piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział czterdziesty trzeci

Usłyszałam tylko zamykające się drzwi i głosy całej ekipy. Westchnęłam cicho, opadając na łóżko. Założyłam ręce za głowę, a mój wzrok utkwił w jednym punkcie na białym, idealnie równym suficie. My byłam przy rozmowie z Maxem i Nathanem. Właściwie to głównie z Łysym. 
Powoli zaczyna mnie denerwować, ale co mogę zrobić? Nic.
Jeśli podobna sytuacja się powtórzy, albo zachowa się niestosownie to będę zmuszona z nim poważnie porozmawiać. W końcu nie może tak być, że będzie do mnie startować, wiedząc, że jestem w związku, w dodatku z jego przyjacielem ! Do takiej sytuacji na pewno nie dopuszczę, za nic.
Po chwili takich przemyśleń zwlokłam się z łóżka, wzięłam swojego laptopa i powoli poszłam w stronę kuchni.
Postawiłam urządzenie na blacie, po czym podłączyłam je do prądu. Weszłam na stronę z jakimiś przepisami, bo pomyślałam, że możnaby było przyrządzić co nieco na obiadek. Zaczęłam przeglądać różne propozycje dań, jednak żadna nie zwróciła mojej uwagi.
Po około półgodzinnych poszukiwaniach zrezygnowana zamknęłam laptopa. Wyjrzałam przez okno. Na dworze była śliczna pogoda, aż prosiło się o spacer.
Czmychnęłam do pokoju i zaczęłam szperać po szufladach w poszukiwaniu jakichś sensownych ubrań.
W końcu wybrałam taki zestaw, po czym uciekłam się ogarnąć.
Niecałe pół godziny później wyszłam z łazienki, ubrana, umalowana i uczesana.
Zeszłam na dół, a przed wyjściem obejrzałam się szybko w lustrze, założyłam trampki, po czym wyszłam z budynku, zamykając za sobą masywne drzwi. Zaczęłam sobie spacerować po okolicy, która była bajeczna. Dwie godziny później zachciało mi się kawy mrożonej.
Na szczęście niedaleko była jakaś kawiarnia. Kąciki moich ust delikatnie powędrowały w górę. Ruszyłam w stronę jak się okazało, Starbucksa. Chwyciłam za klamkę i pchnęłam drzwi. Od razu poczułam aromat świeżo mielonej kawy, który zdecydowanie górował nad zapachem herbaty.
Podeszłam do kasy, gdzie zamówiłam małe Frappuccino. Zaczekałam na zamówienie spokojnie, rozglądając się po pomieszczeniu. Prawie wszystkie stoliki były zajęte przez rozgadanych i roześmianych ludzi. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym wsadziłam dłonie w kieszenie mojej bejsbolówki. Chwilę później otrzymałam moje zamówienie. Podziękowałam miłej ekspedientce i wyszłam z kawiarni.
Zaczęłam iść w stronę villi, mijając po drodze piękne budynki różnych sław. Gdy znajdowałam się się przed posesją usłyszałam mój telefon. Szybciutko go odebrałam.
- Hej kochanie ! - usłyszałam w słuchawce radosny głos
- No hej Słońce ! Co tam u Was ? Już po spotkaniu ? - spytałam
- Tak... Na szczęście ! - odetchnął z ulgą
- Aż tak źle ? - zaśmiałam się
- E tam - dałabym sobie głowę uciąć, że w tym momencie machnął lekceważąco ręką - A co tam u ciebie ?
- A no zrobiłam sobie mały spacerek po okolicy - zachichotałam, wchodząc do villi
- I jak ? Podoba ci się ? - spytał zaciekawiony
- Pewnie ! Tu jest... Przepięknie !
- Poważnie ? - mruknął
- No jasne - parsknęłam ponownie śmiechem, zdejmując bejsbolówkę i wieszając ją na haczyku
- To się cieszę kochanie - szepnął - Tęsknię za tobą, wiesz ?
