piątek, 26 września 2014

Rozdział pięćdziesiąty pierwszy

- Po pierwsze - zaczął - Bardzo chciałem cię przeprosić za moje zachowanie, które było... Niestety muszę przyznać, niekiedy karygodne, straszne... - westchnął, pocierając nerwowo kark - Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że uganianie się za tobą nie ma sensu, bo ty nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia i zrozumiałem, że jesteś szczęśliwa z Nathanem, który moim zdaniem nie zasługuje na to, co teraz was łączy - westchnął
Wow, tego to się w najśmielszych snach nie spodziewałam... Ale chwila, mam czuć się winna tego, że nie odwzajemniam uczucia George'a? W ogóle jakaś denerwująca ta gadka... No ale niech mu będzie.
- Max, przeprosiny przyjęte - szepnęłam, kładąc mu rękę na ramieniu, jednocześnie nerwowo przygryzając wargę - Cieszę się, że zrozumiałeś iż kocham Nathana i to właśnie z nim jestem szczęśliwa. - powiedziałam, patrząc na chłopaka, który zrobił spory wdech
Wypuścił powietrze delikatnie, po czym uśmiechnął się smutno - W końcu dla mnie najważniejsze jest twoje szczęście - odgarnął mi niesforny kosmyk z twarzy i założył go za ucho - Bo chyba na tym zależy przyjaciołom, prawda ? - spytał, uśmiechając się delikatnie, ale szczerze
- Mhm - skinęłam głową - Wydaje mi się, że tak - odwzajemniłam gest - Bardzo się cieszę, że w końcu porozmawialiśmy na spokojnie i chyba wszystko sobie wyjaśniliśmy - stwierdziłam
- Ja również - posłał mi delikatny uśmiech, po którym zapadła między nami niezobowiązująca cisza
- Chciałbyś się może czegoś napić ? Zjeść coś ? - spytałam chwilę później
- Wody, jak byś mogła - puścił mi oczko
- Okay, już się robi - powiedziałam i poszłam do kuchni
Po chwili znajdowaliśmy się w salonie. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie i powoli sączyliśmy wodę.
- Wróć dzisiaj ze mną do L.A - westchnął - Proszę. Brakuje nam ciebie - wyznał - Bardzo
Jęknęłam głośno - Nie wiem...
- Zgódź się Mel - poprosił, patrząc na mnie błagalnie
- Ale ja nawet nie jestem spakowana, nic. Wyciągnęłam większość rzeczy z walizki...
- To nic ! - machnął ręką - Ja ci pomogę się spakować ! - powiedział - To jak będzie ?
Zawahałam się na chwilę - Dobrze. Wracam - powiedziałam, a na twarzy Maxa zagościł szeroki uśmiech
- Dziękuję ! - powiedział uradowany i mocno mnie przytulił 
- Okay, okay - poklepałam chłopaka po plecach 
- To co, idziemy cię pakować, nie ? 
- Hm, no raczej - puściłam mu oczko, po czym pobiegliśmy do mojego pokoju - Dobra, siadaj sobie, a ja się spakuję - poleciłam 
- Nie no co ty, pomogę ci - powiedział 
- Oj, na razie siadaj, przecież nie będziesz mi ubrań pakować - machnęłam ręką 
- Czemu nie... - mruknął
- Głupek - pacnęłam chłopaka w ramię i zaczęłam się pakować
Niecałą godzinkę później Max zniósł moją wypchaną walizkę na dół. Moi rodzice byli w pracy, więc zostawiłam im karteczkę na stole z informacją o wyjeździe. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Gdy byliśmy na miejscu, w pośpiechu pobiegliśmy na odprawę, ponieważ nasz samolot odlatywał za niecałe dwadzieścia minut.
Na szczęście zmieściliśmy się w tym czasie i w spokoju zajęliśmy swoje miejsca. Chłopak odstąpił mi miejsca przy oknie, za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Pięć minut później samolot wystartował, a ja obserwowałam, jak powoli wznosimy się w powietrze. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam z głową opartą o ramię Maxa.

