piątek, 26 lipca 2013

Rozdział osiemnasty

Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i do pomieszczenia wparował Nathan, jednocześnie wywalając je z zawiasów. Jego wzrok natychmiast przeniósł się na mnie i Łukasza. Byłam w samej bieliźnie i rozwiązanym szlafroku, przywiązana do łóżka.
Mój były oderwał się ode mnie i podszedł do chłopaka. Patrzyłam na nich ze strachem i obawą, jednocześnie nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Czułam, że ich 'spotkanie' nie skończy się za dobrze.
Szatyn oberwał od wkurzonego do granic możliwości bruneta w nos, z którego natychmiast poleciała krew. Ten jednak nie pozostawał dłużny i oddał mu ze zdwojoną siłą.
Nathan zatoczył się do tyłu, jednocześnie łapiąc za szczękę.
- Nath ! - krzyknęłam, próbując się uwolnić
- Zamknij się s**o - warknął Łukasz i oberwał z pięści w brzuch
Skulił się, po czym zaczął łapczywie łapać powietrze. Brunet wykorzystał okazję i podbiegł do mnie.
- Nic ci nie jest Mel, nic ci nie zrobił ? - spytał, rozwiązując moje nadgarstki
- Nie, nic - powiedziałam jeszcze w lekkim szoku
W tym momencie moje ręce i nogi były wolne. Przylgnęłam do bruneta, a on mocno mnie do siebie przycisnął. Czułam się przy nim bezpieczna. Nagle Łukasz zaczął się do nas zbliżać. Szybko chwyciłam komórkę
- Zrób jeszcze jeden krok, a zadzwonię na policję. Lepiej się stąd wynoś, już - warknęłam
On spojrzał na mnie zszokowany, po czym uniósł ręce w geście obronnym
- Ok - powiedział i wyszedł z pokoju
Nie spodziewałam się, że tak łatwo pójdzie.
Słyszałam jak zbiega po schodach, a później trzaska drzwiami. Przeniosłam wzrok na Natha, a on akurat zrobił to samo
-That's when I found you  - wyszeptał, a jego twarz zbliżyła się do mojej
Położyłam dłonie na jego karku i spojrzałam głęboko w jego hipnotyzujące tęczówki, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
Jego usta musnęły moje, a ja przymrużyłam oczy, po czym pogłębiłam pocałunek. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku, a jego ręce zaczęły jeździć po moich prawie nagich plecach. Szybko przerwałam mu tę czynność
- Nath, tak właściwie, to co ty tu robisz ? Nie powinieneś być w Gloucester ? - spytałam szybko, siadając na skraju łóżka
- Przyjechałem, żeby cię przeprosić, wszystko wytłumaczyć. Osobiście, nie przez telefon - wyszeptał, patrząc w moje oczy
- I ? - uniosłam jedną brew
- Chciałem cię strasznie przeprosić. Jestem debilem. Jak wyjechałaś uświadomiłem sobie jedną, bardzo ważną rzecz - powiedział szeptem
- Jaką ? - spytałam
- Nie chcę, abyś była moją przyjaciółką... - stwierdził poważnie