Zachichotałam cichutko - Przecież parę godzin temu się widzieliśmy, a niedługo już w domu będziesz - stwierdziłam
- Oj wiem, wiem, ale i tak tęsknię - parsknął
- Ja też - westchnęłam - Dobra, kiedy wybieracie się z powrotem do domu, co ?
- Myślę, że tak za czterdzieści pięć minut, maksymalnie godzinę - stwierdził z uśmiechem
- Mhmmm - zamyśliłam się, pocierając dłonią brodę - Dobrze, dobrze
- Planujesz coś kocie ? - spytał zadziornie
- Głupek - parsknęłam śmiechem, zaglądając do lodówki - Kochanie... - mruknęłam
- Tak ?
- Muszę kończyć - powiedziałam - Kocham cię - pożegnałam się szybko
- Też się kocham
Po tych słowach zakończyłam połączenie i pobiegłam do swojego laptopa. Parę minut później znalazłam przepis na chińszczyznę z makaronem oraz kurczakiem.
Spisałam sobie wszystkie potrzebne składniki, wzięłam portfel, telefon i wyszłam z domu. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie w pobliżu znajdę jakiś sklep spożywczy. Po chwili jednak zadzwoniłam po taksówkę.
Dziesięć minut później byłam na miejscu. Zapłaciłam starszemu, miłemu kierowcy i udałam się do domu, gdzie rozpakowałam zakupy. Nie zajęło mi to wiele czasu, dzięki czemu szybciej zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Przez cały czas z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Po czterdziestu minutach, prawie spalonym kurczaku, którego na szczęście udało się uratować, posiłek był skończony i czekał na powrót ekipy.
Uśmiechając się delikatnie zaczęłam nakrywać do stołu. Gdy byłam w połowie akurat wróciło całe towarzystwo.
- Mmmm - mruknął Jay - Jak tu pięknie pachnie !
- No - zachichotał Tom - Mel ! Co tam szykujesz ?
- Hej, hej u mnie wszystko dobrze, też was miło widzieć - odpowiedziałam
- Oj Słońce, Słońce - Max podszedł do mnie - Oni już tak mają... To niestety wrodzone - wzruszył ramionami i wybuchł śmiechem, a ja razem z nim
- Ale tak z ciekawości, to co ty tam gotujesz ? A  właściwie to ugotowałaś ? - zajrzał mi przez ramię
- Chińszczyzna ! - do pomieszczenia wpadł rozradowany Nath
Parsknęłam śmiechem - Już masz odpowiedź - puściłam Georgeowi oczko - Ej ! Ludzie ! - krzyknęłam, chcąc trochę uspokoić tą dzicz
Jednak to nie poskutkowało. Wzruszyłam ramionami i posłałam Łysemu bezradne spojrzenie - Ten kto w pięć sekund się tu nie zjawi nie dostaje obiadu ! - wrzasnęłam
Wszyscy w mgnieniu oka wpadli do jadalni i zajęli swoje miejsca. Zachichotałam cicho, po czym się obróciłam. Sykes wpił się w moje usta z uśmiechem i miłością. Odwzajemniłam pocałunek szybko - A ty co ? Nie siadasz do stołu ?
- Musiałem się przywitać i tak przy okazji podziękować - mruknął, muskając delikatnie kciukiem mój policzek
- Nie ma za co - szepnęłam
- Jest, jest i nie próbuj nawet zaprzeczać - mruknął
W odpowiedzi przewróciłam oczami, na co brunet pocałował mnie w czoło
- Chodźmy, bo wszyscy na jedzenie czekają -zaśmiałam się cicho
- Oj, co oni rąk nie mają ? - jęknął
- Nathan ! - dźgnęłam go w bok
- Dobra, dobra - podniósł ręce w geście obronnym - Pomóc ci jeszcze jakoś ? - spytał
- Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się - Idź już do stołu
- No dobrze kochanie - cmoknął mnie w policzek, po czym wyszedł z pomieszczenia
Ja z kolei wzięłam patelnię z jedzeniem. Poszłam do jadalni, gdzie trwała bardzo ożywiona dyskusja.
