poniedziałek, 30 grudnia 2013

Słońca moje kochane :)

Życzę Wam wspaniałego sylwestra, szczęścia, zdrowia, pomyślności, aby Wasze marzenia się spełniały, duuuuużo weny i wszystkiego czego tylko sobie zamarzycie ;*
A no i oczywiście małego kacyka ^^,
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaki ♡

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty czwarty

W czasie posiłku wspólnie zdecydowaliśmy, że po południu pojedziemy do Karen. Gdy wszyscy już zjedli ja z Jess zajęłam się sprzątaniem, a Nath poszedł oglądać telewizję. Nagle zaczął coś bardzo, ale to bardzo zawzięcie komentować (przy czym sypał wieloma niecenzuralnymi słowami), a my wymieniłyśmy znaczące spojrzenia i w jednym momencie parsknęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Chłopak spojrzał na nas zdziwiony.
- Z czego tak rechoczecie ? - burknął
- Z ciebie - wydusiła Jessica, a ja zaczęłam klepać ją delikatnie po plecach w ramach uspokojenia - Takich wiązanek to ja z twoich ust już ho ho ho, a może i dłużej nie słyszałam
- Nasi przegrywają - powiedział ze złością
- Oj spokojnie, to dopiero 15 minuta ! Jeszcze wszystko się może zmienić - zachichotałam
- To 15 minuta - westchnął
- Chcesz herbaty, kawy ? - spytałam
- Piwa, zdecydowanie piwa
- Nathan, nie ma ! - krzyknęła Jessica
- Trudno - wymamrotał niezadowolony
Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka - Spokojnie kochanie - przeczesałam jego włosy
Ten odchylił głowę, po czym mnie pocałował. Uśmiechnęłam się szeroko, wysyłając mu niewinnego buziaka. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybciutko do niego pobiegłam i odebrałam
- Cześć Słonko ! - usłyszałam wesołą mamę
- Hej ! Co tam u Was ? - spytałam z uśmiechem
- Muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze, a u ciebie ? Jak tam Londyn, Nathan i inni ? - spytała
- Fajnie, fajnie. Nath i 'inni' też - uśmiechnęłam się
- Oj to świetnie ! Masz go może gdzieś przy sobie ? Byśmy na Skype porozmawiali, tato go polubił i coś mi się wydaje, że znaleźli wspólny język, oczywiście jeśli chcecie - zachichotała
- Chyba tak - parsknęłam śmiechem - To ja zaraz do Was zadzwonię - dodałam i się rozłączyłam
- Natty ! - krzyknęłam
- Tak kochanie ?
- Chodź tu !
- Już biegnę - odpowiedział i usłyszałam jak pędzi po schodach
Włączyłam laptopa, po czym szybko zalogowałam się na Skype.
Chłopak cmoknął mnie w policzek i usiadł obok.
- Chciałbyś porozmawiać z moim tatą ? Ale żeby nie było to nie chcę cię uszczęśliwiać na siłę, broń Boże !
- Słońce moje kochane - objął mnie ramieniem - Z wielką przyjemnością pogadam sobie z twoim tatą - mruknął - On jest wspaniałym człowiekiem, w ogóle masz niesamowitych rodziców - powiedział - A ty jesteś najwspanialsza, najpiękniejsza, najcenniejsza, jesteś moim cudem, powietrzem, bez ciebie nie mogę żyć - zniżył głos, a ja oparłam głowę o jego ramię, starając się nie rozpłakać
Jeszcze nigdy nie usłyszałam czegoś tak miłego. Niby nic, a strasznie cieszy. Dla niektórych może głupie, banalne. Ale właśnie przez takie, nawet najmniejsze gesty, słówka zakochujemy się coraz mocniej.
Uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w skroń. Akurat zadzwonili rodzice. Szybciutko odebrałam, po czym włączyłam kamerkę, a oni postąpili tak samo
- Dzień dobry - przywitał się Nath z uśmiechem
- Dobry, dobry - odwzajemnili gest
Zaczęliśmy sobie rozmawiać. Rodzice chcieli, abym przyjechała chociaż na parę dni do domu, ale już miałam zaplanowany wyjazd z chłopakami do L.A. Za to obiecałam im, że wpadnę wtedy, kiedy tylko będzie to możliwe. Moja rodzinka dowiedziała się również, że jestem z Nathanem. 
W dodatku sam im o tym powiedział. Rodzice strasznie się cieszyli. Z jednej strony bardzo fajnie, bo jest to chyba jedyny chłopak, którego lubią i akceptują. 
