piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział czterdziesty szósty

Brunet patrzył na mnie, a ja widziałam, że nie ma najmniejszej ochoty odpowiedzieć na to pytanie.
- Nathan - odezwałam się w końcu - Powiesz mi, czy będziemy tak stać ?
- Słońce... - ujął moje dłonie - Tylko się nie złość... - szepnął
- No mów - westchnęłam
- Bo wypiłem i jakaś dziewczyna się do mnie przyczepiła... i... - wyszeptał, a mnie zatkało
- I zdradziłeś mnie ? - spytałam - Zdradziłeś ?! - wyszarpnęłam swoje dłonie z jego
- Nie, nie ! Tylko się całowaliśmy - powiedział
- Tylko ? Nathan ! - byłam bliska płaczu
- Kochanie, przepraszam. Ja nawet tego nie pamiętam, chłopacy mi powiedzieli ! Przepraszam Słoneczko... - próbował mnie objąć
- Zostaw mnie - warknęłam - To koniec ! - krzyknęłam zdenerwowana i pobiegłam do pokoju, gdzie zaczęłam pakować swoje rzeczy
- Melanie - słyszałam jak chłopak wali pięściami w zamknięte na klucz drzwi - Słońce !
Nie odezwałam się. Miałam wielką gulę w gardle. Niedbale wrzucałam ubrania do walizki. Później zabrałam się za kosmetyki i pozostałe rzeczy należące do mnie.
Zapłakana wyszłam z pomieszczenia.
- Mel ! Zostań ! Błagam ! Kocham cię ! - Nathan upadł na kolana
- Nie chcę cię znać - wydusiłam, nie patrząc na niego, nie umiałam
- Melanie - wyszeptał wstając - Powiedz mi to prosto w oczy - ujął moją twarz w dłonie
Przełknęłam głośno ślinę, po czym otworzyłam usta, aby cokolwiek wydusić lecz nie potrafiłam.
- Nathan ! - usłyszeliśmy wołanie - Nathan ! - rozpoznałam głos Thomasa, wchodzącego po schodach
Brunet nawet na niego nie zareagował. Patrzył ciągle na mnie.
- O, a co tu się dzieje ? - zaśmiał się Parker, jednak szybko spoważniał, widząc przy mnie walizkę - Jedziesz gdzieś Mel ? - spytał
Odsunęłam się od Sykesa - Wracam do domu - powiedziałam
- Czemu ?
- Całował się z inną i ty dobrze o tym wiesz ! - krzyknęłam, nie umiejąc zapanować nad emocjami 
- No właśnie ja w tej sprawie - zachichotał
- Co ciebie do cholery tak śmieszy, co ?! - wrzasnął Nathan, po czym walnął pięścią w ścianę tak, że aż się wzdrygnęłam
- Ty - parsknął - Twoja reakcja i to jak łatwo dałeś się wkręcić, chłopie !
- Słucham ?! - wrzasnął zdezorientowany brunet
- No nie lizałeś się z tamtą laską - jęknął - Pomyśleliśmy, że byłaby niezła zabawa, gdybyśmy cię wkręcili, no i się udało, ale widząc jakie to może nieść konsekwencje - wskazał brodą na moją walizkę - I jak uczciwy jesteś wobec swojej dziewczyny, stwierdziłem, że jednak wypadałoby ci powiedzieć
- Wy jesteście jacyś niepoważni ! - krzyknęłam
W tamtym momencie miałam ochotę walnąć Toma, ale się powstrzymałam (z niemałym trudem).
- Sorry Melanie - wzruszył ramionami
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, wzięłam walizkę i bez słowa zeszłam na dół. Nawet się nie żegnając opuściłam dom.
- Słońce ! - dogonił mnie Nath - Zaczekaj
Westchnęłam i puściłam walizkę. Patrzyłam na chłopaka.
- Nie wracaj z powrotem do Londynu. Proszę - szepnął, odgarniając mi włosy z twarzy
- A co mam zrobić ? Ta cała akcja...  - westchnęłam
- Przepraszam cię za tych debili. Naprawdę przepraszam - powiedział
- Nathan, to nie twoja wina - stwierdziłam, kładąc mu rękę na ramieniu - Ty nie masz wpływu na ich zachowanie.
- Poza tym przepraszam za wczoraj - ujął moją dłoń - Wybaczysz mi ?
Uśmiechnęłam się delikatnie i skinęłam głową. Chłopak mocno mnie przytulił, ciągle szepcząc mi do ucha jak bardzo mnie kocha. Objęłam go, jednocześnie chowając twarz w szyję bruneta.
- Wróćmy do środka, co ? - zaproponował po chwili
Przystałam na tę propozycję. Nathan przejął moją walizkę, objął mnie w talii, po czym poszliśmy do naszego pokoju. Pomógł mi wypakować rzeczy i z powrotem poukładać je w szafkach i szufladach.
Dopiero teraz dotarły do mnie słowa Toma, których wcześniej, pod wpływem silnego wzburzenia nie wzięłam pod uwagę. Nathan wolał powiedzieć mi prawdę (tak przynajmniej wtedy mu się wydawało) niż ją zataić. Taki chłopak to jednak prawdziwy skarb.
Spojrzałam na niego. Od razu posłał mi słodki uśmiech, który odwzajemniłam.
- Masz jakieś plany na przyszłość ? - spytał nagle