Patrzyłam na niego i nie mogłam wydobyć z siebie żadnego sensownego zdania. Byłam w szoku. Mój podbródek zaczął delikatnie drgać. Podniosłam się i zakryłam szczelnie szlafrokiem. Czułam zażenowanie.
Chłopak zerwał się z łóżka, po czym do mnie podszedł. Położył swoje ręce na moich biodrach i spojrzał głęboko w oczy
- Chcę abyś była kimś więcej - wyszeptał
Zgodzić się, czy nie ? Jezu, chcę tego, ale po chwili wypowiadam zupełnie coś innego
- Nathan, to nie jest dobry pomysł - powiedziałam na ściśniętym gardle
- Dlaczego ? - zdziwił się
- Masz masę ładnych fanek, które są ode mnie lepsze - stwierdziłam i odsunęłam się od niego
- Dla mnie ty jesteś ideałem
- Nath, boję się, zrozum - wychrypiałam
- Czego ? Zdrady ? - prawie niezauważalnie skinęłam głową - Nie ufasz mi... Ok, skoro tak, rozumiem... - powiedział - Tylko pamiętaj, że cię kocham. Tylko ciebie - wyszeptał i skierował się do wyjścia
- Nathan zaczekaj... - szepnęłam przez łzy
Kolejny raz wszystko rozwaliłam. On mnie KOCHA. Kocha mnie ! Ja jego do jasnej cholery też. Właśnie zaproponował mi związek, a ja odmówiłam.
Jestem debilką, skończoną idiotką. Chłopak przystanął i jeszcze raz spojrzał na mnie
- Dałbym ci wszystko czego zapragniesz, traktowałbym cię jak księżniczkę, jak cały mój świat, którym z resztą jesteś - powiedział smutno i wyszedł z pomieszczenia
Usłyszałam jego kroki na schodach, a później tylko zamaszyste zamknięcie drzwi. Rozpłakałam się na dobre.
Zaczęłam walić pięściami we wszystko co popadnie. Zbiłam wazon, rozwaliłam jakieś papiery. Byłam wściekła. Nagle zobaczyłam kapiącą na podłogę krew.
Spojrzałam na rękę, a dokładniej dłoń. Miałam ją rozciętą wzdłuż.
- Boże ! - pisnęłam
Nienawidziłam widoku krwi. Od niego, a właściwie na samą myśl o tej szkarłatnej cieczy robiło mi się słabo i niedobrze. Szybko pobiegłam do łazienki i zaczęłam odkażać ranę.
Po chwili była owinięta szczelnie w bandaż. Lekko 'poszkodowana' i wkurzona zeszłam na dół, kierując się od razu do barku. Wyjęłam z niego wódkę. Nigdy w życiu sie nie upiłam. Przyszła pora aby to zmienić.
Otworzyłam szklaną butelkę, po czym upiłam wielkiego łyka. Poczułam jak moje gardło 'płonie', a po chwil w moich ustach zagościł gorzki smak procentów.
Fuuu - wzdrygnęłam się, ale pomimo to wzięłam kolejnego łyka. Tak zleciało całe 250 ml czystej. Chwyciłam za komórkę i wykręciłam numer do Natha.
- Melanie ? - spytał
- Yhy - mruknęłam nietrzeźwo
- Co zrobiłaś ?! Ty się upiłaś dziewczyno ?! - krzyknął
 Nie odpowiedziałam. Rozłączyłam się. Opadłam na jasną kanapę i w sekundę zasnęłam.


Obudziło mnie szturchnięcie. Leniwie otworzyłam oczy. Boże moja głowa ! Co ja ze sobą zrobiłam... Kto mnie szturchnął ?! Spojrzałam w tamtym kierunku.
Nathan, w zmierzwionych włosach, bez koszulki... Przeniosłam wzrok na siebie. Byłam w bieliźnie. Uffff. Odchyliłam kołdrę i zetknęłam na bruneta. Spał w samych bokserkach. Trzymał rękę na mojej talii.
Dlaczego on nocował u mnie ? W dodatku w moim łóżku ? Czemu on ze mną spał ?!
Po około 20 minutach postanowiłam wstać. Zrobiłam to wolno i delikatnie. Cholera, dlaczego jestem cała obolała ? To pewnie przez tą wódkę. Nigdy więcej procentów. Nigdy.
Zawinęłam się w leżący na podłodze szlafrok i powoli zeszłam na dół.
W kuchni stała szklanka z sokiem pomarańczowym. Oparłam się o blat i powoli, małymi łykami piłam napój.
Starałam się sobie przypomnieć co się ze mną działo od momentu wychlania całej czystej. Zadzwoniłam do Nathana... Tak, tylko to pamiętam.
Usłyszałam kroki na schodach. Po chwili zjawił się przy mnie Nath.
- Dobry - uśmiechnął się
- Cześć - odpowiedziałam
Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Szybko od niego odskoczyłam, co skończyło się wielkim bólem głowy.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Dlaczego u mnie nocowałeś ? - warknęłam
- Spokojnie. Bałem się, że zrobisz sobie krzywdę, albo znów przylepi się do ciebie ten dupek Lukas - powiedział poważnie
- Uhm. Dzięki Nathan - stwierdziłam i wyszłam z kuchni
- Mel zaczekaj ! - krzyknął
Przystanęłam i odwróciłam się
- Tak ?
On ujął moją twarz w dłonie i wpił się w moje usta. Na początku biłam go pięściami po torsie, ale później zrezygnowana opuściłam ręce wzdłuż mojego ciała.
Po chwili się od siebie oderwaliśmy. Nath spojrzał mi w oczy, jednak ja szybko wbiłam wzrok w podłogę. Chłopak podniósł mój podbródek.
- Dasz mi szansę ? - spytał łagodnie
- Najpierw daj mi to wszystko przemyśleć, dobra ? - odpowiedziałam takim samym tonem
Brunet mocno mnie przytulił, a gdy się od niego oderwałam poszłam na górę do łazienki. Szybko się ogarnęłam. Ubrałam taki zestaw :
Zeszłam na dół.
Bruneta już nie było w domu. Postanowiłam ruszyć tyłek po jakieś zakupy. W końcu nie ma już nic w lodówce.
Założyłam swoją buty, wzięłam torebkę i wyszłam do sklepu. Droga zajęła mi może niecałe 10 minut. Gdy kupiłam co chciałam postanowiłam wrócić przez park. Szłam sobie powoli ze zwieszoną głową, wpatrując się w swojego IPhone'a. Nagle wpadł na mnie jakiś mężczyzna. Telefon walnął o chodnik.
- Jak łazisz debilu ?! - warknęłam podnosząc stłuczoną komórkę
- Przepraszam, nie zauważyłem pani... Może pomogę ? - spytał
Spojrzałam się na niego. Nogi natychmiast zrobiły mi się jak z waty, a serce zaczęło szybciej bić. Zahipnotyzowały mnie szare, głębokie oczy tego mężczyzny. Po chwili się otrząsnęłam.
- Yyy ja... Nie, nic się nie stało - wydukałam
Boże robię z siebie idiotkę.
- Może da się pani zaprosić na kawę ? - zaproponował
Zawahałam się. Zgodzić się czy nie ? Co na to Nathan... Ugh to tylko kawa w dodatku z nieznajomym.
- Z chęcią - uśmiechnęłam się i spojrzałam na mojego biednego IPhone'a ze stłuczoną szybką
- Christian - ujął moją dłoń i pocałował jej wierzch
Poczułam jak moje policzki oblewają się purpurą
- Melanie - również się przedstawiłam
- Może pomogę ci z tymi zakupami ? - wskazał na dwie siatki które trzymałam w drugiej ręce
- Nie trzeba - uśmiechnęłam się
- Nalegam - spojrzał na mnie, a moje serce waliło jak oszalałe
- Skoro tak, to proszę - podałam mężczyźnie jedną
On wziął również drugą. Poszliśmy do mojego domu. Podczas drogi śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Muszę przyznać, że jest bardzo miły i pogodny.
- Dziękuję za pomoc - wyszczerzyłam się i wzięłam od niego siatki
- Sama przyjemność po mojej stronie - odwzajemnił gest
Skierowałam się do budynku. Już miałam otwierać drzwi, kiedy zatrzymał mnie szarooki.
- To co z tą kawą ? - spytał
A no tak, kawa... Ah ta kawa. Nie wiem czy powinnam iść...


-----
Serio, jestem aż tak przewidywalna? :o
No, ale może tyć zaskoczyłam Was? Co? Jak Wam się podoba ten rozdział?
Szczerze, to strasznie trudno mi się pisało. Coś weny nie mam ;c
Ale dziękuję za 14 komentarzy! DZIĘKUJĘ WAM ♥
No i witam nowe czytelniczki :3
Buziaki :*
Dzisiaj #FanFriday !!!!!!!!!






sobota, 13 lipca 2013

Rozdział siedemnasty

Na początku jechaliśmy w totalnej ciszy. Przygryzałam mocno wargę, aby się nie rozpłakać. Max starał się na mnie nie patrzeć. W końcu nie wytrzymałam. Jedna pojedyncza łza spłynęła po moim poliku, aż zrobił się z tej jednej cały strumień.
Nie okłamujmy się. Cholernie zależało mi na Nathanie. Kochałam go. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego mnie całował, skoro ma dziewczynę ?
Nagle Łysolek zatrzymał auto.
- Nie płacz, błagam - wyszeptał, a jego ręka spoczęła na moim kolanie
Nie powiem, czułam się z tym trochę niezręcznie.
- Ja go kocham - wydusiłam przez łzy i odwróciłam głowę
- Może sprawisz, żeby poczuł się o ciebie zazdrosny ?
- Max, czy ty mnie słuchałeś ? On ma i-n-n-ą i nie będzie o mnie zazdrosny. Traktuje mnie jak przyjaciółkę, nikogo więcej. Poza tym to niedorzeczny pomysł - stwierdziłam
Chłopak nie odpowiedział. Odpalił auto i ponownie ruszyliśmy w drogę. Nagle usłyszałam mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam
- Melanie, nie chciałem. Chole jest moją byłą, nic mnie z nią nie łączy. Sama się na mnie rzuciła. Przepraszam - usłyszałam głos Nathana, od którego łzy same napływały mi do oczu
- Tak, jeszcze mi powiedz, że twoje ręce same, bez twojej wiedzy złapały ją za dupę, a usta nie były twoje. Sorry, nie chce mi się z tobą gadać - powiedziałam mega wkurzona
- Jesteś moją przyjaciółką !
- Z którą się całowałeś ! Myślałam, że ... - w porę ugryzłam się w język
- Że co ? - spytał
- Gówno - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na tylne siedzenie
'Myślałam, że jestem dla ciebie kimś więcej. Myślałam, że jesteś inny niż wszyscy. Myliłam się' powiedziałam w myślach i oparłam czoło o szybę.
Nagle poczułam rękę Maximiliana na moim kolanie po raz drugi. Natychmiast ją zepchnęłam.
- Zajmij się jazdą - burknęłam
- Przepraszam, to było przez przypadek - powiedział
Skinęłam głową i oparłam ją o zagłówek. Zamknęłam oczy i zasnęłam



*

 
- Mel, wstawaj, jesteśmy na miejscu - mój towarzysz mnie szturchnął
Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Która godzina ? - spytałam
- Jest trzecia rano - stwierdził i ziewnął
- Zostań u mnie - powiedziałam
- No nie wiem...
- Jesteś zmęczony podróżą. Wyśpisz się i pojedziesz do siebie
- Nie chcę być problemem
- Jeżeli ktoś tu jest problemem, to ja. Nie ty po mnie zadzwoniłeś, tylko na odwrót... Dziękuję, że przyjechałeś - szepnęłam
- Nie ma za co - uśmiechnął się i wysiadł z auta
Ja postąpiłam tak samo. Podeszliśmy do bagażnika z którego miałam zamiar zabrać torbę. Jednak Max na to nie pozwolił i sam ją wziął, po czym podszedł do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam gest.
- Zasługujesz na kogoś lepszego niż on - wyszeptał i pogłaskał mnie po włosach
- Chodźmy do domu - powiedziałam
Chłopak skinął głową i po chwili byliśmy w salonie. Poszłam na górę, przy okazji zahaczając o pokój Kat. Nie było w nim ani dziewczyny, ani żadnych jej rzeczy. Na początku się przestraszyłam, ale później doszłam do wniosku, że przeprowadziła się do Jaya. Teraz jestem sama na włościach. Może to i lepiej ?
- Max, możesz się tu rozgościć - powiedziałam do stojącego za mną chłopaka
- Dzięki - uśmiechnął się ciepło i pocałował mnie w policzek
- A gdzie jest moja torba ?
- Już ją zaniosłem do ciebie
Skinęłam głową i poszłam do swoich czterech kątów. Opadłam na łóżko i zaczęłam myśleć. Znów o Nathanie...
Po jakimś czasie po moich polikach zaczęły spływać łzy. Wtuliłam twarz w poduszkę, żeby nie obudzić zapewne już śpiącego za ścianą Maxa. Starałam się uspokoić, jednak wcale mi to nie wychodziło. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej się rozklejałam
Nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie.
- Mel nie płacz. On nie jest tego wart - chłopak zaczął mnie gładzić po plecach
Podniosłam się, usiadłam obok niego i wbiłam wzrok w podłogę. Max natomiast przygarnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Siedzieliśmy tak bardzo długo. W końcu udało mi się uspokoić, a moje oczy zaczęły się zamykać. Chłopak widząc to położył mnie na miękkiej pościeli i objął ramieniem. Wtuliłam się w jego tors. Tak zasnęliśmy...

Wszyscy się ode mnie odwrócili, tak nagle, niektórzy bez powodu. Nie wiedziałam o co chodzi, co się dzieje. Siedziałam sama w pustym pokoju. Nie mogłam z nikim porozmawiać, wyżalić się. Nie mam już żadnych przyjaciół, znajomych, nikogo. Nawet rodziców.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyłam, mając nadzieję, że może za nimi stoi Kat, Nath, Max, Jay, Siva, Tom, Kelsey albo Nareesha. Jednak to nie była żadna znana mi osoba... Przynajmniej wtedy mi się tak wydawało.
Wysoki, zakapturzony, szczupły mężczyzna wszedł do domu, po czym popchnął mnie na ścianę. Poczułam ból w plecach. Podszedł do mnie i przyłożył zimne, metalowe ostrze do mojej szyi. Przestraszyłam się. Mój oddech stawał się szybszy, jego pozostawał w normie. Spojrzałam na twarz 'człowieka'... Ku mojemu przerażeniu i zdziwieniu on jej nie miał !
Miałam ochotę krzyczeć, wołać o pomoc, ale z mojego gardła nie chciał wydobyć się żaden, nawet najcichszy dźwięk. Patrzyłam na niego z paniką. Widać było, że moje cierpienie sprawia mu radość, wzmacnia go, karmi.
- Zostaw mnie, błagam... Nie rób mi krzywdy - jęknęłam
On tylko szyderczo się zaśmiał i jednym sprawnym ruchem poderżnął mi gardło
Opadłam bezwładnie na lodowatą posadzkę, którą powoli zaczęła barwić czerwona, gorącą ciecz, a tajemniczy mężczyzna zniknął. Dosłownie ...

- Melanie, Mel - obudziło mnie potrząsanie za ramiona
- Co się dzieje ? - spytałam
- Cała się trzęsłaś i rzucałaś po łóżku... - stwierdził z troską w oczach
- Jezu, przepraszam. Miałam koszmar - spuściłam wzrok
- Słońce, nic się nie stało - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło
- Która godzina ?
- Jest siódma - chłopak jeszcze raz spojrzał na zegarek - dziesięć
- Dzięki. Śpijmy jeszcze - powiedziałam i odwróciłam się do Maxa plecami
- Pójdę zrobić śniadanie
- Ja dziękuję, nie mam ochoty - odmówiłam
- Musisz coś zjeść - odpowiedział
- Nie umrę, a naprawdę nie mam najmniejszej ochoty na jedzenie czegokolwiek - stwierdziłam
- Ok, to ja już się będę zbierać do siebie. Dzięki za przenocowanie - po tych słowach wstał z łóżka
- Nie ma za co - delikatnie się uśmiechnęłam
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja wtuliłam się w poduszkę. Nie miałam najmniejszej ochoty wyłazić spod miękkiej, ciepłej kołderki do świata.

- To ja jadę ! Trzymaj się Mel - krzyknął z dołu Max
- Ok, cześć - odpowiedziałam i ponownie wtuliłam twarz w poduchę
Leżałam tak bardzo długo. Co jakiś czas dzwoniła moja komórka, ale jej nie odbierałam.
W końcu postanowiłam wstać. Wzięłam mój szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. Na blacie leżała
karteczka.

  Hej Słońce :) 
Wyprowadziłam się do Jaya, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
Zadzwoń, kiedy wrócisz z Gloucester.
Całusy Kat :P

Przynajmniej jedna szczęśliwa - pomyślałam i odłożyłam papier na miejsce, po czym przeszłam do salonu. Spojrzałam na swoje odbicie w telewizorze.
Wyglądałam strasznie. Zapuchnięte, czerwone oczy i skołtunione włosy związane w niedbałego koka napewno nie dodawały mi urody. Wróciłam do kuchni i zrobiłam herbatę. Już nie chciało mi się nigdzie przemieszczać, więc zostałam w pomieszczeniu.
Oparłam się o chłodną ścianę i zaczęłam powoli pić gorący napój.
Cisza, spokój... To mnie odpręża i pozwala pomyśleć. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Odstawiłam kubek na blat i poszłam otworzyć.
Moim oczom ukazał się wysoki, szczupły, zakapturzony mężczyzna. Przestraszyłam się, ponieważ wyglądał identycznie jak we śnie !
Wszedł do mojego domu bez słowa i przycisnął mnie do ściany.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam, jednocześnie modląc się aby nagle ktoś wbił i przerwał tą całą akcję. Nagle 'on' uderzył mnie w twarz.
Poczułam straszny ból, tym razem na jawie. Powtórzył czynność. Trafił w nos, z którego z zaczęła lecieć krew.
Po chwili zdjął kaptur. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Łukasz. Przeraziłam się jeszcze bardziej. On był odemnie silniejszy, a w dodatku nieobliczalny.
Nie raz już podniósł na mnie rękę. Wiedziałam, że nie miałam z nim najmniejszych szans
- Ja zawsze dostaję to co chcę - warknął - I przy okazji odpłacę ci się za tą akcję w Gloucester
Od razu ogarnęłam o co mu chodzi. Boże, niech i tym razem ktoś mnie uratuje ! Błagam !
Chłopak złapał mnie za nadgarstki i pociągnął na górę.
Starałam się zapierać, ale skończyło się to upadkiem na schodach i rozciętą wargą. Gdy już wszargał mnie na piętro, ugryzłam go w rękę, jednak on mnie nie puścił.
Jedynie zarobiłam kolanem w plecy. Z bólu wygięłam się w łuk, a moje kolana na chwilę ugięły. Łukasz wciągnął mnie do byłej sypialni Kat i pchnął na łóżko, po czym przywiązał mi ręce sznurem do zagłówka.
Zaczęłam więc go intensywnie kopać. Za którymś szczęśliwym razem trafiłam w jego czuły punkt. Chłopak skulił się i zrobił parę głębokich wdechów.
Po chwili oberwałam w lewy profil tak mocno, że zobaczyłam czarne plamy przed oczami. Przymrużyłam je i zrobiło mi się słabo.
- Zostaw mnie - syknęłam
- Ja zawsze dostaję to czego chcę i nigdy nie odpuszczam - warknął i zaczął rozwiązywać sznurek mojego szlafroka
Poddałam się. Wiedziałam, że on dopnie swego tak czy siak.
Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i do pomieszczenia wparował...


-----
No hejo :) Tęsknił ktoś ?
Jak myślicie, kto wbiegł do pokoju ?
Udało mi się wydusić jakiś trochę dłuższy rozdział.
Buziaki :*
Zaglądnijcie na moje pozostałe blogi :) Byłabym wdzięczna ^^
3majcie się tam ♥
I witam nowe czytelniczki :*
#SivaSaturday !
 
 

 

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział szesnasty

Położyłam się na łóżku i zaczęłam ryczeć jak bóbr. Dlaczego? Bo jestem idiotką.
Po dłuższym czasie nie miałam czym płakać.
Usiadłam na pościeli i wpatrzyłam w widok za oknem. Nagle usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają. Automatycznie przeniosłam na nie wzrok. Ujrzałam znajomą blondynkę.
Podeszła do mnie i bez słowa usiadła obok.
- Nie płacz - powiedziała i objęła mnie ramieniem
- Już nie mam czym - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- Oj, Kochana - dziewczyna spojrzała na mnie ze współczuciem
- Nathan dalej jest na mnie zły? - spytałam
- Nie wiem dlaczego, ale wygonił mnie z pokoju - wyszeptała, a ja zwiesiłam głowę
- Mhm - mruknęłam
- Powiesz mi co się pomiędzy wami wydarzyło? - spytała
- Przepraszam, ale na razie nie czuję się na siłach - powiedziałam
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się ciepło - Chcesz zostać sama? - spytała, widocznie widząc, że nie jestem zbytnio chętna do rozmowy
- Jeżeli nie byłoby to problemem - sięgnęłam po chusteczkę higieniczną i wydmuchałam nos
- Nie, no spoko - powiedziała, poklepała mnie po ramieniu i wyszła z pomieszczenia
Sięgnęłam po telefon, wybrałam numer Kat. Potrzebowałam rozmowy z nią. Natychmiastowej.
- Melanie, co tam? - przywitał mnie radosny głos dziewczyny
- Hej Kat, nie przeszkadzam? - spytałam
- No jestem z Jayem na zakupach - powiedziała
- Aha, no to pa - pożegnałam się
- Hola, hola. Słyszę, że coś nie gra. Mów szybko o co chodzi
Westchnęłam i zaczęłam wypowiedź
- Chodzi o to, że znów zrobiłam Nathanowi nadzieję i go odepchnęłam, on się obraził... A najgorsze jest to, że go kocham - wyszeptałam
- Ty jednak głupia jesteś. Nie dziwię się chłopakowi. Teraz wypadałoby go przeprosić - powiedziała nieźle zdenerwowana
- Ale ja się boję - stwierdziłam
- Czego?
- Tego, że tym razem on mnie odepchnie
Zakładam, że w tym momencie dziewczyna pokręciła głową z totalną dezaprobatą
- Dobra Mel, ja muszę kończyć. Zadzwonię później - tym razem ona się pożegnała i rozłączyła
Opadłam na miękkie łóżko. Katherine ma całkowitą rację. Muszę przeprosić Natha. Ale z drugiej strony się boję jego reakcji.
Postanowiłam wyjść na balkon. