopaka w piątej klasie ? - parsknąl niepohamowanym śmiechem, a ja wraz z nim
- To było dziwne - jęknęłam, biorąc na widelczyk ostatni kawałek ciacha
- Tak jak większość moich pomysłów - wyznał, dopijając herbatę 
- Przyznaję, że nocowanie w namiocie na hm... Parkingu przy McDonald's nie było normalne... 
- Oh, zdarza się przecież. Ale widzisz, przynajmniej teraz mamy co wspominać - uśmiechnął się 
- Racja - odwzajemniłam gest - Dobra, ja się będę zwijać. Dzięki za rozmowę 
- Nie ma sprawy. Podałabyś mi swój numer telefonu ? - poprosił
- Jasne, nie ma problemu - stwierdziłam, po czym zapisałam się na liście kontaktów
- Dzięki. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy, co ? - puścił mi oczko
- No pewnie - zachichotałam
- A w ogóle to na ile zostajesz ? - spytał
- Jeszcze nie wiem, myślę, że tydzień pobędę. To zależy...
- No to super ! Może wpadłabyś do mnie na ognisko w sobotę ? Będą starzy znajomi, może trochę nowych... O ! No i poznasz moją dziewczynę ! Polubicie się, zobaczysz ! - nawijał z entuzjazmem
- Zobaczę jak będzie z czasem, ok ? - stwierdziłam - Ale z chęcią poznam twoją drugą połówkę, podrywaczu - żartobliwie dźgnęłam blondyna w bok, na co przewrócił oczami
- Oprócz włosów, to w ogóle się nie zmieniłaś - powiedział
- Oj tam - mruknęłam - Dobra, ja lecę - szepnęłam i przytuliłam mojego kumpla
On szybko odwzajemnił gest - Do zobaczenia
- Do zobaczenia - odsunęłam się od chłopaka, po czym poszłam do domu
Po przekroczeniu progu zdjęłam buty, po czym odłożyłam je na niewielką półeczkę.
- Wróciłam ! - poinformowałam domowników, kierując się w stronę schodów
- Dobrze, dobrze - usłyszałam mamę
- Gdzie tato ? - spytałam, zatrzymując się na chwilę
- Poszedł do ogrodu. Chyba podlać kwiaty, a czemu pytasz ? 
- Tak po prostu chciałam wiedzieć - wzruszyłam ramionami, po czym w ciszy poszłam do swoich czterech kątów
Skuliłam się na łóżku, przyciągając poduszkę do siebie i od tak się rozpłakałam. Zaczęło brakować mi Nathana. Pomimo kłótni, tego wszystkiego co ostatnio między nami się działo. Po prostu tęskniłam.
Powoli podeszłam do walizki i zaczęłam przeszukiwać rzeczy, szukając jakiejś bluzki i spodenek do spania. Wyjęłam jasny t-shirt, po czym przewinęłam go na prawą stronę.
Była to koszulka Natha. Spojrzałam na nią jeszcze raz, zagryzając wargę. Westchnęłam głośno, wzięłam pierwsze szorty z brzegu, po czym poszłam do łazienki. Dosyć szybko się w niej ogarnęłam. Wyszłam z włosami związanymi w niedbałego koka, ubrana w za dużą, Nathanową koszulkę i szare szorty. Poczłapałam z powrotem do swoich czyterech kątów, po drodze zahaczając jeszcze o kosz z brudnymi ubraniami. Od razu walnęłam się na łóżko i nawet nie wiedząc kiedy, zasnęłam.




-----
Hej Wam !
Dzisiaj troszkę krótszy wyszedł, ale mam nadzieję, że się podobał :) Coraz bliżej 50 rozdziału ! UHUHUHUHUHUHUHUHU ależ ten czas leci !
Co tam u Was ? Jak się czujecie ? Jak wakacje ? Już miesiąc minął :o NIESTETY !
Na razie się z Wami żegnam kochane i lecę oglądać Wilka z Wall Street :'D (Chyba czwarty raz już :D)
Do nexta !
Buuuuuuuuuuziaczki ! :**********

PS. Bardzo, ale to baaaaaaaaardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnimi rozdziałami :)