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pytanie było bardzo ogólne.
- Możesz troszkę sprecyzować ? - poprosiłam, siadając po turecku na podłodze
Brunet podrapał się po brodzie - Chodzi mi o małżeństwo, rodzinę. Myślałaś kiedyś o tym ? Tak na poważnie ? - spojrzał na mnie
- Właściwie to... niezbyt. - westchnęłam - Na pewno w przyszłości będę chciała założyć rodzinę, to pewne - stwierdziłam - A czemu pytasz ?
- Po prostu chciałem wiedzieć co o tym wszystkim sądzi moja ukochana  - uśmiechnął się, po czym mnie pocałował
- A ty ? - spytałam - Co sądzisz ?
- Wiesz, czasem się nad tym zastanawiam. Chciałbym za parę lat się ożenić i mieć dzieci - westchnął z uśmiechem - A tak w ogóle, to co pod tym względem u ciebie znaczy "w przyszłości" ? Tak mniej więcej ?
- Nie potrafię tego określić - wzruszyłam ramionami - Myślę, że wtedy, kiedy będę na to gotowa - stwierdziłam - W ogóle to co ty mnie tak wypytujesz szczegółowo, co ? - dźgnęłam go delikatnie w bok
- Chcę po prostu wiedzieć - powiedział i ponownie mnie pocałował
Nagle do pokoju, bez pukania, wpadła Kelsey. Była tak zła, jak nigdy.
- Tak was przepraszam za tego idiotę i jego pomysły ! - zaczęła - Boże. Jak mi za niego wstyd ! - złapała się za głowę
Wstałam, po czym podeszłam do dziewczyny - Jest ok - uśmiechnęłam się delikatnie - Nie przepraszaj za niego - zachichotałam
- Boże, przez tego debila prawie się rozeszliście ! - jęknęła
- Właśnie. Prawie - odezwał się Nathan - Daj spokój Kels. Poza tym to on powinien przepraszać. - posłał blondynce uśmiech
- Kiedy mi jest tak za niego głupio - wydusiła bezsilnie
- Oj kochana - przytuliłam ją - Mówię ci. Nic się nie stało poważnego i nie czuj się głupio przez niego.
Dziewczyna spojrzała na mnie z ulgą - Dzięki - szepnęła - Tak w ogóle to strasznie was przepraszam, że tak wtargnęłam bez pukania, ale byłam taka zła, że po prostu zapomniałam - westchnęła 
- Ok - zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mojego chłopaka
- Wiecie co, ja was zostawię. Idę jeszcze pogadać z Parkerem, dowiedzieć się co mu do łba strzeliło - cmoknęła mnie w policzek, a później wyszła z pokoju 
Zerknęłam na bruneta, wzruszając ramionami - Biedna Kelsey 
- No - westchnął, podchodząc do mnie 
- Idziemy na dół ? - spytałam
- Możemy - wzruszył ramionami - Chociaż niezbyt mi się chce patrzeć na tych palantów - westchnął
- To co robimy ?
- Nie wiem - parsknął śmiechem - Może po prostu chodźmy gdzieś na śniadanie, co ?
- Dobry pomysł. Kiszki mi normalnie marsza grają - zachichotałam
- Mnie też - przyznał - To co, chodźmy.
- Patrz jak ja wyglądam ! Muszę się troszkę ogarnąć ! - jęknęłam
- Wyglądasz pięknie, jak zwykle. Chodź - pociągnął mnie za rękę i wyciągnął z pokoju
- Głupek - parsknęłam, po czym walnęłam chłopaka delikatnie w ramię
- Ale twój - w zamian mnie pocałował - Tylko twój - odsunął się tak, że nasze nosy się ze sobą stykały
Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Przytuliłam szybko bruneta, po czym zeszliśmy na dół.
- E, młodzi ! -usłyszeliśmy rozradowany głos Jaya - Gdzie się wybieracie ?
- Z daleka od was - burknął
- Skąd ta niechęć ? - spytał Parker
- Chcesz w dziób ?? - warknął mój brunet
- Nie, ale...
- To mnie nie prowokuj - zagroził mu Nathan
- Chodź już - jęknęłam, niezbyt zadowolona
- Jasne - mruknął, po czym ujął moją dłoń i wyszliśmy z domu
- Musiałeś wchodzić z nim w dyskusję ? - spytałam trochę zła 
Wzruszył ramionami niezbyt zadowolony - Niech nie zadaje jakichś głupich pytań - warknął
- Nie mów do mnie takim tonem Nathan - powiedziałam spokojnie 
Chłopak skinął głową i ujął moją dłoń. Jeździł delikatnie kciukiem po moich kłykciach 
- Przepraszam Słoneczko - szepnął 
Uśmiechnęłam się delikatnie 
- To co, idę po Kevina i jedziemy ? 
- Ja mogę poprowadzić. Tylko musisz być moim GPS-em kochanie - zachichotałam 
- Mhm - mruknął - Zawsze i wszędzie - cmoknął mnie w policzek 
Wsiedliśmy do vana, po czym ruszyliśmy. Mój brunet (a właściwie jego I Phone'owa nawigacja) skierował nas do pobliskiej naleśnikarni. 
Uśmiechnęłam się do chłopaka szeroko. Zaparkowałam auto niedaleko i poszliśmy na śniadanie. 
Zajęliśmy miejsce gdzieś w rogu, wcześniej składając zamówienie. Ja wybrałam naleśnika z serem z truskawkami, polanego mleczną czekoladą, z kolei Nath wziął dwa z dżemem i jakimiś owocami. 
- Kiedy zaczynacie nagrywać kolejne piosenki ? - spytałam, krojąc kolejny kawałek dania
- Scooter mówił coś o czwartku... Może piątku
.. Nie ! To miała być środa ! - klasnął w dłonie zadając swoją porcję
- Na pewno ? - zaśmiałam się 
- Tak, tak - puścił mi oczko - Mamy do nagrania około dziesięciu piosenek - jęknął - Kupa roboty 
Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się pokrzepiająco do chłopaka. Po skończonym posiłku zaoferowałam, że odniosę brudne naczynia do okienka. 
Brunet cmoknął mnie w czoło i w końcu razem poszliśmy odłożyć talerze, po czym wyszliśmy z budyku. 
- Kocham cię - szepnął mi do ucha, jednocześnie obejmując w talii i przyciągając do siebie
- Ja ciebie też - przytuliłam Natha 
Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, mając w nosie otoczenie i ewentualnych paparazzich, których wystąpienie było bardzo mało prawdopodobne.
- Gdzie idziemy ? - spytał 
Wzruszyłam ramionami - Mi tam obojętnie - powiedziałam
Chłopak zaśmiał się i podrapał w tył głowy - Wiem ! Pójdziemy na zakupy. Dla ciebie. - zachichotał 
- Poważnie ? Nath - jęknęłam - Masz jakąś potrzebę wydania bezsensownie kasy ? 
- Kochanie. Przeznaczenie pieniędzy na ciebie to dla mnie ogromna przyjemność. Poza tym nie mam okazji robić tego często, bo się nie zgadzasz. Więc po prostu zrób mi przyjemność i nie protestuj. 
Przewróciłam teatralnie oczami - No to gdzie idziemy ? - jęknęłam
- Moim celem jak na chwilę obecną są Marks & Spencer oraz Prada. Ale to jeszcze się okaże. 
- Nie, wszystko odpada. Tak w ogóle to czy ty oszala... - Nath wpił się w moje usta, jednocześnie i bardzo skutecznie mnie uciszając 
Całował mnie łapczywie, namiętnie, niecierpliwie. Oparłam dłonie na torsie chłopaka. Sykes przyparł mnie do najbliższej ściany, a jego dłonie powędrowały na moje biodra
- Nathan... - jedyne co udało mi się powiedzieć podczas pocałunku
Po chwili brunet zrobił krok w tył - No. To co, idziemy ? - spytał jak gdyby nigdy nic
Przewróciłam oczami - Idźmy już - klepnęłam go w lędźwie. 
Zaśmiał się cicho i ruszyliśmy do auta. Oczywiście zajęłam miejsce kierowcy, a Nath służył jako nawigacja. 
Po czterdziestu minutach drogi dojechaliśmy w okolice niewielkiego centrum handlowego. Zostawiłam auto na parkingu i poszliśmy do budynku. Pierwszym sklepem jaki odwiedziliśmy był Marks & Spencer. Wybrałam tam sobie top, lecz Nathan nalegał, abym jeszcze coś wzięła, więc z lekkim oporem do torby z zakupami dołączyła zwiewna sukienka w kolorze lawendowym, kończąca się na wysokości kostek. 
Po około czterech godzinach Nath niósł siedem toreb i szeroko się uśmiechał. Nie rozumiem go. Aż taką przyjemność sprawia mu wydawania pieniędzy na ubrania dla mnie ? Nie pojmuję tego... Zupełnie. 
- Słońce - spojrzałam na chłopaka, to na sakupy - Może pójdziemy do auta i tam wszystko zostawisz ? - zaproponowałam 
Brunet wzruszył ramionami - Mi tam obojętnie - posłał mi promienny uśmiech 
Chwilę później Sykes odciążony zaciągnął mnie do kolejnego sklepu. 
Jęknęłam - Poważnie ? Chce ci się ? 
- No a jak ! - objął mnie po czym przyciągnął do siebie bliżej 
Rozejrzałam się i dopiero wtedy zauważyłam, że znajdujemy się w sklepie z damską bielizną . Rzuciłam mu niezadowolone oraz lekko skrępowane spojrzenie. Zrozumiałam jaki był cel tych całych zakupów.
Przewróciłam oczami - Nath, nie ma szans - powiedziałam
- Ależ są - mruknął i wysłał mi całusa
Zaczęłam przeglądać wieszaki w poszukiwaniu czegoś ciekawego, jednak nic nie wpadło mi w oko.
- Dobra, Natty, nic tu nie widzę - szepnęłam brunetowi do ucha
- Przymierz tylko to - podał mi jakąś bieliznę
Poczułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Zachichotałam cicho - No dobra - cmoknęłam chłopaka w policzek - Ale tym razem nie właź mi do przymierzalni ! - puknęłam go w ramię
- Niech ci będzie - przewrócił oczami, udając niezadowolenie
Ja czmychnęłam do kabiny, gdzie przymierzyłam czarną, koronkową bieliznę.