Skończyło się na tym, że ponownie z mamą wysłuchiwałyśmy naszych panów rozmawiających o najrozmaitszych technikach łowienia ryb :D
- Niedługo to ja chyba spakuję tego oto pana - poczochrałam bruneta po włosach - i wyślę na polskie łono natury. Będzie sobie z ojcem ryby łowić - puściłam jej oczko
Kobieta dźwięcznie się zaśmiała, kiwając twierdząco głową. Odwzajemniłam gest. Posiedzieliśmy tak sobie jeszcze jakąś dłuższą chwilę, po czym z niemałym trudem się pożegnaliśmy.
Gdy tylko wyłączyłam komputer chłopak obdarzył mnie soczystym buziakiem w usta. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wypchnęłam mojego Sykesa z pokoju
- Ej ! Za co to ?! - jęknął
- Przecież mamy do waszej mamy jechać, to ubrać się muszę - powiedziałam z uśmiechem
- To co? - spytał
- Chyba nie myślisz, że przy tobie będę się przebierać
- Kochanie, czemu by nie ? - mruknął
Przewróciłam oczami - Cicho już i przestań marudzić, bo nigdy się nie przebiorę - udałam obrażoną
- Dobra, dobra kochanie. To ja już nie przeszkadzam - powiedział - Ja właściwie to też pójdę się ogarnąć
- No to za 10 minut na dole - krzyknęłam
- Co ?! W tyle to ja nawet się przebrać nie zdążę !
- A, no i odliczam ci czas ! - krzyknęłam
- Jak ja cię kocham - burknął, po czym zamknął za sobą drzwi
Migiem się uwinęłam, po czym spojrzałam na zegarek. Chłopak miał jeszcze niecałe dwie minuty. Uśmiechnięta poszłam do salonu, gdzie zastałam Jess popijającą czarną herbatę w kubku z angielskim motywem. Usiadłam obok niej i ponownie zerknęłam na zegarek - Sykes ! Koniec czasu ! - krzyknęłam
- Chwila, chwila, już schodzę ! - odpowiedział
Obie się zaśmiałyśmy - O właśnie ! Mel, uczesałabyś mnie ? Najlepiej dobieranego - poprosiła
- Pewno ! - klasnęłam w dłonie - Tylko po szczotkę jakąś pójdę
- Ok - wyszczerzyła się
Pobiegłam do łazienki, z której wzięłam grzebień ze szpikulcem. Gdy już miałam wracać, akurat wpadłam prosto w ramiona Nathana
- O moje kochanie się aż tak stęskniło ? - mruknął
- A żebyś wiedział - poklepałam go po klatce piersiowej, jednocześnie robiąc krok w tył
Zmrużył delikatne oczy i pokiwał z niedowierzaniem głową. Szybko go pocałowałam, a chwilę później byłam już obok blondynki. Zabrałam się za robienie dobierańca. Po paru minutach był w pełni gotowy. Muszę przyznać, że wyszedł bardzo równo i ładnie
- Dziękuję - przytuliła mnie
- Cała przyjemność po mojej stronie - odwzajemniłam gest
- No dziewczyny moje chyba pora już się zwijać - powiedział Natty
- Racja - stwierdziłyśmy równocześnie
Po chwili wszyscy siedzieliśmy w aucie. Nathan oczywiście prowadził
- Zwolnij trochę - powiedziałam, widząc przekraczaną 100 na szybkościomierzu
Nie zareagował, tylko głupio się uśmiechnął. Westchnęłam głośno - Będziesz mnie miał na sumieniu - stwierdziłam najspokojniej jak umiałam
Chłopak szybko zwolnił do 70 km/h. Uśmiechnęłam się delikatnie i wysłałam mu buziaka. Widziałam jak przewraca oczami.
Niecałe 15 minut później byliśmy na miejscu. Chłopak zostawił nas przed wejściem i zaczął szukać miejsca. Ja z Jess czmychnęłyśmy od razu do środka, po czym skierowałyśmy się w kierunku pokoju pani Sykes
Kobieta przywitała nas bardzo ciepło
- A gdzie Nat... - nie zdążyła dokończyć, bo do pomieszczenia wpadł zdyszany chłopak
- No.hej.mamo - powiedział łapiąc oddech
- Co ty taki zmęczony? - spytałam
- Kochanie, ja mam astmę. A jak się biegnie to wiesz... - stwierdził już bardziej unormowanym oddechem
- Ojej - przytuliłam go od tyłu
Objął mnie rękoma - Jak się czujesz mamo ? - spytał
- Już dobrze - uśmiechnęła się
Zaczęliśmy sobie opowiadać co działo się w ciągu tych dwóch dni, popijając kawę, lub herbatę. Posiedzieliśmy sobie tak do godziny 19. 




