wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział czterdziesty ósmy

- W sobotę wracam do domu - powiedziałam
- Dlaczego ? Na ile !? - chłopak gwałtownie się podniósł
- Nie wiem, może na tydzień, dwa. Po prostu muszę odwiedzić rodziców... - podniosłam się
Nathan skinął delikatnie głową - I ?
- Myślę, że powinniśmy trochę... od siebie odpocząć - powiedziałam przyciszonym głosem
- Chwi... Chwila chwila. Odpocząć ? Jak to odpocząć ? - przeczesał włosy, ciągnąc za końcówki
- Normalnie - westchnęłam - Ciągle dochodzi pomiędzy nami do spięć...
- Jak ciągle ? No jak to ciągle ?! Od kiedy ?! - podniósł głos
- Nie krzycz do mnie, bo nie jestem głucha - zakomunikowałam - Od momentu tej imprezy na której byłeś.
- Ale jak ? Melanie. Proszę cię - podszedł do mnie
- Nathan, przecież to tylko parę dni - powiedziałam, jakbym sama próbowała się do tego przekonać
- Dla mnie jeden dzień bez ciebie to wieczność. Powiedz jak bym miał wytrzymać chociażby tydzień ? No jak ? - ujął moje dłonie - Proszę zostań. Za niecałe dwa miesiące pojedziemy tam razem. Co ty na to ? - uśmiechnął się delikatnie
- Nath... Nie wiem - powiedziałam bez przekonania
- Proszę - szepnął - Słońce - pogłaskał mnie kciukiem w wewnętrzną część nadgarstka
- Tęsknię za nimi - wyznałam i wtuliłam się w chłopaka, który zamknął mnie w mocnym uścisku
- Wiem jak się czujesz - wyszeptał w moje włosy
W odpowiedzi wciągnęłam głośno powietrze. Sama już nie wiedziałam czego chcę, zupełnie. Nie miałam pojęcia. Najpierw się z nim kłócę, oznajmiam, że wyjeżdżam, a chwilę później ląduje w jego ramionach. Co ze mną nie tak ? 
- Przepraszam cię za te wszystkie kłótnie - szepnął, głaszcząc mnie po plecach
- Okay - odsunęłam się trochę od chłopaka - Ale pogadasz dzisiaj z Maxem ? - spytałam
- Pewnie - posłał mi delikatny, pełen ulgi uśmiech
- Dziękuję - pocałowałam bruneta w policzek
- Nie ma za co
- Tylko na spokojnie rozmawiajcie, ok ? - spojrzałam na swojego chłopaka
- Postaram się - mruknął
- Nathan.
- Dobra, dobra. Nic mu nie zrobię. O to się nie martw. Musimy jakoś wyglądać, bo jutro zaczynamy kręcić ten serial - przewrócił oczami - Wiesz, Scooter by nas pozabijał w innym wypadku - puścił mi oczko
Posłałam mu uśmiech, starając się, aby był jak najbardziej przekonujący oraz naturalny i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na laptopa, który po chwili już znajdował się na moich kolanach, włączony, dzwoniący do rodziców.
Nath posłał mi ciepły uśmiech. Podszedł do mnie i pocałował w czubek głowy - Idę przeprowadzić męską rozmowę - szepnął
- Trzymaj się - cmoknęłam chłopaka w nos
- A ty pozdrów rodziców - kolejny raz puścił mi oczko, po czym wyszedł z pokoju


Perspektywa Nathana

Ruszyłem w stronę drzwi od pokoju Łysego. Zapukałem, a właściwie walnąłem w nie pięścią dwa razy. Już od dłuższego czasu byłem na niego wkurzony, ale całą złość dusiłem w sobie. Aż do teraz.
Walnąłem w drzwi jeszcze raz, gdyż nie było odpowiedzi. Odsunąłem się trochę od nich, słysząc kroki.
- Co tak się dobijasz ? - zobaczyłem Maxa i z trudem powstrzymałem się od przywalenia mu w twarz
- Musimy sobie poważnie porozmawiać - warknąłem, zamykając za sobą drzwi
- O czym ? - spytał od niechcenia
- O mojej dziewczynie - warknąłem, popychając chłopaka na ścianę
- Woah - zaśmiał się - A co ty nagle tak się zacząłeś przejmować ?