- Ale pięknie pachnie ! - Kelsey klasnęła w dłonie
- Jeśli to tak smakuje jak pachnie to ja od razu poproszę dokładkę - odezwał się Siva
Parsknęłam śmiechem - Dzięki - puściłam im oczko i zaczęłam nakładać każdemu na talerz średnią porcję
Wszyscy od razu zaczęli szamać.
- Jejku jakie to pyszne ! - odezwał się Tom
- Popieram - Naree wysłała mi szeroki uśmiech
- Dzięki - zachichotałam i poszłam odłożyć patelnię, po czym również zasiadłam do stołu
Chwilę później już wszyscy siedzieliśmy przy stole. Jay z Tomem zaczęli się wygłupiać, przez co Max o mało się nie zakrztusił.
- Dobra dobra. Spokojnie - powiedział Siva, klepiąc Łysego po plecach
Chłopak w odpowiedzi skinął głową, podnosząc rękę i pokazując, że jest ok. Dokończyliśmy w spokoju posiłek.
- No to kto sprząta ? - spytał Nathan, składając sztućce na talerzu
- Ten kto pyta - zachichotała Kels, po czym cmoknęła Toma w policzek - My dzisiaj mamy inne plany, prawda kochanie ?
W odpowiedzi Parker skinął głową z uśmiechem i wysłał dziewczynie buziaka. Zaśmiałam się cicho na ten widok.
- Co Słoneczko ? - mruknął mi Sykes do ucha
- Nic - zachichotałam - Wiesz co... - spojrzałam na niego
- Tak ?
- Posprzątajmy, co ? Bo jak my tego nie zrobimy to chyba nikt się za to nie zabierze - westchnęłam
- Pewnie - pocałował mnie w czoło i wstał, ja postąpiłam tak samo
Zaczęliśmy zbierać naczynia ze stołu, a towarzystwo jakoś dziwnie w jednym momencie się rozeszło. Westchnęłam cicho, po czym włożyłam brudne talerze do zmywarki.
- Mel - usłyszałam za sobą głos mojego ukochanego
- Hmmm ?
- Może dałabyś się dzisiaj gdzieś wyciągnąć ? - podszedł do mnie bliżej
- Ale, że tak tylko my ? Sami ? - musnęłam kciukiem policzek bruneta
- Mhm - położył swoją dłoń na mojej - Tylko ty i ja - przygryzł delikatnie wargę
- Pomyślę, pomyślę - poklepałam go po torsie
- Oj kochanie nie daj się prosić - pocałował mnie delikatnie
- Nie wiem, nie wiem - mruknęłam, patrząc na chłopaka niewinnym wzrokiem
- Słońce, proszę - musnął swoimi wargami moją szyję
- Naaath - jęknęłam mrużąc oczy
Wiedział, że to mój słaby punkt.
- To jak będzie ? - spytał, nie zaprzestając czynności
- Mhm - wplotłam palce w jego włosy
- Czyli ? - mruknął
- Jezu - jęknęłam - Tak
Uśmiechnął się szeroko i odsunął ode mnie - To super
- Ej - westchnęłam
- No co ? - zachichotał
- Nic, nic - wzruszyłam ramionami, po czym bez słowa wróciłam do sprzątania
- Słońce no, co jest ? - spytał
Wzruszyłam ramionami i włożyłam ostatni widelec do zmywarki.
- Kochanie - Nathan przyciągnął mnie do siebie - Co się dzieje ?
Bez słowa pocałowałam chłopaka. Szybko odwzajemnił pocałunek, kładąc dłoń na moim karku. Cofnęłam się tak, że byłam przyparta do blatu. Brunet zaczął całować mnie po szczęce i szyi, a ja odchyliłam głowę, aby miał do niej łatwiejszy dostęp. Jęknęłam głośno, przeczesując palcami jego gęste włosy.