-----
Witam, witam ! 
Jak Wam święta mijają? No i prezenty (jeśli takowe były) ? 
Bo u mnie świeeeeeeeetnie ♥ 
Szczerze powiem, że nie jestem zadowolona z tego rozdziału :c 
I pod ostatnim coś mało komentarzy się znalazło 
Ale dziękuję za 20 tys wyświetleń ♥ To najlepszy prezent :') 
Ja się na dzisiaj żegnam 
Buuuuuuuuziaki :*

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Hej Wszystkim ! Wesołych świat, zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, miłości, mega radości z słuchania (i oglądania oczywiście!) Naszych chłopców, spotkania ich, pijanego sylwestra i aby 2014 był rokiem duuuuużo lepszym ! :******

https://www.youtube.com/watch?v=RTfYMC_5f5o&feature=youtube_gdata_player

Buziaki :*

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty trzeci

Widziałam zarys znajomej sylwetki. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam bliżej. Rozglądnęłam się dookoła, a mój wzrok spoczął na zachodzącym, pomarańczowym Słońcu.
- Wow... Pięknie - zwróciłam się do bruneta
- Często tu przychodziłem jak jeszcze mieszkałem z rodziną. Później zacząłem spełniać marzenia i przestałem odwiedzać to miejsce - szepnął, podchodząc do mnie
- Ślicznie tu jest - powiedziałam podchodząc do chłopaka
- Cieszę się, że tu ze mną jesteś - uśmiechnął się delikatnie i podszedł do mnie
- Ja też - wyszeptałam
- Przejdziemy się ? - spytał
- Jasne - skinęłam głową
- Dobrze, że dziki cię nie zjadły - zachichotał, a ja dźgnęłam go w bok
- To tak to ?! - parsknął, zaczynając mnie łaskotać
- Nathan ! - pisnęłam, próbując złapać go za nadgarstki
- Ja się tak nie dam łatwo !
- Nathan debilu jeden ! Już stop ! Koniec ! Bo się uduszę ! - powiedziałam z trudem łapiąc powietrze
Chłopak natychmiast przestał. Stanął obok mnie z poważnym wyrazem twarzy - Nic ci nie będzie, prawda ? - patrzył na mnie niepewnie
- Głuptas - poczochrałam go po włosach
Uśmiechnął się szeroko i ujął delikatnie moją dłoń - Idziemy ? - spytał
- Gdzie ? - spojrzałam na niego
- No na spacer... Bo mam jeszcze jedno miejsce do pokazania
- Pewnie - powiedziałam