-----
Hej hej hej Wam !
Jak tam u Was ? :D WAAAAAAAAAAKAAAAAAAAAACJEEEEEEEEEEE !
YEEEEEEEEEEEEEY ! :D
Udało mi się coś sklecić na wycieczce :) Mam nadzieję, że się podobało :*
Wrzucam parę zdjęć ze Szkocji i z Anglii :D  TADAM ☻
Muszę Wam powiedzieć, że zakochałam się w Szkockim krajobrazie i gdybym tylko mogła, to bym tam została ♥ :)
No i jak zakończenie roku ? Dobre średnie ? :D
U mnie nie jest najgorzej hahaha :D 
No to co, do nexta, nie ?
BUUUUUUUUUUUUUZIAKI ! :*

























PS. Jak możecie, to proszę zostawicie po sobie komentarz :) To dla mnie wielka motywacja

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział czterdziesty piąty

Siva spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Podobno Jay dobrze gotuje - zachichotał, a ja parsknęłam niepohamowanym śmiechem
- Poważnie ? - spytałam i spoważniałam, widząc miny obu panów - W takim razie dlaczego nigdy go nie widziałam przy garkach ? 
- Kiedyś nam gotował, ale teraz zrobił się zbyt leniwy, żeby cokolwiek robić... - szepnął Mulat
Pokręciłam głową - No dobra - wzruszyłam ramionami - To gdzie on jest ?
- Jay ! - wrzasnął Nathan
Słyszeliśmy jak Loczek biegnie po schodach - Kto mnie wołał, czego chciał ? - spytał, wpadając do naszego pokoju
- My w związku z tą kolacją - Seev podrapał się w głowę
- Tak ?
- Bo widzisz, Siva trochę za późno poinformował mnie o tej kolacji. Chce żebym coś ugotowała, ale nie zdążę niczego sklecić sama, a podobno ty też gotujesz i to dobrze - wyjaśniłam
- I mam ci pomóc ? - uśmiechnął się delikatnie
Skinęłam głową entuzjastycznie. McGuiness popatrzył na Sivę, a później Sykesa.
- No to kiedy zabieramy się do pracy ? - klasnął w dłonie
- Wstrzymaj konie, musimy najpierw ustalić menu - odezwał się Kaneswaran
- Żartujesz sobie !? Nie ma czasu ! - pisnęłam
- No to zdaję się na ciebie - parsknął śmiechem
- Dobra, dobra i tak nie masz wyboru. Chodź Jay ! - pociągnęłam chłopaka za nadgarstek
Zbiegliśmy na dół, do kuchni. Otworzyłam lodówkę, sprawdzając czy wszystkie potrzebne nam składniki tam się znajdują.
- Dobra. Zabieramy się do pracy panie McGuiness - klasnęłam zachęcająco w dłonie - W takim razie co robimy ? W sensie jakie danie, droga pani - puścił mi oczko, nakładając niekoniecznienie biały fartuch i wiążąc go w pasie
- Na początek chciałabym zrobić naleśniki z serem i owocami, polane czekoladą - uśmiechnęłam się - Więc zrób ciasto. Ja zajmę się farszem. Później podamy sałatkę z sosem vinegrette, tofu, pomidorami oraz zielonymi i czarnymi oliwkami. Samą kolacją będzie łosoś na parze z ryżem... Wiem, że może to nie jest zbytnio wyszukane danie, ale za to smaczne i co ważne w naszej sytuacji : w miarę szybkie - powiedziałam
- No dobra. To do dzieła ! - klepnął mnie w ramię i z zapałem zabraliśmy się do pracy
W czterdzieści pięć minut udało nam się uwinąć z naleśnikami (które wyszły muszę przyznać... wyśmienicie !) Teraz ja zaczynałam robić sos do sałatki, a Jay zabierał się za gotowanie ryżu i przyprawianie ryby.
Nagle ktoś wpadł do kuchni. Podskoczyłam z zaskoczenia i aż upuściłam łyżkę na podłogę.
- Siva - jęknęłam - Straszysz
- Przepraszam - szepnął - Jay jest mi potrzebny. Ma robić za kelnera - powiedział - No i tak jakby już go potrzebuję
Zrobiłam wielkie oczy, patrząc na Loczka, a później jedzenie, które przygotowywał - No ładnie - burknęłam
- Poradzisz sobie - mój wspólnik zachichotał i cmoknął mnie w policzek, zdejmując fartuch
- Dobra, chodź - Siva pociągnął go za łokieć - Nie ma czasu 
I w ten sposób zostałam w kuchni sama jak palec. Dosyć szybko uwinęłam się ze wszystkim. Szczerzę, to muszę przyznać, że jedzenie pachniało bardzo zachęcająco (i smakowało dość dobrze, bo w końcu musiałam spróbować, czy aby nie przesoliłam itp.).
Gdy James wrócił do kuchni doznałam szoku. Miał na sobie smoking, a na szyi widniała czarna, elegancka muszka. Podałam chłopakowi dwa talerzyki z niewielkimi naleśnikami. 
- Tylko się nie wywróć, szkoda by było - zachichotałam 
- Oj bardzo śmieszne, normalnie boki zrywać - zmrużył oczy, wziął jedzenie i posyłając mi promienny uśmiech zniknął z mojego pola widzenia
Postanowiłam pozostawić pozostałe dania na blacie, ponieważ chciałam pójść sobie do pokoju. 
Tak też zrobiłam.
Padłam na łóżko i zaciągnęłam się niezwykle przyjemnym zapachem pościeli. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Proszę - mruknęłam z twarzą nadal wtuloną w poduszkę
- Hej Mel, mam nadzieję, że nie przeszkadzam ? - usłyszałam nieco ściszony głos Maxa, przez co szybko się podniosłam
- Nie, nie, ale... Co ty tu właściwie robisz ? - spytałam, siadając po turecku
- Pomyślałem, że skoro Nathan siedzi na dole i właściwie cała reszta, to trochę ci się nudzi samej - posłał mi delikatny uśmiech, unosząc lekko butelkę wina półsłodkiego i dwa kieliszki
Wpatrywałam się w chłopaka z niemałym zdziwieniem 
- No co ? - zaśmiał się cicho - Wypijmy jak przyjaciele, ok ? - puścił mi oczko 
- W takim razie... dobra - wzruszyłam ramionami, a mój towarzysz postawił trunek oraz szklane wyroby na niewielkim stoliczku
- To super - powiedział, po czym otworzył butelkę i nalał wina do kieliszków
- Niezłe - mruknęłam po pierwszym łyku
Trunek był po prostu wyśmienity, słodki, ale mocny.
Spędziliśmy około godziny, gadając. Max był już po trzech kieliszkach, ja jednak starałam się nie przedobrzać. Troszkę szumiało mi w głowie, jednak o wiele za mało, aby można było nazwać mnie wstawioną. 
Przez parę dobrych minut czułam jego wzrok na sobie. Przygryzłam policzek od środka, czekając aż przestanie, jednak to nie nastąpiło.
- Możesz przestać się tak we mnie wpatrywać ? - spytałam 
- Nie mogę. Jesteś taka piękna... - szepnął, po czym musnął delikatnie opuszkami mój policzek
Przeszedł mnie dreszcz. Jednak nie nieprzyjemny, wręcz odwrotnie. Zagryzłam wargę, nie ruszając się z miejsca.
- Max - spojrzałam na chłopaka, który był nieźle podpity 
- Jesteś niesamowita - szepnął, muskając kciukiem moją wargę i patrząc mi w oczy
Przełknęłam głośno ślinę - Nie - odsunęłam się szybko od Georgea - Nie, nie, nie.
- Posłuchaj - poprosił spokojnie, klękając przede mną, jednocześnie łapiąc mnie za nadgarstki - Nie umiem nad sobą zapanować, kiedy cię widzę, słyszę... i nie mogę patrzeć jak się marnujesz przy nim - szeptał, patrząc wciąż na mnie
- Jesteś kompletnie pijany, gadasz jakieś niestworzone rzeczy - powiedziałam - Idź. Idź już. Dosyć na dzisiaj 
- Jak chcesz. Gdybyś tylko wiedziała co Nathan... - chłopak nagle urwał, a ja ściągnęłam brwi
- Co Nathan, co ? - warknęłam 
- On po prostu na ciebie nie zasługuje, pamiętaj - powiedział - Ja już pójdę... - wyszeptał, po czym pocałował mnie delikatnie w policzek i wyszedł z pokoju, zabierając przy okazji swój kieliszek 
Spojrzałam na butelkę, która była w 3/4 pusta.
Zastanawiając się nad słowami Maxa postanowiłam ją dokończyć, więc wlałam resztki do szkła i wypiłam wszystko. 