Obudziło mnie delikatne szturchanie - Mel, zaraz lądujemy - chłopak szepnął mi do ucha
- Co ? - zmarszczyłam czoło - Czekaj... Co ? - spojrzałam zaspana na Maxa
- Za parę minut lądujemy - uśmiechnął się - Już, już. Więc najwyższa pora aby wstać.
Jęknęłam głośno, po czym trochę się rozciągnęłam i ziewnęłam.
Pół godziny później błądziliśmy już po lotnisku, szukając moich bagaży... No w sumie jednego. Ale sporego!
- Max, mówię ci, nie ma go no ! - powiedziałam szybko, bez skutku przeczesując sterty walizek i toreb
- Musi gdzieś być - stwierdził spokojnie - Pewnie zaraz znajdziemy tę twoją walichę - zachichotał
- Jak, kiedy jej nie ma ! - jęknęłam bezsilnie
- Hej, musi być i koniec, jasne ? - mruknął, obejmując mnie ramieniem
- No dobra. To szukamy dalej - posłałam mu delikatny uśmiech i zwinnie uwolniłam się z uścisku
Kolejne dwadzieścia minut spędziliśmy na poszukiwaniach mojej walizki, którą w końcu znaleźliśmy. Na szczęście !
Podziękowałam chłopakowi za pomoc. Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy do domu. Gdy byliśmy już przed bramą zaczęłam się stresować, chociaż w sumie nawet nie wiem czemu.
Łysy zapłacił kierowcy, po czym wziął moją torbę i poszliśmy do budynku. Ja kroczyłam jakiś metr za chłopakiem.
- Gdzie ty byłeś przez cały Boży dzień ?! - krzyknął Tom, gdy zobaczył Maxa
- Woah. Nie przypominam sobie, żebyśmy mieli jakieś plany,więc chyba mogłem robić co mi się żywnie podobało - rzucił ostro
- To tylko pogratulować wspaniałej pa... - wzrok ciemnookiego zatrzymał się na mnie - O ! Dziewczyno, gdzieś ty była ?! - podniósł głos
- W Polsce... - potarłam nerwowo kark
- Jak mogłaś nam nic nie powiedzieć ?! Tak po prostu uciec ?! - machnął rękoma zdenerwowany - Martwimy się, odchodzimy od zmysłów... Normalnie oboje jesteście siebie warci !
- Uspokój się Parker - powiedziałam lekko zdenerwowana - Proszę... - dodałam ciszej
- Dlaczego ?!
- Może dlatego, że cię o to proszę ? - jęknęłam
- Melanie ? - usłyszeliśmy wszyscy niedowierzający głos Nathana
Spojrzałam w stronę schodów, a mój wzrok zatrzymał się na nieogolonym brunecie. Przełknęłam głośno ślinę i zagryzłam nerwowo wargę.
- Sądzę, że macie sobie coś do wyjaśnienia - bąknął Parker, po czym pociągnął Maxa do innego pokoju, żeby jak mniemam dokończyć rozmowę
Sykes powoli zszedł po schodach, w sumie bez większego entuzjazmu. Czego ja się spodziewałam? Że jak przyjadę to będzie skakał z radości ? Rzuci mi się na szyję ? Co ze mną jest nie tak !?
- Co tu robisz ? - spytał beznamiętnie, opierając się o framugę drzwi
- Max mnie namówił żebym wróciła... W sumie chciałam wrócić - powiedziałam, patrząc gdzieś w podłogę
- Najpierw uciekasz, a teraz mi mówisz, że chciałaś wrócić ? - podniósł brew i prychnął
- Tęskniłam za tobą - wyznałam
- Gdybyś ze mną po prostu porozmawiała nie byłoby tej całej sytuacji. Zachowałaś się jak struś, który chowa głowę w piasek, jak zwykły tchórz - wytknął surowo - Nie w takiej dziewczynie się zakochałem
Przełknęłam głośno ślinę. Miał rację. Czułam jak moja broda zaczyna drżeć, więc zagryzłam mocno wargę. Chłopak ujął moją twarz w dłonie tak, abym na niego patrzyła.