- Ekhm - usłyszeliśmy głośne chrząknięcie Georgea
Uniosłam wzrok do góry i odsunęłam się od mojego chłopaka - Co ? - warknęłam
- Przyszedłem... Napić się wody ! - wymyślił
- Nie mogłeś zrobić tego u siebie w pokoju ? Każdy ma butelkę i szkankę wyobraź sobie - zmrużyłam oczy, mierząc go wzrokiem
- Nie - wzruszył ramionami, bardzo powoli wyciągając szklankę z szafki
Westchnęłam, po czym bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Słyszałam tylko jak Nathan rzuca do Maxa oschłe "dzięki" i rusza za mną.
Nie zwracając na niego zbytniej uwagi poszłam do sypialni. Szybko otworzyłam balkonowe drzwi, po czym wyszłam na świeże powietrze. Byłam tak strasznie zła na Łysego, że nawet trudno to sobie wyobrazić. Nagle poczułam czyjś oddech delikatnie muskający moją szyję.
- Przepraszam - szepnął chłopak
- Przecież ty nie masz za co - westchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie
- Mogłem mu coś powiedzieć, nie wiem... - stwierdził
- Daj spokój - szepnęłam, po czym przytuliłam się do niego
Objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Kochanie, za godzinkę wychodzimy - mruknął mi do ucha
- Tak szybko ? - zrobiłam wielkie oczy
- No - zachichotał - Może...
- W takim razie idę się przebrać ! Tylko powiedz jak mam się ubrać - stwierdziłam
- Czytasz mi w myślach - parsknął śmiechem - Właściwie to możesz iść tak jak teraz - stwierdził po chwili zastanowienia
- Nieee - zaśmiałam się - Ubiorę coś innego
- Ok - pocałował mnie w nos - Tylko weź coś wygodnego, dobrze ?
- Pewnie - posłałam mu uśmiech
- A może ci pomogę, co ? - położył dłoń na mojej talii
- Nie trzeba - zachichotałam, na co chłopak zrobił smutną minkę
- Okay - mruknął - To się szykuj Słoneczko - cmoknął mnie w policzek i wepchnął do pokoju
Parsknęłam śmiechem, po czym podeszłam do komody i wyjęłam z niej jakieś przypadkowe ubrania.
Chwilę później byłam gotowa. Zeszłam razem z Nathanem na dół, gdzie natknęliśmy się na Maxa.
- Wybieracie się gdzieś ? - spytał, patrząc na nas
- Tak, a co ? - odezwał się Nath
- Bo sam siedzę, to myślałem, że może z wami pójdę - stwierdził
- Nie pójdziesz - warknął brunet
- Dlaczego ?
- Bo chcemy ten czas spędzić we dwójkę, jasne ? - odpowiedział
- Nathan - szepnęła, ciągnąc go za rękaw
- Tak ?
- Nie warto się kłócić - powiedziałam - Chodźmy - ujęłam dłoń chłopaka
- Jasne - posłał mi delikatny uśmiech
Wyszliśmy z domu, zostawiając niezadowolonego Maxa w salonie.




-----
Hej Wszyyyyyyyyystkiiiiiiiiiiim ! Dzisiaj urodziny naszego Baby Natha ! Jejku, nie mogę uwierzyć, że już może legalnie spożywać alkohol :D
Jak tam Wam mijają święta ?
W ogóle to WESOŁEGO JAJKA ŻYCZĘ ! HAHAHA :*
No i od razu STRAAAAAAAAASZNIE przepraszam, że nie dodałam rozdziału w tamtym tygodniu tak jak obiecałam, ale strasznie dużo na głowie miałam :c W dodatku miałam rozmowy do bierzmowania i zdałam ! HAHAHA c; więc mam w miarę wszystko ogarnięte x jeszcze tylko po przerwie świątecznej parę sprawdzianów i wsio :3
No, a więc do neeeeeeeeexta kochane !
Buuuuuuziaczki ! ♥♥♥♥


sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział czterdziesty drugi

Nagle usłyszałam czyjeś kroki, zbliżające się do kuchni. Podniosłam wzrok i zobaczyłam skacowanego, ledwo żywego, rozczochranego Nathana. Na ten widok wygięłam usta w podkówkę.
- Co moje kochanie, kacyk męczy ? - spytałam, starając się nie roześmiać
- Oho, gdyby to był tylko KACYK. To jest KAC morderca słońce. M-o-r-d-e-r-c-a - przeliterował mi i upił wielki łyk wody z cytryną, po której nieco się skrzywił
Zachichotałam, po czym podałam brunetowi talerzyk z posiłkiem. Chłopak wysłał mi buziaka i usiadł przy stole.
- Ja chyba pójdę obudzić resztę... Z tego co wiem, to dzisiaj macie spotkanie ze Scooterem oraz całą resztą, nieprawdaż ? - spytałam
- O cholera ! - chłopak zerwał się z miejsca - Spotkanie ! - jęknął i ruszył pędem na górę
Przewróciłam oczami, po czym poszłam za nim. Jay nadal leżał na środku korytarza, więc postanowiłam, że będzie pierwszy w kolejce do budzenia. Life's brutal, sorry
- Jayyy - szepnęłam, kucając przy nim
Loczek tylko jęknął, dając mi do zrozumienia, żebym zostawiła go w świętym spokoju. W odpowiedzi dźgnęłam go niezbyt mocno w bok - Jaybird, wstawaj cholero - powiedziałam
On jednak odwrócił się do mnie plecami, zakrywając twarz dłońmi - Daj mi spać - szepnął
- O nie. Tak nie ma. Dzisiaj macie spotkanie z całą ekipą, a więc albo sam ruszysz tą dupę, albo ci pomogę - stwierdziłam stanowczo
- Nie, nie, nie ! Zostaw mnie ! - jęknął błagalnie, zwijając się w kłębek
Trochę mi go było szkoda, no ale w końcu nie trzeba było tyle pić panie McGuiness.
- Wstawaj ! - połaskotałam chłopaka
Zaczął turlać się po podłodze. Nagle ktoś otworzył drzwi od sąsiedniego pokoju i wpadł prosto na Jamesa. Okazało się, że tym 'ktosiem' był nie kto inny jak Tom. Obaj panowie jęknęli z bólu, a ja skrzywiłam się na ten widok. Jay powoli wstał, po czym pomógł Thomasowi.
- Stary, co to było ? - spytał ledwo słyszalnie Parker
- To jej wina ! - zaczął się bronić Loczek i wskazał na mnie
Zrobiłam duże oczy, kręcąc przecząco głową - On tutaj podłogę wycierał, nie ja ! - podniosłam ręce w geście obronnym
- Oj Mel, Mel. Kochana moja - zachichotał Tom, podchodząc do mnie
- Proszę nie bij Tomciu ! Na dole masz picie i tableteczki na kaca - poczochrałam go po włosach
- Tomciu ? - zdziwił się, a ja wzruszyłam ramionami - ... Nie ważne, dzięki - pocałował mnie w policzek, po czym razem z McGuinessem czmychnęli do kuchni.
Pokręciłam głową z uśmiechem, po czym poszłam do sypialni. Stwierdziłam, że może reszta już sama się obudzi.
W pomieszczeniu zastałam mojego ukochanego bruneta układającego grzywkę. Podeszłam do niego i objęłam od tyłu.
- Co kochanie ? - mruknął z uśmiechem, patrząc w lustro
- Niiic - pocałowałam go delikatnie w szyję, na co zaśmiał się cicho
- Wiesz może o której mamy to spotkanie, bo jakoś mi z głowy wyleciało ? - spytał
- Em... - chwila zastanowienia - Bodajże 12:30 ? - powiedziałam
- A tak ! Dziękuję Słoneczko - cmoknął mnie w nos
- Nath - mruknęłam
- Tak ?
- Dziewczyny też jadą, czy tylko wy ? - spytałam
- To zależy, jak im się chce, to mogą jechać, ale równie dobrze mogą tutaj sobie zostać, a czemu pytasz ? - odłożył grzebień na półkę
- Chciałam się dowiedzieć, czy będę tutaj sama urzędować - posłałam mu delikatny uśmiech
Chłopak pocałował mnie subtelnie. Zachichotałam cicho i oddałam pocałunek, po czym odsunęłam się od niego tak, ze patrzyliśmy sobie w oczy
- Przejdziemy się ? - zaproponowałam
- Pewnie - posłał mi słodki uśmiech, ujmując moją dłoń
Odwzajemniłam gest - Jak myślisz, długo im zajmie ogarnianie się ? - spytałam
- Oj... Sądzę, że bardzo długo - zachichotał, a ja razem z nim
Zeszliśmy razem na dół, gdzie słyszeliśmy śmiechy. Gdy już mieliśmy wychodzić dostałam czymś w głowę. Czymś mokrym i dosyć klejącym. Powoli się obróciłam w stronę całej ekipy - Kto. To. Zrobił ?
Nikt nie odpowiedział. Jay ledwo co powstrzymywał falę śmiechu.
- No już, przyznać się !
- Head shot - wzruszył ramionami i wybuchł niepohamowanym śmiechem
- Zabiję - zachichotałam - No normalnie zabiję drania - zaczęłam iść w kierunku Loczka, który zaczął uciekać
- Mel... Melanie - zaśmiał się - Ej, no co ty, aniołku
- Ja ci dam zaraz aniołka ! Wytłumacz mi dlaczego mam ja... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ (znów!) ktoś rzucił mi czymś w twarz, a dokładnie sałatą.
Spojrzałam na Łysego, który przybijał sobie piątkę z Tomem
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem, po czym podniosłam kawałek warzywa
Spojrzeli na mnie dziwnie, a ja, wykorzystując sytuację rzuciłam zieleniną Parkerowi prosto w ryjca. Parsknęłam niepohamowanym śmiechem, widząc bezcenną miną tego pana.
- To tak się bawimy ? - odezwał się Max
Wzruszyłam szybko ramionami i rzuciłam w niego kawałkiem żółtego sera. Odwzajemnił się tym samym, jednak nie trafił we mnie, tylko w Nathana. Tak rozpoczęliśmy bitwę na żarcie. Wszyscy rzucali wszystkim, co znajdowało się w lodówce i szafkach kuchennych.
- Idioto ! - pisnęłam, kiedy Max wcierał mi mąkę we włosy
- Też cię kocham ! - zachichotał, kontynuując czynność
- Głupek ! - prawie krzyknęłam i zaczęłam go łaskotać
- O ty wredoto mała ! - wydusił, puszczając mnie na chwilę
Szybko od niego odskoczyłam, zaczynając uciekać. Nagle potknęłam się o kogoś i padłam jak długa na podłogę.
- Ouć - jęknęłam, leżąc na kimś częściowo
- Żyjesz ? - usłyszałam gdzieś nade mną Nathana
- Yhy - mruknęłam, nie podnosząc się
- Kochanie... - szepnął mi do ucha
- Ej, a ja ? - usłyszeliśmy Sivę, o którego się potknęłam
- A ty, ty spadaj - zachichotał mój ukochany brunet, po czym dźgnął mulata w bok
- Pfff - parsknął
- Chodź kochanie - mruknął do mnie Natty, po czym podał mi rękę
- Mhm - wstałam powoli i przytuliłam się do chłopaka
- Słońce, nie żeby coś, ale... strasznie brudna jesteś - szepnął mi do ucha
- Jakby nie patrząc, to ty też kochanie - zachichotałam cicho
- To może pójdziemy pod prysznic, hmmm ? - przygryzł delikatnie wargę
- Brzmi kusząco - uśmiechnęłam się delikatnie
- To co, zostawiamy tutaj tą dzicz i idziemy na górę ? - musnął płatek mojego ucha
- Mhm - mruknęłam, splatając nasze palce - Ładnie tu posprzątajcie ! - zachichotałam
Sykes pocałował mnie delikatnie, po czym czmychnęliśmy na górę. Chłopak zamknął za nami drzwi na klucz i wpił się w moje usta namiętnie, kładąc mi dłoń na karku.