- Zawsze się przejmowałem ! - podniosłem głos - Co ty do cholery sobie myślisz ?! Myślisz, że jestem tak tępy, że nie widzę jak kleisz się do mojej dziewczyny ?! Jak rozbierasz ją wzrokiem ?!
- Nie nadajesz się dla niej - prychnął, a ja zacisnąłem dłonie w pięści
- A niby ty się nadajesz ? - parsknąłem z pogardą
- Bardziej od ciebie, szczeniaku - odepchnął mnie - Nie chcę patrzeć jak ona będzie przez ciebie cierpiała
- Nigdy jej nie skrzywdzę ! - krzyknąłem - Ja ją kocham ! I nie pozwolę, żeby taki dupek jak ty cokolwiek między nami zmienił
- Co gówniarzu, boisz się, że odbiorę ci dziewczynę, którą traktujesz jak kolejną zabawkę ? - znów mnie popchnął
- Ja ją kocham ! - warknąłem, po czym walnąłem Łysego w twarz
- Co ty wiesz o miłości ? - syknął, łapiąc się za obolały policzek
- Więcej niż ty - parsknąłem 
W odpowiedzi oberwałem w nos. Zaczęliśmy się odkładać. Po paru minutach opuściłem pokój i poszedłem do łazienki w której się zamknąłem. 
Nachyliłem się nad umywalką. Zobaczyłem jak kapią na nią pojedyncze, szkarłatne krople. Podniosłem głowę, patrząc w lustro. Z nosa, brwi oraz wargi leciała mi krew i spływała po brodzie, a później szyi. 
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. 
- Zajęte - syknąłem 
- Nathan. - usłyszałem łagodny głos Mel - Otwórz. Proszę 
Bez wahania podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę. 

Perspektywa Melanie


Wiedziałam, że mnie nie posłuchał. Gdy tylko usłyszałam jak wychodzi z pokoju Georgea i kieruje się do łazienki... Nie miałam żadnych wątpliwości. Wyszłam z pokoju, po czym ruszyłam w stronę toalety. Zapukałam delikatnie.
- Zajęte - syknął, właściwie wydusił przez zęby
- Nathan. - westchnęłam - Otwórz. Proszę
Chłopak po chwili uchylił drzwi. Zobaczyłam jego zakrwawioną twarz i zachciało mi się płakać. Bez słowa weszłam do pomieszczenia, po czym zamknęłam za sobą drzwi. 
- Trzeba to przemyć - oznajmiłam 
Brunet skinął głową. Usiadł na brzegu wanny i spokojnie czekał. 
Wyjęłam parę gazików z szafki, oraz płyn do dezynfekcji.
Zaczęłam czyścić chłopakowi rany - Nath... Przecież cię prosiłam... Obiecałeś, że go nie tkniesz... - szepnęłam, odgarniając bardzo delikatnie włosy z jego czoła
- Wiem... - jęknął - Przepraszam 
Westchnęłam, biorąc kolejny namoczony gazik. Zaczęłam delikatnie oczyszczać wargę bruneta, a mój wzrok co chwilę mimowolnie lądował na malinowych ustach chłopaka. 
- Jesteś zła ? - spytał 
- Nie - szepnęłam - Jest mi tylko przykro - oparłam dłoń na obojczyku bruneta
- Mel... Ja cię tak strasznie przepraszam - wyszeptał - Po prostu nie wytrzymałem... 
- Jasne, rozumiem - skinęłam głową, kończąc oczyszczanie ran - Musisz umyć twarz. Później założę ci plastry 
- Dziękuję - ujął moją twarz w dłonie i pocałował w czoło
- Proszę - szepnęłam, po czym odsunęłam się od chłopaka 
Usiadłam na skraju wanny, czekając aż zmyje całą krew. Chwilę później już można było zakleić rany. 