- Ja... Ja strasznie przep... - nie udało mi się dokończyć, ponieważ Nathan wpił się w moje usta
Zszokował mnie, ale szybko odwzajemniłam pocałunek. Położyłam mu dłoń na karku, a on sam przyciągnął mnie do siebie bliżej - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo za tobą tęskniłem... Jak bardzo się martwiłem - szepnął, na chwilę odsuwając się ode mnie i delikatnie muskając mój policzek - Tylko proszę, obiecaj mi, że będziesz ze mną rozmawiać na każdy temat, bo nie chcę takich sytuacji jak ta. - założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho - Okay ?
- Mhm - skinęłam głową delikatnie - Obiecuję - szepnęłam, wtulając się w Nathana tak mocno jak tylko umiałam
- Chodź, zaniosę twoją torbę na górę, co ? - posłał mi delikatny, chłopięcy uśmiech
Skinęłam głową, po czym czmychnęłam do naszego pokoju. Nath szedł parę kroków za mną, targając bagaż po schodach.
- Postawię to przy szafie, dobra ? - spytał trochę zmachany
- Pewnie - parsknęłam śmiechem - Nath, kondycja ci się przez tę parę dni pogorszyła, czy co ?
- No bardzo śmieszne, normalnie boki zrywać - przewrócił teatralnie oczami, po czym do mnie podszedł i delikatnie pocałował
Oddałam pocałunek, kładąc swoje dłonie na jego torsie.
- Może byśmy ją tak po... - chłopakowi nie udało się dokończyć
- E, zakochańce - drzwi od naszego pokoju się otworzyły i zobaczyliśmy Jaya - Sorki Mel, ale muszę porwać na chwilę Nathana. Jak chcesz, to też możesz przyjść, chociaż chyba nic jakiegoś ciekawego to nie będzie... - westchnął, puszczając mi oczko - Rozumiesz, Scooter i inne bzdety
- No dooobra, jakoś dam radę - jęknęłam
Mój chłopak wziął mnie za rękę - Zaraz przyjdziemy - stwierdził
- Okay, tylko nie za długo, bo na was czekamy - odpowiedział Loczek i zamknął drzwi
Podniosłam brew delikatnie. Przez cały czas patrzyłam na bruneta.
- Kocham cię - szepnął, po czym złożył długi pocałunek na moim czole
- Ja ciebie też Natty - wyszeptałam, lekko przymykając oczy
- Strasznie za tobą tęskniłem - mruknął mi do ucha, jednocześnie przytykając swój policzek w okolice mojego
- Ja za tobą też - powiedziałam półgłosem - Drapiesz... - zmarszczyłam nos, uśmiechając się delikatnie
- Jak wrócimy to się ogolę - stwierdził i objął mnie ramieniem - Idziemy ? - spytał
- Uhm - skinęłam głową, wtulając się w bok chłopaka
Chwilę później siedzieliśmy już całą gromadą w salonie, czekając na Scootera, który spóźniał się ponad dwadzieścia minut.
- Chce ktoś może czegoś do picia ? - spytałam, wstając z kanapy
- W sumie... Soku, jak możesz - odezwał się Tom
- Jakiego ?
- Wszystko mi jedno. Sok to sok - jęknął i zaplótł dłonie na karku
- Okay. Ktoś jeszcze sobie czegoś życzy ? - spojrzałam na resztę
- Skoro już tam idziesz słońce... To możesz mi wody przynieść - powiedział Jay
- Mnie w sumie też - stwierdził Max
- My również poprosimy - Siva posłał mi delikatny usmiech
- Dobra - odwzajemniłam gest - Kelsey, a ty ? - spytałam
- Nie. Ja podziękuję - stwierdziła, bawiąc się telefonem
- No dobrze - powiedziałam i poszłam do kuchni zrealizować zamówienia
Po paru minutach wróciłam ze sporą tacą. Podałam każdemu szklankę z cieczą i wróciłam na miejsce obok Nathana, który od razu objął mnie ramieniem.
- Słońce - jęknął Thomas - Jabłkowy ? Poważanie ? Innego tam nie znalazłaś ? - wymamrotał niezadowolony
- Podobno sok to sok, nieprawdaż ? - podniosłam brew
- Tak, ale...