Przeszedł mnie dreszczyk. Szybko odwzajemniłam pocałunek, przyciągając bruneta bliżej. Jęknął cicho, a jego usta przeszły na moją szyję.
- Kocham cię - mruknął
- Ja ciebie też - szepnęłam cichutko
Zerknęłam kątem oka, mimowolnie na zegarek.
- Cholera ! - odsunęłam się gwałtownie od Nathana
- Co jest ? - spytał szybko
- Wy macie spotkanie za niecałą godzinę ! - pisnęłam
- No i co z tego - powiedział - Słońce. Proszę cię - szepnął, muskając kciukiem mój policzek
- Ale Scooter będzie zły, że się spóźnicie... - westchnęłam
- Walić Brauna - mruknął
Parsknęłam śmiechem, chowając twarz w szyi chłopaka. Cmoknął mnie czule w czubek głowy i objął ramionami.
- Kocie, idziemy wziąć prysznic ? - mruknęłam
- Pewnie - uśmiechnął się delikatnie, po czym pociągnął mnie do łazienki
Spędziliśmy tam prawie godzinę. Zadowoleni wyszliśmy z pomieszczenia i szybko się ubraliśmy. Pocałowałam go, gdy zbliżaliśmy się do drzwi.
- Dziękuję kochanie - szepnął mi do ucha
W odpowiedzi wysłałam mu uśmiech pełen miłości. Zeszliśmy razem na dół.
Wszyscy siedzieli w salonie, coś szepcząc między sobą. Gdy tylko nas usłyszeli ucichli.
Posłałam mojemu chłopakowi zdziwione spojrzenie, po czym poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Nath przygarnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.
- Ej wy - parsknął śmiechem Tom - Co wy tam robiliście przez tą godzinę na górze? W dodatku tak gło... - Kelsey walnęła bruneta w tył głowy, żeby siedział cicho
Wszyscy zaczęli się śmiać. Jedynie Max siedział cicho. Bez słowa przemknął się do kuchni.
Westchnęłam głośno - Zaraz wrócę kochanie - szepnęłam do Sykesa, cmoknęłam go w policzek i poszłam za Łysym
Chłopak stał przy oknie, patrząc przed siebie.
Podeszłam do niego cicho - Max, o co chodzi? - spytałam, udając głupią
Westchnął głośno - O nic - stwierdził - Po prostu się o ciebie martwię - szepnął, podchodząc do mnie
- Dlaczego? - spytałam ze zdziwieniem
- Nathan na ciebie nie zasługuje. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto nigdy cię nie zrani - powiedział, kładąc swoją ciepłą dłoń na moim policzku
- Co ty wygadujesz ?! - prawie krzyknęłam, szybko się od niego odsuwając
- Ja tylko chcę dla ciebie dobrze - powiedział
- Jakie dobrze do cholery ?! - pisnęłam
- Znam Nathana trochę dłużej od ciebie Melanie - stwierdził - I jeśli chodzi o związki to nie mam o nim dobrego zdania
Zmrużyłam oczy - O co ci chodzi ?
- Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa - szepnął
- Jestem szczęśliwa, jasne ?! - warknęłam -  Nath mnie kocha i tylko to się liczy ! On mnie nie zrani, rozumiesz ?! - machnęłam rękoma
- Nie byłbym tego taki pewny. Przeleci cię parę razy i zostawi - powiedział spokojnie
Pokręciłam głową z dezaprobatą - Nie zrobi tego - wydusiłam
- Nie bądź tego taka pewna. Zobaczysz, znudzisz mu się szybciej niż myślisz. Wiesz ile on już miał dziewczyn na jedną noc ?
- Mam dość - szepnęłam, po czym szybko wyszłam z pomieszczenia
Prawie wpadłam na zdziwionego Kaneswarana, ale w tym momencie było mi wszystko jedno. Burknęłam ciche 'przepraszam' i pobiegłam do swojego pokoju, gdzie puściły mi nerwy. Jak on mógł wyrazić się tak o Nathanie ?! O moim, MOIM chłopaku, a jego przyjacielu ?!
'Przeleci cię parę razy i zostawi', 'Zobaczysz, znudzisz mu się szybciej niż myślisz' - te słowa utkwiły w mojej głowie i za nic nie mogłam ich z niej wyrzucić, chociaż tak bardo chciałam.
To prawda, że Max zna Natha dłużej... Ale ja z kolei wiem, że by mi tego nie zrobił. Dlaczego ? To proste. Bo wiem, że mnie kocha, a to w zupełności mi wystarczy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się szybko - Proszę - powiedziałam
Drzwi zostały uchylone i ujrzałam dobrze znaną mi sylwetkę. Delikatny uśmiech wkradł się mimowolnie na moje usta.
- Słońce - szepnął brunet, siadając obok mnie - Co się stało ? Co on ci powiedział ? - spytał z troską
Zawahałam się chwilę - Nic... Nic mi nie powiedział - powiedziałam starając się być jak najbardziej wiarygodną
- Melanie - mruknął błagalnie, kucnął przede mną i położył swoje dłonie na moich kolanach - Słońce, proszę powiedz mi, słyszałem jak się kłócicie - stwierdził łagodnie
- Ale na prawdę - jęknęłam, mając nadzieję, że choć trochę w to uwierzy
- Ok, jak nie chcesz to nie mów - podniósł się
- Nie, to nie tak ! - jęknęłam z bezsilności, wstając z łóżka - Przepraszam - szepnęłam i zwiesiłam głowę
- Nie ma za co przepraszać - stwierdził, unosząc moją brodę tak, abym na niego spojrzała, co w tej chwili przychodziło mi z niemałym trudem - Powiesz mi ? Chciałbym po prostu wiedzieć kochanie - musnął delikatnie opuszkiem mój policzek
Skinęłam głową niepewnie. Z jednej strony bardzo chciałam mu powiedzieć, ale z drugiej strony bałam się trochę jego reakcji. W końcu są w jednym zespole i taka akcja mogłaby wywołać niezbyt przyjemną atmosferę, oraz wpłynąć na resztę, czego bardzo bym nie chciała, za nic.
Westchnęłam głośno - Bo cho...
- Nathan ! Nath ! - przerwało nam wołanie Sivy
- Tak !? - odkrzyknął mój chłopak, nieco zły
- Scooter dzwonił ! Za 20 minut musimy być w biurze ! I tak już mamy ponad 40 minutowe spóźnienie ! - powiedział
- Dobra ! - brunet podniósł się, po czym pocałował mnie w czoło - Wrócimy do tej rozmowy jak tylko wrócę, ok ? - szepnął
Skinęłam głową, ponieważ w tym momencie to była jedyna rzecz, którą mogłam zrobić.




-----
Hej Wszzzzzyyyyyyyyyyystkim !
Co tam u Was Słońca ? 
Dziękuję za życzonka urodzinowe :3 :********* i za ponad 41 tys wyświetleń ! WOW ! Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! I jeszcze raz dziękuję!
No to ja uciekam, bo pochłonęło mnie rysowanie hahahaha :D
Jakbyście miały ochotę, to zawsze możecie o coś zapytać, zagadać TUTAJ :) Z chęcią pogadam ;) :*
No to buuuuuuuuuuuuuuziaki !
Do nexta :*