- Co ja bym bez ciebie zrobił ? - chłopak patrzył mi w oczy, jednocześnie muskając kciukiem mój policzek
- Sam byś się opatrzył. Właściwie to nawet byś nie musiał, bo najprawdopodobniej całej tej sytuacji by nie było - powiedziałam ostrzej niż zamierzałam i odsunięłam się trochę od bruneta
- Mel... Przepraszam Cię. Przecież wiesz, że nie chciałem, że mnie poniosło... - zrobił krok w moją stronę 
- Wiem. - skinęłam głową - Zejdę na dół wyrzucić te wszystkie brudy - powiedziałam, kierując się do wyjścia
- Słońce - poczułam jak chłopak muska opuszkami moją szyję i ramię - Nie gniewaj się na mnie - szepnął całując mnie za uchem
- Mówiłam ci, że się nie gniewam - powiedziałam stanowczo, idąc w stronę wyjścia
- Przecież widzę...
- Ile razy jeszcze mam tobie powtórzyć, że się NIE gniewam, co ? - parsknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia
Skierowałam się w stronę schodów. Nagle, kątem oka zauważyłam Maxa, walącego pięściami w ścianę. Niewiele myśląc weszłam po cichu do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Max... - szepnęłam - Przestań, proszę - złapałam go za ramiona
Drgnął delikatnie, pod wpływem mojego dotyku. Posłuchał mnie. Odsunął się od ściany , jednak nadal na nią patrzył. 
- Daj spokój - powiedziałam - Bicie ściany i ranienie się nic nie da - zauważyłam
Chłopak wzruszył ramionami - A co mam robić ? - spytał chłodno 
Nie wiedziałam zbytnio co odpowiedzieć. Staliśmy w ciszy dobrą chwilę. Bez słowa ujęłam jego dłoń, która była lekko zakrwawiona, przez rany na kłykciach. Westchnęłam głośno - Trzeba to odkazić i owinąć 
Łysy wzruszył ramionami na znak uległości. Zaprowadziłam chłopaka do łazienki i przemyłam mu dokładnie rany, po czym je opatrzyłam.
- Dziękuję - szepnął, całując mnie w policzek
- Nie ma za co - wymusiłam uśmiech
- Mel ? - spojrzał na mnie
- Słucham ?
- Coś się stało ? - spytał
- Nie, nie - zaprzeczyłam
- Na pewno ? Widzę, że chyba coś jest nie tak - westchnął
- Poza tym, że pobiłeś Nathana, to nic - burknęłam
- Sam się na mnie rzucił z łapami. Ja tylko się broniłem - podniósł ręce w geście obronnym
- Nie wiem jak było, ale zupełnie mi się to nie podoba - zakomunikowałam, po czym wyszłam z łazienki
Zeszłam na dół, wyrzuciłam śmieci i wróciłam z powrotem do pokoju. Zaczęłam układać swoje rzeczy w kosteczki. Nagle, parę dobrych minut później do pomieszczenia wszedł Nathan. 
- Kochanie, jedziesz z nami na spotkanie ze Scooterem ? - spytał szybko
- Niestety nie mogę, chciałbym tu ogarnąć - powiedziałam
- Oh... No dobrze - westchnął, po czym posłał mi uśmiech - Powinniśmy być za jakieś dwie godziny, nie więcej - pocałował mnie szybko w policzek
- Jasne - mruknęłam - Powodzenia 
- Dzięki - jeszcze raz się uśmiechnął, po czym wyszedł z pokoju 
Zaczekałam, aż wszyscy wyjdą. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Po niecałej godzinie byłam spakowana. Bilet lotniczy do Polski miałam załatwiony. Jedyne co zostało to... Jakaś karteczka tłumacząca moją decyzję. 
Usiadłam za biurkiem i zaczęłam gryźć długopis, zastanawiając się co napisać. W końcu skleciłam coś takiego : 

"Musiałam wrócić do domu. Mam nadzieję, że domyślasz się dlaczego. - Melanie"

Zostawiłam kartkę na łóżku, wzięłam walizki i wyszłam z villi. Przed bramą już czekała na mnie taksówka. Kierowca pomógł mi wpakować bagaż do bagażnika. Wsiadając podziękowałam mu, po czym podałam cel jazdy. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie delikatnie i ruszył w wyznaczone miejsce. Podczas podróży miałam ochotę się rozpłakać, jednak twardo się trzymałam. W końcu po około dwudziestu minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi, wzięłam bagaż i poszłam na lotnisko. Spojrzałam na zegarek, stwierdzając, że do lotu mam ponad czterdzieści minut. Postanowiłam zadzwonić do Kat i poinformować ją o tym iż przylatuję. Pierwszy sygnał, drugi...