- Boże drogi, jak zwykle coś ci nie pasuje ! Jak ci nie smakuje to po prostu nie pij, albo rusz dupsko po inny ! Melanie ci tylko grzeczność zrobiła, a ty jakieś reklamacje składasz ! Pytała się przecież ciebie ! Ona nie jest jasnowidzem, nikt nie jest ! Już mam tego dość, mam dość twojego ciągłego narzekania ! - Kelsey wstała zdenerwowana, wytrąciła do połowy pełną szklankę z dłoni Parkera, która z hukiem spadła na posadzkę, tym samym rozpadając się w drobny mak i wyszła z pomieszczenia
Wszystkie zszokowane oczy zgromadzonych powędrowały za dziewczyną, a później szkłem walającym się po podłodze oraz rozlanym sokiem. W pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza, której nawet nikt nie śmiał przerwać.
Tom podniósł się, zaczął zbierać kawałki szkła, jednak po chwili rzucił je z powrotem na posadzkę i pobiegł za swoją dziewczyną.
Nagle wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Max, jako, że siedział najbliżej poszedł otworzyć.
- Witam wszystkich ! - przywitał nas Scooter z jakimś dziwnym, krzywym uśmiechem na twarzy
- Hej, hej - odpowiedzieliśmy
- Młodzi, gdzie Tom ? I Kelsey... - westchnął mężczyzna, nerwowo strzykając palcami, co piekielnie mnie denerwowało
- Musieli wyjść. - stwierdziła krótko Nareesha
- No bez jaj ! - podniósł głos - To jest spotkanie, a nie pora na pogawędki, czy Bóg wie co !
Przewróciłam oczami, po czym położyłam dłoń na kolanie Nathana. Chłopak przygryzł delikatnie wargę i pocałował mnie w policzek.
- No błagam - jęknął Braun - Nathan, czy ty chociaż raz możesz się na mnie skupić, a nie na swojej dziewczynie ? - spytał, siadając na fotelu - Odkąd z nią jesteś to mam z tobą same problemy dzieciaku... - mruknął pod nosem
Mój chłopak podniósł brew i usiadł po turecku - Że co proszę ? - syknął - Nie zapominaj, że to ja ci daję pracę, a nie odwrotnie
- Beze mnie byś nie miał gdzie grać - parsknął wkurzony
- Woah, spokojnie ! Nie potrzebujemy drugiej kłótni ! Nathan, zluzuj trochę - odezwał się Siva
Sykes odchylił głowę do tyłu i wziął parę głębszych oddechów - Okay, sorry - burknął
- Dobra... Dzisiaj chciałbym z wa... No zaraz nie wytrzymam, gdzie jest Parker ?! - wrzasnął, z hukiem rzucając stos papierów na ławę, tak, aż się wzdrygnęłam - Ile można ?! Nie mam całego dnia przecież !
- Pójdę po niego - powiedziałam cicho, po czym wstałam
- Chociaż raz na coś się przydasz... - warknął pod nosem
Olałam jego chamską uwagę i poszłam na górę. Gdy podeszłam do pokoju Kels i Thomasa, usłyszałam ostrą wymianę zdań w ich wykonaniu.
Westchnęłam głośno, po czym niepewnie zapukałam do drzwi.
- Co ?! - warknęła blondynka
- Mogę na chwilę ? - spytałam cicho
- Oh, Mel... Pewnie, wejdź... - powiedziała, tym razem spokojnie
Nacisnęłam na klamkę i weszłam do środka. Gdy tylko spojrzałam na dziewczynę, dostrzegłam, że ma oczy czerwone od płaczu oraz rozmazany makijaż.




-----
Witam po ponad miesięcznej przerwie ! :o
Mam nadzieję, że kogoś tu jeszcze zastałam :D
Jeśli tak, to co sądzicie o rozdziale? Podobał się? A może jesteście trochę zaskoczone obrotem akcji?
Z wielką chęcią przeczytam Wasze odczucia, opinie w komentarzach :)
Jak tam w szkole? Dużo nauki? Bo u mnie to normalnie jakaś maaaaaaaaasakra :c 0 czasu wolnego. Dosłownie :c

No to do (mam nadzieję) nexta moje kochane !
Buziaczki ! :*

PS. Za wszystkie błędy ortograficzne (chociaż nie powinno ich być, bo rozdział sprawdzałam chyba trzy razy, ale nigdy to z nimi nie wiadomo :P ) strasznie przepraszam ! :*