Szliśmy jakąś godzinę. Już powoli zastanawiałam się, czy aby napewno Nath wie gdzie idzie. Nagle stanęliśmy, a on zaczął czegoś szukać po kieszeniach. Chwilę później wyciągnął kawałek materiału.
- Chodź tu do mnie - poprosił
Podeszłam do niego bez wahania. Przepasał mi oczy i złapał za rękę.
- Ufasz mi ? - spytał
Skinęłam głową - Tak
- To dobrze - czułam jak się uśmiecha
Zaczął mnie gdzieś prowadzić. Małe gałązki chrzęściły pod moimi stopami, a ja delektowałam się świeżym zapachem lasu i wody.
Nagle przystanęliśmy - Stój tutaj chwilę, ok ? - puścił mnie
- Jasne - powiedziałam i czekałam na dalszy rozwój sytuacji
Słyszałam wodę. Mogłam wywnioskować, że jestem bardzo blisko niej. Chłopak stanął za mną i powoli zdjął mi materiał. Zobaczyłam niewielką łódkę, przywiązaną do brzegu. Brunet podwinął spodnie, zdjął buty, po czym wszedł do wody
- Nathan ! Przecież zimno jest, przeziębisz się - pisnęłam
- Co ty, ciepło, bardzo - powiedział - Chodź do mnie
- Nie... - pokiwałam przecząco głową
- Zobacz, ciepła woda jest - nachylił się i przejechał dłonią po jej tafli
Jednak ja byłam nieugięta. Nath wyszedł z wody, po czym wziął mnie na ręce - Ej ! - pisnęłam
- Spokojnie - zachichotał i wszedł do wody
- Tylko mnie nie puszczaj - szepnęłam, wtulając się w niego
Chłopak położył mnie na drewnianym pokładzie łódki. Usiadłam po turecku na kocu i czekałam na mojego towarzysza. Chwilkę później już spokojnie płynęliśmy w ciszy. Brunet przestał na chwilę wiosłować, po czym podszedł do mnie.
- Nie zimno ci ? - spytał
Zmarszczyłam brwi - Nie, a czemu pytasz ?
- Gdybyś powiedziała 'tak' to mógłbym cię przytulić pod pretekstem ogrzania - westchnął
Zaśmiałam się i wtuliłam w chłopaka. Ten objął mnie - Zamknij oczy i nie otwieraj dopóki ci nie powiem, dobrze ? - mruknął
Skinęłam głową i schowałam ją w ramionach Nathana. Płynęliśmy tak przez dłuższą chwilę - Teraz możesz - szepnął
Posłusznie je otworzyłam i momentalnie zaparło mi dech. Nie wiedziałam co powiedzieć. Okręciłam się dookoła własnej osi i wtuliłam się ponownie w Natha.
- I jak ? Ładnie ? - spytał
- Ładnie ? Tu jest niesamowicie ! Nigdy czegoś tak pięknego nie widziałam - powiedziałam
Chłopak uśmiechnął się szeroko
- Przejdziemy się ?
- Nie... Zostańmy tu, posiedźmy - szepnęłam, ponownie rozglądając się dookoła
- Mel... - brunet spojrzał mi w oczy
Przygryzłam delikatnie wargę, a ten wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek bez chwili wahania. Czułam jak się uśmiecha. Położył swoje dłonie na moim karku - Kocham cię - wyszeptał patrząc mi w oczy
- Ja ciebie też - powiedziałam
- Zostaniesz moją dziewczyną ? - spytał pewnie, ale prawie szeptem
Skinęłam głową i zapewne rzuciłabym mu się na szyję, gdyby nie to, że łódka z każdym ruchem strasznie się kołysała.
Odetchnął z ulgą - Już się bałem, że się nie zgodzisz - szepnął, całując mnie w czubek głowy
- Nie miałam powodu - zachichotałam
- Moja kochana - mruknął
Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Posiedzieliśmy tak sobie jeszcze dłuższą chwilę, po czym zaczęło robić się chłodno. Dostałam gęsiej skórki, a Nath szybciutko okrył mnie swoją bluzą.
- Zimno ci będzie - szepnęłam
- Kochanie, ważne, że tobie będzie ciepło - powiedział - Wracamy ? - spytał
- Możemy - stwierdziłam
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Nathan pomógł mi wyjść z łódki i razem, trzymając się za ręce poszliśmy do domu. Nagle, gdy przechodziliśmy przez zaciemniony park, dosłownie przed nami przebiegło niewielkie stado dzików. Pisnęłam i schowałam się za moim chłopakiem. Ten zachichotał, a ja dźgnęłam go w bok.
- No wiesz co - prychnęłam udając obrażoną
- Słońce, jeśli jesteś ze mną to nic złego ci się nie stanie - powiedział
- Uuu Sykes jako tarcza, osobista ? - mruknęłam
- No a jak inaczej - stwierdził dumnie
Zaśmiałam się i skradłam mu szybkiego całusa w policzek. Ten zachichotał, po czym przygarnął mnie do siebie. Tak, w bardzo miłej atmosferze wróciliśmy do domu.
Chłopak czmychnął do kuchni, a ja za nim. Usiadłam sobie przy stole i wpatrywałam się w bruneta robiącego herbatę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a po chwili dostałam spory kubek gorącego napoju
- Dziękuję - cmoknęłam go w policzek
- Nie ma za co kocie - poczochrał mnie po włosach
Zmrużyłam oczy - Pożałujesz jeszcze - zagroziłam, próbując stłumić śmiech
- Dobrze, dobrze - puścił mi oczko, po czym usiadł obok mnie
Położyłam sobie nogi na jego udach i oparłam się o oparcie krzesła. Widziałam jak korci Sykesa żeby mnie połaskotać, jednak jedyna rzecz która go powstrzymywała to gorąca herbatka w moich rękach. Uśmiechnęłam się szelmowsko i wysłałam chłopakowi buziaka. Westchnął z bezsilności, po czym wziął swój kubek i zaczął powoli popijać gorący płyn.
Parę długich minut później zaczęły kleić mi się oczy. Ziewnęłam raz, drugi.
- Słońce chodź spać - mruknął Nathan
- Mhmmm - odpowiedziałam, ale nawet się nie ruszyłam
Brunet wstał i wziął mnie na ręce. Nie mając siły, ani chęci sprzeciwiania się, wtuliłam głowę w jego ramiona. Poczułam jak delikatnie kładzie mnie na miękkiej pościeli i całuje w czoło.
- Dzięki - wymamrotałam wtulając się w poduszkę
Słyszałam jego oddalające się kroki, a po chwili zasnęłam.


Obudziło mnie chodzenie po moich udach. Powoli otworzyłam oczy i w ciemności zobaczyłam sylwetkę Tii 'wydeptującej' sobie wygodne miejsce. Ziewnęłam, zerkając na zegarek. Była dopiero 3 nad ranem.
- Słońce, zmykaj stąd, albo chodź tu - poklepałam miejsce obok
Kotka zeskoczyła z pościeli, po czym usadowiła się na krześle. Obróciłam się delikatnie i zobaczyłam Nathana, słodko śpiącego po drugiej stronie łóżka.
Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Położyłam z powrotem głowę na poduszce, po czym w mig, ponownie zasnęłam.


Tym razem obudziłam się o 7:20 z własnej, nieprzymuszonej woli. Spojrzałam na mojego bruneta, który jeszcze spał. Postanowiłam go nie budzić, chciałam aby sobie odespał, póki ma wolne. Powoli wstałam, wzięłam jakieś czyste ubrania i czmychnęłam do łazienki, w której (jak na mnie) bardzo szybko się uwinęłam.
Skierowałam się do kuchni, zrobić śniadanie. Otworzyłam lodówkę, a tam pustka ! Westchnęłam, bo strasznie nie chciało mi się iść do sklepu. Jednak wypadałoby coś zjeść z rana.
Wzięłam małą karteczkę z bloku i napisałam wiadomość dla Nathana 

'Poszłam do sklepu, wrócę niedługo :*'

I udałam się do przedpokoju, gdzie nałożyłam kurtkę, buty. Już już miałam wychodzić, gdy nagle musiałam się wrócić po telefon, który gdzieś zapodziałam. Znalazłam go w sypialni, a przy okazji wzięłam torebkę z całą zawartością. Bo nie ma to jak wybrać się na zakupy bez portfela -.-'. Takie rzeczy tylko u mnie :D
A więc wyszykowana, ubrana i przygotowana wybrałam się na zakupy. Stwierdziłam, że pójdę sobie na pieszo, ponieważ miałam niedaleko. 


Objuczona ciężkimi siatami z każdym krokiem do domu żałowałam, że wybrałam moje nóżki. 
- Mel, Mel ! - usłyszałam znajome wołanie
Szybko się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętą blondynkę - Hej Jess - powiedziałam z uśmiechem
- Daj, pomogę ci - stwierdziła, po czym wzięła dwie siatki 
- Oj dziękuję kochana - odetchnęłam z ulgą - Jak tam Karen ? - spytałam
- Mama dobrze, niedługo, właściwie to jutro wychodzi ze szpitala ! - powiedziała z entuzjazmem 
- To świetnie ! - ucieszyłam się
- A jak tam twoi rodzice ? - spytała
- Eh trochę dawno z nimi rozmawiałam, ale ogólnie to mają się dobrze - puściłam jej oczko
- Tęsknisz za nimi ?
- Bardzo - westchnęłam - Ale może niedługo ich odwiedzę - zachichotałam
- O, to super - uśmiechnęła się szeroko
Gdy już byłyśmy przed domem postawiłam siatki na gresie i zaczęłam szukać kluczy. Po chwili je znalazłam i otworzyłam drzwi. Przepuściłam dziewczynę, zebrałam z ziemi zakupy, po czym sama weszłam do domu. Zdjęłam buty i wszystko zostawiłam na blacie w kuchni. Jessica zrobiła to samo, a później czmychnęła do salonu, oglądać telewizję.
Zaczęłam rozpakowywać, układać jedzonko po szufladach, szafeczkach i innych. Postanowiłam, że na śniadanie zaserwuję smażone jajko z bekonem, tostami, pomidorami, oraz fasolką. Zaczęłam przygotowywać jedzenie.
Gdy smażyłam bekon, poczułam dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do chłopaka
- Wyspany ? - mruknęłam
- Mhm, bardzo - cmoknął mnie w skroń - Co tam pichcisz ?
- A no tradycyjne brytyjskie śniadanko - stwierdziłam
- Mmm to pyszne będzie
- Aj nie wiem kochanie, nie wiem - zdjęłam patelnię z ognia
- Pachnie pięknie
- Zakochańce - usłyszeliśmy młodą Sykesównę
- A no tak jakoś - brunet się zaśmiał i mnie pocałował
Zachichotałam, czochrając go po włosach
- Pomóc w czymś ? - spytał
- A no możesz tutaj tosty zrobić i herbatkę - wysłałam mu buziaka
- Ok, już się robi - powiedział
Gdy wszystko było prawie gotowe, Jess nakryła do stołu. Zajęliśmy swoje miejsca i w miłej atmosferze zaczęliśmy się zajadać.




-----
Hejka Wszystkim :)
No to Mel i Nath są w końcu razem :D
Starałam się, żeby jakiś dłuższy wyszedł w ramach rekompensaty za niedodawanie nexcików
No ale w święta rozdziały pewnie będą się pojawiać częściej ^^
Ja już się osobiście nie mogę doczekać Wigilii ♥ No i oczywiście śniegu ! Bo co to za święta bez śniegu? (Chociaż dla mnie jest upierdliwy :c)
No to do następnego ! A no i jak Wam się podoba wygląd bloga ?
Buuuuuuuziaki ♥
#SivaSaturday 

niedziela, 15 grudnia 2013

Ogłoszenie!

Hej Wszystkim
Niestety nie dodam rozdziału w najbliższych dniach, ponieważ mam problemy z komputerem i dużo nauki ;c Przepraszam Was bardzo ;c
Postaram się, aby next był długi i miło się go czytało ^^

Buziaki :****

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział trzydziesty drugi

Próbowałam, ale za nic nie mogłam jej dopiąć. Westchnęłam i czmychnęłam do pokoju Jess. Gdy otworzyłam drzwi prawie bym ją walnęła.
- Oj sorka - wciągnęłam powietrze 
- Nic się nie stało - puściła mi oczko - Pomóc w czymś ?
- Zapięłabyś mi sukienkę ?
- No pewnie - uśmiechnęła się i wykonała prośbę
- Ślicznie wyglądasz - powiedziałyśmy równocześnie
- Naprawdę ? - spytałam
- Kicia ! Ty nawet jakbyś nic na sobie nie miała to śliczna będziesz ! - zachichotała
Poczułam jak oblewam się rumieńcem - No jasne, jasne - dźgnęłam ją w bok
Uśmiechnęła się - Nie wierzysz mi ?
- Ależ skąd ! - parsknęłam śmiechem i przytuliłam dziewczynę
- EJ ! Gdzie wy jesteście !? - krzyknął Nath z salonu
- Ups, chyba ktoś się doczekać nie może - zachichotałam - Lecę po szpilki i idziemy do niego, ok ?
- Pewnie ! - uśmiechnęła się szeroko
Czmychnęłam z powrotem do pokoju i ubrałam buty.
Minutę później zjawiłyśmy się w salonie. Brunet przez cały czas patrzył na mnie, jednak nie wydał ani jednego dźwięku, co lekko mnie zaniepokoiło. Jess musiała go szturchnąć, żeby się ogarnął.
- Mel... Wyglądasz... Wow - wstał i obszedł mnie dookoła
- Dziękuję - zachichotałam
- Jessica oczywiście ty też - powiedział z uśmiechem
- Dzięki, dzięki. Ja już pójdę się przebrać - puściła mi oczko po kryjomu i czmychnęła do pokoju
- Pięknie wyglądasz, niesamowicie - szepnął, a ja przygryzłam wargę, delikatnie się uśmiechając
- Pójdę się przebrać - mruknęłam
- Iść z tobą ? - spytał, śmiesznie poruszając brwiami
- Dzięki, ale poradzę sobie sama - czmychnęłam do pokoju
Szybko tam się przebrałam, schowałam sukienkę i gdy już miałam wychodzić, Nathan zatrzymał mnie w drzwiach.
- Chciałabyś dzisiaj ze mną gdzieś wyjść ? - spytał
- Ok - delikatnie się uśmiechnęłam
- No to co, o 19:00 może być ? - spytał
- Jasne - puściłam mu oczko
- Tylko się nie przebieraj - zachichotał
Spojrzałam na siebie - No dobra, jak tam sobie chcesz - wzruszyłam ramionami i poszłam do salonu
Usiadłam na kanapie, jednak już po paru minutach musiałam z niej wstać, bo zaczął dzwonić mój telefon. Powoli zaczęłam go szukać, za nic nie mogłam sobie przypomnieć gdzie go zostawiłam. Ruszyłam do pokoju i okazało się, że tam jest komórka. Jednak równo z chwilą podniesienia przestała dzwonić. Spojrzałam na ekran i doznałam pozytywnego szoku. Dzwoniła Kat. Ucieszyłam się i szybko do niej oddzwoniłam. Dziewczyna odebrała tuż po pierwszym sygnale.
- Hej Mel - zaczęła niepewnie
- Cześć Słońce - powiedziałam ciepło
- Słuchaj... Ja chciałam cię strasznie przeprosić za tamtą kłótnię, tak mi głupio... - westchnęła
- Nie ma za co. Ja też jestem tobie winna przeprosiny - stwierdziłam
- To jak, między nami ok ? - spytała z nadzieją
- No jasne, tęskniłam Słońce - uśmiechnęłam się szeroko
- Ja też, bardzo - przyznała - Opowiadaj co tam u ciebie - zaśmiała się
- Hmmm, u mnie ? Nic nowego właściwie. Jestem z Nathem w Gloucester, a w następnym tygodniu z całą bandą wyruszam do L.A - powiedziałam - A u ciebie ?
- No nieźle ! Ja siedzę samotnie w mieszkaniu i piję kawę. Jay nawet się do mnie słowem nie odezwał i muszę przyznać, że mi przykro - westchnęła
- Oj kochana... Może nie miał czasu ?
- Wątpię. Ostatnio jak wracałam do domu, to widziałam go z jakimś plastikiem lepiącym się do niego jak rzep
- Szybko się McGuiness pocieszył, nie ma co - powiedziałam z niedowierzaniem
Szkoda mi było Katherine. Widać, że tęskni za Loczkiem. A może jeszcze nie wszystko stracone ? Będę musiała porozmawiać z Jayem. Koniecznie.
- Kocie, kiedy możemy się spotkać ? - spytała
- Oj jak na razie to trudno będzie, bo wyjeżdżam z chłopakami do L.A, a teraz siedzę z Nathem w Gloucester. Karen leży w szpitalu i trochę tu pomagałam - powiedziałam
- O jeju ! A co się stało ?
- Miała wypadek samochodowy... Ale już jest dużo, dużo lepiej
- A, no rozumiem Słońce. Ile tam będziecie ?
- Erm... Zaczekaj sekundę - zaśmiałam się
- Ok, ok - zachichotała
Zakryłam dłonią słuchawkę - Nathan !
- Co ?! - krzyknął z salonu
- Na ile jedziemy do L.A ?!
- Dwa miesiące, jak nie więcej !
- A, dzięki - powiedziałam
- No więc widzisz, za jakieś dwa miesiące się spotkamy - zachichotałam
- Wiem, wiem, wszystko słyszałam
- Oj no, w końcu zdziwiłabym się gdybyś nie usłyszała
- Kochana ja już muszę kończyć, bo praca jeszcze po godzinkach - powiedziała
- Aaa no to nie przeszkadzam, pracuj sobie - uśmiechnęłam się
- Buziaki - cmoknęła
- Papa - odwzajemniłam gest i rozłączyłam się
Telefon zostawiłam na biurku, poszłam do pokoju, po czym usiadłam obok Natha, oglądającego jakiś film.
- Co oglądasz ? - spytałam
- Pamiętnik - stwierdził, nie odrywając wzroku od telewizora
- Mmm uwielbiam to - powiedziałam
Zaczęliśmy oglądać. Położyłam chłopakowi głowę na ramieniu i kątem oka widziałam jak się uśmiecha. Nieświadomie postąpiłam tak samo.
- E, wy ! Wychodzę ! - krzyknęła Jess
- Gdzie ? - spytał brunet
- Do mamy, a później umówiłam się z koleżankami
- Tylko wróć przed 23, proszę - powiedział
- Serio ? Ja chciałam nocować u Katy - westchnęła
- A mama wie ?
- Jeszcze nieee, ale się dowie i pewnie mi pozwoli - stwierdziła
- No to idź - wzruszył ramionami
- Dzięki brat ! Trzymajcie się - wybiegła z domu
Zachichotałam i wróciliśmy do oglądania. Muszę przyznać, że film był bardzo ciekawy i wzruszający. Pod koniec się popłakałam
- Ej nie płacz - szepnął brunet i mnie przytulił
- Zobacz jacy oni byli sobie wierni, aż do śmierci... i te 365 listów... - łkałam wycierając oczy
- Ja też będę tobie wierny, aż do śmierci, a nawet dłużej, jeśli tylko mi pozwolisz - szepnął
Spojrzałam na niego zaczerwienionymi z płaczu oczami i niedowierzaniem. Co mam przez to rozumieć ? Westchnęłam, po czym kątem oka zerknęłam na zegarek. Już 17 ! Jak ten czas szybko minął ! Szybko się ogarnęłam i uspokoiłam.
- Napijesz się czegoś ? - spytałam
- Nie, dzięki - uśmiechnął się
Nagle znów zadzwonił mój telefon. 'Boże, dzisiaj jakaś gorąca linia u mnie jest ?' - pomyślałam i znów czmychnęłam do pokoju
- Tak słucham ? - zaczęłam
- Hej dziewczę moje ! - usłyszałam uradowanego Toma
- Tommy ! Cześć ! - uśmiechnęłam się
- Co tam, jak z Młodym ? - spytał
- No dobrze, dobrze, dzisiaj mnie gdzieś zabiera - zachichotałam
- Uuu aktywna noc się szykuje ?
- No wiesz ty co ?! - ze śmiechem go skarciłam
- Oj tam, oj. Mów co chcesz, ja swoje wiem
- A jak tam u ciebie w rodzinnych stronach ? - spytałam
- Dobrze, w końcu się kompletnie odprężyłem - czułam, że się uśmiecha
- To świetnie - sama również wykonałam ten gest
Pogadaliśmy tak sobie jeszcze z godzinę i w bardzo miłym humorku rozłączyłam się, włożyłam telefon do kieszeni jeansów. Wróciłam do Natha, usadowiłam się obok niego, po czym przeciągnęłam.
- Już śpiąca ? - spytał z uśmiechem
- Nie no co ty ! Ja ? Nigdy !
- To świetnie, bo szykuje się długa noc - puścił mi oczko
- Co masz na myśli ? - uniosłam brew
- Zobaczysz jak będziemy na miejscu - powiedział, a mnie zaczęła zżerać ciekawość
Co on tam zaplanował ? Aj już się doczekać nie mogę !
Położyłam chłopakowi głowę na ramieniu i wbiłam wzrok w sufit - Gdzie ty mnie chcesz zabrać ? - spytałam
- A zobaczysz, zobaczysz - stwierdził tajemniczo
- No wiesz co ! Muszę wiedzieć i mieć pewność czy mnie nie uprowadzisz - dźgnęłam go w bok
- Oj bo nie będzie niespodzianki - jęknął, po czym zerknął na zegarek - Muszę już iść. Miej telefon przy sobie i nie ruszaj się, póki nie dostaniesz SMS'a - puścił mi oczko
Patrzyłam na niego spod przymrużonych powiek - Gdzie ty mi się wybierasz, co ?
- Dowiesz się w swoim czasie
- Dzięki wiesz - burknęłam sarkastycznie i usiadłam po turecku na sofie
- Zobaczymy się później, jak trafisz oczywiście - zachichotał
- Śmiej się, śmiej - parsknęłam
Dał mi niewinnego buziaka w policzek, po czym czmychnął z domu. Zaczęłam się domyślać, że będę musiała kierować się według wskazówek od bruneta. Co chwilę zerkałam na ekran z niecierpliwością. W końcu przyszła pierwsza wiadomość. Szybciutko ją odczytałam