- Melanie ?! - dziewczyna pisnęła w słuchawkę 
- No ! - zachichotałam cicho, gdyż od razu udzielił mi się jej nastrój
- Boże, mów co słychać ! - powiedziała z entuzjazmem 
- Wiesz, właśnie siedzę na lotnisku... - szepnęłam, bawiąc się rączką od walizki
- O ! A gdzie to się wybierasz moja droga ? - spytała, wyraźnie zaciekawiona 
- A tak sobie pomyślałam, że fajnie by było odwiedzić rodzinkę... - mruknęłam
- O jezu ! Wracasz ?! Na ile ?! Rodzice już wiedzą ?! - mówiła coraz szybciej
- Nie wiem i nie, nie wiedzą - powiedziałam
- Ej mała, coś się dzieje ? - spytała
- W domu pogadamy, muszę kończyć - stwierdziłam - Trzymaj się, no i nic nie mów moim rodzicom !
- Dobra, dobra. Masz to jak w banku młoda - mogę się założyć, że puściła mi oczko - A ! Mel ! Przyjechać po ciebie ? - spytała na koniec
- Jak ci się chce to pewnie ! Będę w domu około 17, trzymaj się !
- Pa - powiedziała, po czym zakończyła połączenie
Westchnęłam głośno i skierowałam się na odprawę.




-----
Hej Wszystkim :)
Co tam u Was ? Mam nadzieję, że wszystko dobrze :)
Co myślicie o rozdziale ? Ja osobiście nie jestem z niego zadowolona, bo muszę przyznać, że z trudem skleciłam go w jedną (mniej więcej) sensowną całość, przez wenę, która atakowała pełną parą, a po chwili odpuszczała :c
AHHHHHHHHH no i jadę 16 sierpnia na mecz w Warszawie! Real Madryt - Fiorentina erhgeaiugetfhdftfth ♥ Ależ się cieszę ! Już nie mogę się doczekać ♥♥♥
No to do nexta kochane :)
3majcie się :*


PS. Chciałam Wam jeszcze ogroooooooooooomnie podziękować za ponad 100000 wyświetleń ! Jejku, aż nie mogę w to uwierzyć ! osafdvnodvniourvf ♥ 

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział czterdziesty siódmy

Spojrzałam w lustro, obracając się. Wszystko leżało idealnie, jednak wiedziałam, że nie mogę wziąć tej bielizny. Patrzyłam na siebie jeszcze przez chwilę.
- I jak kochanie ? - usłyszałam mojego chłopaka
- Niestety nie pasuje - skłamałam
- Pokaż - powiedział
- Nie, nie ma takiej potrzeby - stwierdziłam
Nagle kątem oka zobaczyłam, jak brunet wślizguje się do przymierzalni. Westchnęłam głośno - Mówiłam ci, żebyś nie wchodził - spojrzałam na jego odbicie zrezygnowana
Nath zmierzył mnie od góry do dołu - Wiesz, jakoś ci nie wierzyłem - musnął opuszkami moje nagie ramię i obojczyk - Wyglądasz niesamowicie - wyszeptał patrząc w lustro
Przygryzłam policzek od środka - Mogę się przebrać z powrotem w swoje ubrania ?
- Musisz ? - mruknął
- No raczej
- To ja czekam przy kasie - uśmiechnął się
- Nie ! - powiedziałam stanowczo
- Dlaczego ? - spytał zdziwiony - Nie podoba ci się ?
- Nie o to chodzi - szepnęłam - Po prostu nie, dobrze ? - odwróciłam się do bruneta
- Słońce no - oparł swoje czoło o moje
- Dobrze ? - powtórzyłam spokojnie, ale zdecydowanie
Chłopak rozchylił usta aby coś powiedzieć, jednak nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Patrzył na mnie przez chwilę, delikatnie przygryzając wargę
- To jak będzie ? - spytałam
- Uparta jesteś
- Wiem Nath - zaśmiałam się - Dobra, daj mi się przebrać - wypchnęłam go z przymierzalni i włożyłam na siebie z powrotem ubrania
Zabrałam bieliznę i podałam ją ekspedientce, mówiąc, że niestety nie pasuje, po czym się pożegnałam. Kobieta westchnęła, posyłając mi delikatny uśmiech. Ja z kolei wzięłam Nathana za rękę i wyszliśmy ze sklepu. Chłopak patrzył na mnie wzrokiem bazyliszka. Dosłownie.
- Przestań - powiedziałam
- O co ci chodzi ? - spytał
- O twój wzrok. Nie patrz tak na mnie - wyjaśniłam
Brunet przewrócił oczami - Czemu nie chciałaś tamtej bielizny ? Wyglądałaś niesamowicie, cholernie seksownie - mruknął mi do ucha
- Była strasznie droga. Poza tym kupiłeś mi wiele rzeczy, które nie były tanie Nath - stwierdziłam
- Oj Mel - jęknął z bezsilności - Już ci tłumaczyłem przecież, że cena nie gra roli - szepnął
- Ale dla mnie gra. Źle bym się czuła ze świadomością, że wydałeś na mnie tyle pieniędzy. I tak już źle się z tym czuję - powiedziałam poważnie - Poza tym, moglibyśmy skończyć dyskusję na ten temat ? - poprosiłam
- Pewnie - westchnął, obejmując mnie w talii - Pójdziemy na jakąś kawę ? - zaproponował - Tak na zakończenie zakupów ?
Uśmiechnęłam się delikatnie i skinęłam głową. Ruszyliśmy do pobliskiej kawiarenki. Zajęliśmy stolik w kącie, przy oknie. 
- To na co masz ochotę ? - spytałam, patrząc na menu na ścianie 
- Nie wiem, chyba wezmę Latte - powiedział
Skinęłam głową - Zaraz wracam - posłałam brunetowi całusa i ruszyłam złożyć zamówienie. Chwilę później byłam z powrotem. Zastałam Nathana bawiącego się telefonem.
- Co tam tak dzióbiesz, huh ? - mruknęłam, siadając obok Sykesa
- A patrzę na powiadomienia na Twitterze - jęknął - Masa tego
Spojrzałam chłopakowi przez ramię - O rany - powiedziałam takim samym tonem
- Zaraz przyjdę - stwierdził, po czym wyszedł do toalety
W tej samej chwili usłyszałam znajomy głos, wypowiadający radośnie moje imię. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam Maxa. Zrobiłam wielkie oczy.
- Co ty tu robisz ? - spytałam
- Hej Mel, też się cieszę, że cię widzę - zachichotał
- Co ty tu robisz ? - powtórzyłam
- Akurat tędy przechodziłem no i cię zobaczyłem, więc pomyślałem, że wstąpię tu do ciebie, żebyś tak samotnie nie siedziała - wzruszył ramionami
Ta, jasne. Na pewno tędy przypadkiem przechodziłeś, cóż za zbieg okoliczności. 
- Jestem tu z Nathanem - powiedziałam
- To gdzie on jest ? - spytał
- W toalecie - warknęłam - Nie chcę być niemiła, ale mam towarzystwo, więc możesz sobie iść
- Jednak z chęcią z tobą, przepraszam, wami posiedzę - uśmiechnął się ironicznie, po czym poszedł odebrać moje zamówienie
Westchnęłam głośno. Co chwilę spoglądałam w stronę toalet z nadzieją, że Nathan zaraz przyjdzie. Max zdążył już wrócić z kawami. Podał mi jedną, po czym zajął miejsce obok mnie. Delikatnie się odsunęłam, dając do zrozumienia iż czuję się niekomfortowo. Łysy jednak nie zwracał na to uwagi.
Nagle zobaczyłam Natha, idącego z jakimś chłopakiem w jego wieku. Widać było, że znają się dość dobrze.
- Mel to... O Max, co ty tu robisz ? - spytał zdziwiony brunet
- Siedzę - parsknął i upił łyka z mojej filiżanki
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Jednak zachowałam zimną krew. Posłałam serdeczny uśmiech nieznajomemu oraz Sykesowi.
- A więc, Melanie, to mój przyjaciel Ollie Marland, Ollie, to moja dziewczyna Melanie Rafford - chłopak nas przedstawił
Uścisnęliśmy sobie dłonie i posłaliśmy uśmiechy.
- Hej Max - rzucił jeszcze Ollie, po czym zwrócił się do Nathana - Stary, nie mówiłeś, że masz dziewczynę - szepnął i dźgnął go w bok
- Em - brunet podrapał się w tył głowy - Widocznie nie było okazji - powiedział przyciszonym głosem
- Przecież kiedy byliśmy w klubie... - Marland urwał, widząc spojrzenie Sykesa
Podniosłam brew, patrząc na mojego chłopaka wymownie. Nie miałam zamiaru robić mu żadnych scen, przynajmniej nie tutaj. Chciałam tylko, żeby wiedział, że wszystko słyszę i odległość dwóch metrów nie jest wystarczającą odległością do takich rozmów.
- Dobra, to erm... Ja muszę iść, mam jeszcze dzisiaj wizytę w studiu. Miło było poznać - posłał nam wszystkim uśmiech, po czym wyszedł z kawiarni
Max spojrzał na mnie - Melanie, chcesz wyjść zapalić ? - spytał, kompletnie ignorując siedzącego obok Nathana
- Nie, dziękuję. Pojadę już do domu. - stwierdziłam
Brunet bez słowa się podniósł i podał mi kluczyki od auta. Poszedł za mną na parking. Ja wsiadłam do samochodu z trudem powstrzymując się od walnięcia drzwiami. Nie byłam zła. Było mi po prostu przykro. Miałam wrażenie jakby chłopak się mnie wstydził, wstydził się naszego związku. W końcu nie powiedział o mnie swojemu przyjacielowi ! I jeszcze próbował się tłumaczyć, że nie było czasu, okazji... Szkoda gadać. Bez słowa odpaliłam maszynę i wyjechałam na ulicę. Droga minęła nam w grobowej ciszy. 
Ostatnio między mną a Nathanem ciągle dochodzi do jakichś spięć. Może powinniśmy od siebie odpocząć ? To pytanie coraz częściej mnie nurtuje. Może... może powinnam na jakiś czas wrócić do Londynu ? Albo do Polski ? Przy okazji odwiedziłabym moich rodziców, których przecież już tak dawno nie widziałam. To nie jest najgłupszy pomysł. 
Zaparkowałam auto na podjeździe. Zgasiłam silnik i powoli, w zamyśleniu wyjęłam kluczyki ze stacyjki.
- Wstydzisz się mnie ? - spytałam szybciej niż pomyślałam
- Co ? - chłopak spojrzał na mnie swoimi zdziwionymi, zielono-niebieskimi oczyma
Zagryzłam wargę, wzdychając głęboko - Słyszałeś - szepnęłam
- Nie - powiedział - Nie wstydzę się ciebie. Za nic w świecie ! - mówił - Przecież wiesz, że cholernie cię kocham ! Jak mógłbym się ciebie wstydzić ? Nas ? Melanie...
Spojrzałam na bruneta - Skoro tak, to dlaczego nawet o mnie nie wspomniałeś swojemu przyjacielowi ?
- Zaczął by cię podrywać przy najbliższym spotkaniu... Nie chciałem tego - westchnął - Kochanie zobacz. Gdybym się wstydził naszego związku, czy powiedziałbym tak do ciebie w obecność fanek ? - spytał
- Nie wiem - jęknęłam - Nic nie wiem - schowałam twarz w dłoniach
Chłopak wysiadł z auta, po czym usłyszałam jak drzwi od mojej strony się otwierają, a później brunet zamyka mnie w mocnym uścisku i całuje w czubek głowy.
- Chodź do domu - szepnął
Skinęłam delikatnie głową, Nathan objął mnie ramieniem, po czym ruszyliśmy w stronę budynku. Gdy do niego weszliśmy przywitała nas cisza. Spojrzeliśmy na siebie nieco zdziwieni. Postanowiliśmy pójść do sypialni. Gdy wchodziliśmy po schodach usłyszeliśmy jęki dochodzące z pokoju Toma i Kels. Podniosłam brew, jednocześnie starając się nie wybuchnąć śmiechem. Widziałam, że mój chłopak z trudem się hamuje.
- Może... Pójdziemy po zakupy ? - szepnął mi do ucha
- Dobra - skinęłam głową, zakrywając usta dłonią
Szybko opuściliśmy dom i w jednym momencie parsknęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- No nieźle - uśmiechnął się do mnie Nath
- Mhm - zachichotałam, po czym pocałowałam chłopaka delikatnie
- Hej gołąbeczki ! - usłyszałam Maxa
Wciągnęłam ze świstem powietrze, starając się opanować - Cześć - wycedziłam
- Coś się stało ? - spytał 
Ty się stałeś, debilu. 
- Nic - powiedziałam już spokojniej - Zapomnieliśmy zakupów z auta 
- Oh, rozumiem. Może wam pomóc ? - zaproponował
- Poradzimy sobie jakoś - do rozmowy wtrącił się Nathan
- Ale może pomogę, będzie szyb... 
- George do cholery, o co ci chodzi ?! - mój brunet wyrzucił ręce w górę ze zdenerwowania 
- Mi ? O nic - chłopak spojrzał na mnie - Zupełnie o nic 
- Melanie, wiesz o co mu chodzi ? - Sykes skierował swoje spojrzenie na mnie 
- Nie - pokręciłam przecząco głową - Pójdźmy już po te zakupy - jęknęłam 
- Jasne - chłopak ujął moją dłoń i rzucił Maxowi pogardliwe spojrzenie 
- Mam go szczerze dosyć - powiedział, gdy znaleźliśmy się przy aucie 
Skinęłam tylko głową, po czym otworzyłam bagażnik z którego Nathan zaczął wyjmować zakupy. Ja, żeby było szybciej wzięłam ostatnie dwie torby. 
- Nie mam pojęcia dlaczego on się tak zachowuje - westchnął - To jest dziwne. Nigdy taki nie był... Zawsze byliśmy dla siebie jak bracia... 
- Spróbuję z nim dzisiaj porozmawiać - szepnęłam 
Sama miałam dosyć takiego zachowania ze strony Łysego. Pojawiał się wszędzie i zawsze gdy nie trzeba. To zaczynało być denerwujące. I to bardzo.
- Dzięki Mel - brunet posłał mi delikatny uśmiech - Ale nie ma takiej potrzeby. Sam z nim porozmawiam - stwierdził 
- Jesteś pewien ? - spytałam 
- Mhm - uśmiechnął się - Chodźmy.
Gdy weszliśmy do domu od razu na dzień dobry wrzasnęliśmy, że wróciliśmy, dzięki czemu istniało mniejsze prawdopodobieństwo iż będziemy wysłuchiwać jęków Thomasa i Kelsey. 
- Mel, daj te tobołki. Widać kogoś nie nauczono, że kobieta nie powinna nosić zakupów - stwierdził uszczypliwie Maximillian
- Dziękuję za pomoc, ale poradzę sobie. - powiedziałam grzecznie lecz stanowczo
Gdy wchodziliśmy po schodach czułam na sobie jeszcze spojrzenie Georgea, które w niemałym stopniu mnie krępowało. 
W końcu jednak dotarłam razem z moim chłopakiem do naszego pokoju. Postawiłam tobołki przy komodzie i opadłam na łóżko. Nathan postąpił tak samo. Obróciłam się tak, żeby leżeć bokiem do bruneta. 
- Nath... - szepnęłam po chwili 
- Słucham - spojrzał mi w oczy
- Ostatnio myślałam nad wyjazdem do Polski - stwierdziłam
- I ? - podniósł się lekko
- W sobotę wracam do domu - powiedziałam




-----
Hej hej hej ! Co tam u Was ? Jak Wam mija drugi tydzień wakacji ?
Mi na pisaniu :D Wena mnie dopadła :)
Macie jakieś plany na wolny czas ? Może gdzieś wyjeżdżacie ?
Ja niestety nie :) Jedynie w okolice Gdańska na miesiąc :)
Zostawcie po sobie komentarz, bardzo proszę :) Może uda się znów dobić do dziesięciu, hm ? :)
Buuuuuuuuziaki :*
I do nexta :)