Obudziły mnie kroki w pokoju. W ciemności zauważyłam szczupłą sylwetkę mojego chłopaka, która lekko mi się rozmazywała. 
- Mel - szepnął - Przepraszam, że cię obudziłem - mruknął 
- Ok - powoli wstałam z łózka - Która godzina ? - spytałam 
- Druga trzydzieści, równo - stwierdził, patrząc na podświetlany zegarek
- Tak długo tam siedziałeś ? - zdziwiłam się 
- No... - przeczesał palcami włosy - Piłaś ? - spytał, zmieniając temat 
- Troszeczkę - bąknęłam
- Sama ? 
- A co to za różnica ? 
- Pytam się, czy sama, czy z kimś, a jak się pytam, to widocznie jakaś różnica dla mnie jest - warknął tonem takim, jakiego jeszcze nigdy z jego ust nie słyszałam
- To ja na jakimś przesłuchaniu jestem, czy coś ? - odpowiedziałam mu tak samo  
- Jesteś moją dziewczyną. Chcę wiedzieć, rozumiesz ? - podszedł do mnie, a ja dopiero teraz poczułam od niego alkohol
- Ale nie własnością 
- Piłaś z Maxem, tak ? - złapał mój nadgarstek - Piłaś z nim ?! 
- Co z tego ? - spojrzałam na bruneta 
- Może jeszcze cię pieprzył w naszym łóżku, co ?! - krzyknął, a ja nie wytrzymałam i walnęłam go w twarz, od razu wyszarpując swój nadgarstek z jego uścisku
- Jak możesz ? - miałam łzy w oczach
- Przepraszam - jęknął, bo dotarło do niego to, co przed chwilą powiedział - Poniosło mnie... Cholera... - przyłożył swoją dłoń do miejsca w które przed chwilą go walnęłam
Ja z kolei skierowałam się do drzwi. Nie chciałam na niego w tym momencie patrzeć.
- Mel, kochanie, zaczekaj - szedł w moją stronę, w ogóle się nie chwiejąc 
- Zostaw mnie... - szepnęłam, po czym nie wytrzymałam, osunęłam się po drzwiach i rozpłakałam
- Słońce, przepraszam - chłopak zaczął głaskać mnie po ramionach 
- Odejdź. Ode. Mnie. 
- Ale... 
- Nie rozumiesz ? Odejdź, chcę być sama, jasne ? - wycedziłam
Brunet wstał powoli, bez słowa. Patrzył tylko na mnie przepraszającym wzrokiem, po czym  wszedł do łazienki. Ja z kolei poszłam do łóżka. 
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. 


Obudziłam się sama. Przez chwilę w ogóle nie wiedziałam co się dzieje, jednak po chwili wszystko sobie przypomniałam. 
Powoli zeszłam z łóżka, a pulsujący ból głowy dopiero teraz dał się we znaki. Jęknęłam cicho i nie spiesząc się, poszłam do łazienki, po drodze biorąc z komody bieliznę i ubrania. 
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, dzięki któremu poczułam się znacznie lepiej. 
Uczesana oraz ubrana wyszłam z pomieszczenia. Usłyszałam w korytarzu jakąś rozmowę, ale niezbyt mnie interesowała. 
Zaczęłam zastanawiać się, gdzie jest Nathan. 
Nagle zauważyłam go, stojącego na balkonie i palącego papierosa. Zrobiłam wielkie oczy. Szybko do niego podeszłam, zabierając mu z ręki tytoniowy wyrób
- Oszalałeś ?! - prawie krzyknęłam
Chłopak patrzył gdzieś w przestrzeń, a później przeniósł wzrok na swoje dłonie - Przepraszam, tak strasznie przepraszam. Poniosło mnie wczoraj. Na prawdę nie chciałem - szepnął 
Nic nie powiedziałam, jedynie skinęłam głową. Spojrzałam na niego, a później bez słowa wróciłam do pokoju. Pościeliłam łóżko i zabrałam pustą butelkę po winie wraz z kieliszkiem. 
W ciszy zeszłam na dół, gdzie przywitała mnie niewielka grupa ludzi (czyt. Tom i Max)
- Hej - pierwszy odezwał się Parker 
Patrzył na mnie z takim... Współczuciem, że aż miałam ochotę płakać 
- Hej - starałam się wygiąć usta w uśmiechu
Między nami zapadła niezręczna cisza. Wyrzuciłam butelkę, a szkło powoli umyłam. 
- Napijecie się czegoś ? - spytałam 
- Ja dziękuję - powiedział Tom 
- Ja też - westchnął Max 
Zwiesiłam wzrok i usiadłam na taborecie w kuchni. Spędziłam tam co najmniej godzinę. W salonie słyszałam już za to Jaya opowiadającego dowcipy, oraz wybuchające co chwilę niepohamowanym śmiechem towarzystwo. Oprócz Natha, który pewnie siedział nadal na balkonie.
- O. Melanie - usłyszałam wesoły głos Naree - Szukałam cię wczoraj, ale niestety coś nie znalazłam - westchnęła - Chciałam ci strasznie podziękować za to pyszne jedzenie ! Było po prostu wspaniałe - mówiła, nalewając sobie picia do szklanki 
- Dziękuję - szepnęłam 
- Wszystko dobrze ? - spytała
- Tak. Tak - zapewniłam, posyłając jej krzywy uśmiech, który na moje szczęście kupiła
- To dobrze. Już myślałam, że coś jest nie tak - zachichotała - Dobra, nie wiem jak ty, ale ja wracam do towarzystwa. Aż dziw, że po wczorajszej imprezie nie mają kaca ! - stwierdziła z uśmiechem, po czym skierowała się do salonu
Ja za to postanowiłam się przejść. Cichaczem wyminęłam się z domu i zaczęłam powoli spacerować, zaciągając się świeżym powietrzem. Nagle usłyszałam za sobą kroki. 
- Mel... - szepnął chłopak 
Zamknęłam oczy na chwilę, robiąc głęboki wdech. 
- Kochanie, tak strasznie cię przepraszam za wczoraj... Nachlałem się... Mówiłem jakieś głupoty... - położył swoje dłonie na moich ramionach
- Nathan - jęknęłam - Odpowiedz mi na jedno pytanie, dobrze ? - odwróciłam się do niego 
- Dobrze - szepnął 
- Gdzie wczoraj byłeś, po tej całej kolacji ? - spytałam 
- Sprzątałem - powiedział szybko
- Tak ? Pewny jesteś ? - założyłam ręce na piersi 
- Co ? - ściągnął brwi
- No pytam się czy pewien jesteś ! - prawie krzyknęłam zdenerwowana 
- Tak... 
- I przy sprzątaniu tak się nachlałeś, tak ?! Myślisz, że taka głupia jestem ?! - wycedziłam, będąc u skraju cierpliwości
Chłopak nerwowo przeczesał palcami włosy - To nie tak - szepnął
- A jak ? Słucham.
- Wyciągnęli mnie do klubu. Nie chciało mi się iść. No i się napiliśmy. Przepraszam -  powiedział
- Nath - spojrzałam na bruneta - Nie mam nic przeciwko temu, żebyś chodził z ekipą do klubów. Chciałabym tylko, żebyś mnie nie okłamywał, no i się nie upijał. - wytłumaczyłam  
- Obiecuję, że już nigdy więcej tego nie zrobię - zadeklarował 
- Tak w ogóle to czemu mi nie powiedziałeś o tym klubie, hm ? - wbiłam w niego swój wzrok, czekając na szczerą odpowiedź




-----
Hej Wszystkim !
Jak tam u Was ? Mam nadzieję, że wszystko dobrze :D
Dodaję rozdział trochę szybciej, bo w tym tygodniu wyjeżdżam do Anglii i obawiam się, że tam nie będzie takiej możliwości :c
W dodatku pisałam prawie cały tydzień, bo chora byłam i przeleżałam sobie w łóżku ♥ No i udało się sklecić coś dłuższego, co mam nadzieję, że przypadło Wam do gustu :3
Buziaczkiiiiii :*
PS. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 70 000 WYŚWIETLEŃ ! DENFOENSFOIUSBFAEBNOFUIA NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ CIESZĘ ♥ !
BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUZIAKI ♥



niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział czterdziesty czwarty

Gdy wyszliśmy z domu, Nathan złapał za telefon i już, już miał dzwonić po taksówkę, jednak BigKev go ubiegł. Wpakowaliśmy się więc do vana. Oczywiście Kevin zajął miejsce kierowcy, no bo jak inaczej ? 
Zaśmiałam się cicho i przysunęłam bliżej mojego chłopaka. Ten objął mnie z uśmiechem, a przy okazji załapałam się na słodkiego buziaka. 
- No to młodzi, gdzie jedziemy ? - spytał nasz kierowca
Brunet powiedział mu coś na ucho, a Kev uśmiechnął się szeroko i odpalił auto. Spojrzałam na Nathana ze zdziwieniem, na co on tylko wzruszył niewinnie ramionami. 
- Kochanie, powiesz mi gdzie jedziemy ?- spytałam cicho
- Dowiesz się w swoim czasie Słoneczko - mruknął i splótł nasze palce delikatnie
Przewróciłam oczami - No proszę. Chcę wiedzieć gdzie mnie wywozisz - szepnęłam mu do ucha
- Wtedy nie będzie niespodzianki - zaśmiał się 
- Nath - mruknęłam błagalnie - Proooszę - jęknęłam
- Nie ma takiej opcji Kochanie i nie rób maślanych oczek - posłał mi buziaka
- No wiesz co - parsknęłam, zakładając ręce na piersi 
W odpowiedzi pocałował mnie w policzek, po czym położył swoją dłoń na moim kolanie. Przewróciłam oczami po raz kolejny, przez co chłopak zachichotał. Resztę trasy spędziliśmy w ciszy, co jakiś czas uśmiechając się do siebie. Byłam strasznie ciekawa gdzie Nath mnie zabiera. 
Po chwili auto się zatrzymało, Nathan z niego wysiadł i otworzył drzwi z mojej strony. Wychodząc z samochodu posłałam chłopakowi słodki uśmiech, który szybko odwzajemnił.
- Dzięki Kevin - brunet poklepał mężczyznę po ramieniu
- Do usług Młody - zachichotał - Bawcie się dobrze - puścił nam oczko i odjechał 
- Idziemy ? - spytał Sykes
- Ale gdzie ? - spojrzałam na niego 
- Zabieram cię do kina - objął mnie ramieniem i cmoknął w policzek
- Poważnie ? - pisnęłam 
Niby zwykła rzecz, a tak strasznie cieszy !
- Yhm - zachichotał, a ja mocno się w niego wtuliłam
- Awww - przytulił mnie - Kocham cię Słoneczko - szepnął 
- Ja ciebie też Nath - mruknęłam 
- Idziemy ? - spytał chwilę później 
- Pewnie - puściłam mu oczko i ruszyliśmy do sporego budynku w którym, jak się okazało, panował niezły tłok 
- Ej patrz ! - pisnęła jedna z dziewczyn - Czy to Nathan ? - szepnęła cała podekscytowana 
- Który, gdzie ? Nie widzę ! - odpowiedziała jej nieco niższa blondynka 
- No tam ! Z tą dziewczyną ! - machnęła ręką w naszą stronę 
- O matko, Nath - pociągnęłam go za róg koszulki 
- Co się dzieje ? - spytał
- Jakieś dziewczyny nas zauważyły - jęknęłam 
- Kochanie, to normalne - szepnął - Musisz się przyzwyczaić - westchnął 
- Jasne - zwiesiłam głowę - Zaraz wracam - powiedziałam i skierowałam się w stronę toalet
Usłyszałam tylko ożywione rozmowy między dziewczynami, a po chwili piski. Pół godziny później postanowiłam wyjść z łazienki. Spojrzałam w stronę mojego chłopaka, który nadal był otoczony przez sporą grupę nastolatek. Westchnęłam głośno, opierając się o ścianę. Nie chciałam wchodzić w tamten tłum, nie chciałam niepotrzebnego szumu i podejrzeń. Kelsey i Nareesha nie raz mi wspominały, jak im ciężko przez niemałą liczbę złych słów skierowanych do nich. Szczerze, to boję się tego, boję się, że nie wytrzymam psychicznie.
Nagle usłyszałam mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni jeansów i zerknęłam na ekran. ''Nathan''.  Zmarszczyłam brwi, ale po chwili przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
- Chodź do mnie, proszę - jęknął
-  Zwariowałeś ? - pisnęłam
-  Nie ! Mel, proszę cię - westchnął
-  Nath... - ręce mi opadły
Kompletnie nie wiedziałam co robić.
- Kochanie, błagam cię. Słońce - prosił
Spojrzałam na chłopaka. Wszystkie dziewczyny stały w istnym szoku i zdziwieniu, z ciekawością przysłuchując się rozmowie ich idola.
-  OK - powiedziałam szybciej niż pomyślałam
-  Dziękuję ! - odetchnął z ulgą, po czym się rozłączył
-  Boże, w co ja się wpakowałam - jęknęłam sama do siebie
Przeczesałam palcami włosy, wzięłam parę głębokich wdechów i wydechów,  po czym ruszyłam w stronę mojego ukochanego.
Przepchałam się przez niemały tłum, a chwilę później stałam naprzeciwko Nathana, niezbyt zadowolona.
- To co kochanie, idziemy ? - spytał zupełnie tak, jakby tych dziewczyn dookoła nie było
Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam na bruneta nieprzyjemnym spojrzeniem, które szybko zauważył
- Coś się stało ? - podszedł do mnie
- Nic - syknęłam
Brunet westchnął - Dobra dziewczyny - uśmiechnął się do nich delikatnie - Chciałbym spędzić trochę czasu sam na sam z moją panią, ok ?
Wszystkie zaraz skinęły głową. Pożegnały chłopaka, niektóre również podeszły do mnie. Chwilę później zostaliśmy sami.
- Co to miało być ?! - prawie krzyknęłam
- Ale co ? - spytał trochę zdezorientowany
- No jak to co ?! Nathan ! - jęknęłam bezsilnie
- Słońce... - szepnął i ujął moje dłonie, które szybko cofnęłam
- Ja chyba mam dość na dziaiaj - powiedziałam - Przepraszam - szepnęłam i zwiesiłam głowę
- Chodź, pogadajmy w domu, hm ? - zaproponował
Skinęłam tylko, po czym chłopak zadzwonił po Kevina. 
Z jednej strony byłam tak cholernie zła na mojego bruneta, a z drugiej czułam się strasznie winna. Parę minut później znaleźliśmy się w aucie. Droga minęła nam w ciszy. Czułam jak co jakiś czas Nathan na mnie spogląda. 
- Wysiadka - Kev posłał nam delikatny uśmiech 
- Dzięki - brunet poklepał mężczyznę po ramieniu, a ja tylko krzywo się uśmiechnęłam, a właściwie wyszedł z tego jakiś grymas, udający uśmiech
Wyszliśmy z pojazdu i poszliśmy do domu. W drzwiach prawie zderzyłam się z Jayem.
- Sorry - jęknęłam
- Mel - szybko złapał mnie za nadgarstek - Coś się stało ? - spytał
- Nic - pokręciłam głową - Trochę źle się czuję - skłamałam
- A... Jasne, ok - posłał mi łagodny uśmiech
Czmychnęłam na górę, a Nathan za mną. Zamknął za sobą drzwi - O co chodzi ? - spytał
- O co ?! Przecież doskonale wiesz, że NIE chciałam ujawniania się ! -wyrzuciłam ręce ze zdenerwowaniem

- A co miałem im powiedzieć ?! Że jesteś moją znajomą, czy co ?!

- Chociażby ! - zaczęłam chodzić po pokoju

- Doskonale wiedziałaś, że jestem rozpoznawalny i prędzej czy później ktoś by się dowiedział ! Wiedziałaś w co się pakujesz !

- Tak, wiedziałam ! Ale przecież rozmawialiśmy kiedyś o tym. Nathan... - opadłam bezsilnie na łóżko

Chłopak usiadł obok mnie - Przepraszam... - szepną

Skinęłam głową przyjmując przeprosiny i spojrzałam na bruneta - Ja też przepraszam

- Słońce, ty nie masz za co przepraszać - powiedział - To ja zawaliłem

Położyłam się na łóżku i założyłam ręce za głowę. Patrzyłam na bruneta, ale już nie żywiłam do niego urazy, nie byłam zła. Było mi po prostu trochę przykro.

Położył się obok mnie i wsunął swoją dłonią w moją. Westchnęłam cicho

- To co teraz mam zrobić ? - spytał cicho

Wzruszyłam ramionami - To ty tu jesteś sławny - powiedziałam

- Mel... - westchnął - Proszę cię, nie gniewaj się już...

- Nie gniewam się - ucięłam cicho, ale stanowczo

- Przecież widzę...

- Mówię, że się nie gniewam, Nathan ! - warknęłam - Idę na dół - oznajmiłam, wysupłałam rękę z uścisku i wstałam z łóżka

- Kochanie, zaczekaj - westchnął

Spojrzałam na niego - Hmm? 

- Zostań - szepnął

- Po co ? - spytałam

- Po prostu, chciałbym z tobą posiedzieć... Może skoro niektórzy już o nas wiedzą, a plotki szybko się rozejdą, wdrążę cię trochę w świat show biznesu ?

- Nie wiem czy to dobry pomysł... - westchnęłam 

- Proszę, zgódź się Kochanie - posłał mi delikatny uśmiech

- Okey - przewróciłam oczami, a on wyciągnął do mnie ręce

Złapałam je i usiadłam mu na kolanach. Sykes sięgnął po laptopa, włączył go, po czym objął mnie ramieniem.

- A więc... Zacznijmy od paparazzich i innych medialnych wrzodów - zachichotał, a ja razem z nim

- No to zaczynaj panie nauczycielu - oparłam głowę o obojczyk chłopaka

Czułam na sobie jego wzrok. Siedzieliśmy tak parę dobrych minut.

- To co, zaczynamy ? - spytałam, przerywając chwilową ciszę

- Em... Tak, jasne - stwierdził szybko

Na ''naukach'' spędziłam ponad trzy godziny. Wiedziałam już trochę o świecie mojego Natha i szczerze to w ogóle mu nie zazdrościłam. Praktycznie zero prywatności, większość osób go rozpoznaje, a gdy powiesz jedno słowo za dużo to zaraz robią z tego aferę, często przekręcają słowa, dopisują coś niestworzonego w artykułach...

- Mela... Ooo - nasz wzrok szybko skierował się w stronę drzwi z których dobiegł głos

- Max ? Czego chcesz ? - spytałam pierwsza

- Wyciągam cię do skle...

- Wypad ! Nigdzie jej nie wyciągasz. Zrozumiano ? - szybko przerwał mu mój chłopak

- Może pozwól zdecydować Melanie, co ? - odgryzł się nieco niezadowolony

- Nie będziesz mi mówić co mam robić !

- To daj jej zdecydować ! Ona nie jest twoją własnością

Przewróciłam oczami - Cicho bądźcie. Błagam - jęknęłam

W pokoju nastała cisza. Jednak ciągle dało się wyczuć nerwową atmosferę między panami.

- Max. Po co mam iść z tobą do sklepu ? - spytałam

- Bo chcę, żebyś mi pomogła znaleźć koszulę i garnitur - mruknął, na co Sykes prychnął lekceważąco, zakładając ręce na piersi

- Okay... Nath, dlaczego nie chcesz żebym z nim szła ?

- Ponieważ bardzo chciałem z tobą spędzić trochę czasu sam na sam, a nie w towarzystwie tej dzikiej bandy - powiedział

- Non stop siedzisz w pokoju z Mel - warknął George - Więc nawet nie wiesz jak się zachowujemy

- Wystarczająco długo i dobrze was znam - uciął - Poza tym. Po co ci na zakupach moja dziewczyna ? - zmrużył oczy

- No chyba ktoś mi musi pomóc w wyborze - prychnął

- A ty to co ? Oczu nie masz ? Nie widzisz czy pasuje ?

- Mam, ale...

- Zamknijcie się ! Proszę. Litości - złapałam się za głowę i padłam na łóżko - Nigdzie nie idę. Przynajmniej dzisiaj. Zostaję w pokoju, dobra ? - powiedziałam - A teraz proszę o chwilę pięknego, błogiego spokoju. Nie chce mi się wysłuchiwać waszej kłótni - założyłam ręce za głowę

- Ok. Ale jakbyś zmieniła zdanie to wiesz gdzie jestem ! - Łysy posłał mi miły uśmiech, po czym wyszedł z pomieszczenia

- Mmm - mruknął Nathan, kładąc się obok mnie - Jakie moje kochanie stanowcze - musnął wargami moją szyję

- Oh spadaj - powiedziałam, odpychając go od siebie trochę żartobliwie, ale zarazem stanowczo
Chłopak westchnął cicho, pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka. Zaczął coś nucić pod nosem, jednocześnie układając swoje T-shirty w jednej z szuflad. Uśmiechnęłam się delikatnie obserwując go. Nagle drzwi od pokoju z hukiem się otworzyły i oboje ujrzeliśmy Kaneswarana.
- Melanie ! Potrzebuję pomocy ! Natychmiastowej ! - powiedział szybko 
- Oh... Jasne, ok - podniosłam się 
- Tylko mi nie mów, że ty też potrzebujesz garnituru ! - Sykes wzniósł oczy do nieba 
- Co ? Jakiego gar... Nie ! Nie, nie, nie. Ale wiesz co ? Ty też mi się przydasz - zachichotał, zamykając za sobą drzwi - Chciałem zrobić kolację dla Naree... - szepnął 
- To świetnie ! - klasnęłam w dłonie - Ale po co my tobie ? - spytałam nieco zdziwiona
- No bo wiesz, mam kelnera i gitarzystę... Potrzebuję kucharki i od razu pomyślałem o tobie Mel. W końcu wspaniale gotujesz... Błagam zgódź się ! - spojrzał na mnie błagalnie 
- Ja... Ten, no, nie ma sprawy... - posłałam mu troszkę zszokowany uśmiech 
- A co ze mną ? - odezwał się mój brunet 
- Mógłbyś grać na fortepianie ? Proszę !
- Jasne - Nath poklepał Kaneswarana po ramieniu 
- Dzięki stary - posłał mu wdzięczny uśmiech 
- A tak właściwie to kiedy to ma być ? - spytałam 
- Planowałem tę kolację na dzisiejszy wieczór... - podrapał się po głowie
Spojrzałam na mojego chłopaka z uśmiechem - A o której ? - odezwał się brunet
- Za półtorej godziny... 
- Co ?! - pisnęłam - Nie wyrobię się ! 
- Zawsze ktoś ci może pomóc... - powiedział 
- Na przykład kto ? - spytałam ciągając brwi



-----
Hej Wszystkim! Przepraszam za tak długą nieobecność, ale mam dosyć przykrą sytuację i naprawdę mało czasu na sklecenie czegokolwiek :c 
Jeszcze raz przepraszam 
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Buziaki, no i do nexta Miśki :)