'Jak wyjdziesz z domu skieruj się na wschód i idź prosto aż do starego młyna. Za nim skręć w prawo. Przejdź około 100 kroków, aż zobaczysz wąską ścieżkę prowadzącą do lasu. Na razie to tyle, powodzenia'

Postąpiłam tak, jak napisał. Miałam lekki problem z krokami, gdyż (po wykonaniu 100) nie widziałam żadnej ścieżki. Nic, a nic. Wszystko było zarośnięte. Jednak po dłuższych poszukiwaniach ją znalazłam. Wtem dostałam kolejną wiadomość.

'Kieruj się prosto, aż do pierwszego skrzyżowania. Później skręć w lewo i dalej już prosto. 
PS. Uważaj na dziki ! :) ' 

- Jakie dziki ? Ty chyba nie mówisz poważnie - powiedziałam sama do siebie i zaczęłam rozglądać się dookoła 
Szłam bardzo powoli. W końcu trafiłam w wyznaczone miejsce. Widziałam zarys znajomej sylwetki...




-----
Witam Wszyyyystkich w Mikołajki ! 
Jak tam mija dzień ? Ja dodaję rozdział póki mam prąd :) Bo przez ten cały Orkan to non stop mi coś tutaj się psuje ;-; 
Coś mi się wydaje, że rozdział długi wyszedł :P
Dobra, ja czmycham !
Mam nadzieję, że tym razem będzie trochę więcej komentarzy niż ostatnio ! :* Może taki prezencik z okazji Mikołajek ? Będzie mi milutko :) 
No to BUUUUUZIAKI :* 
Do nexcika ;) 

PS. zaprzestaję dodawania zdjęć pod postami ;c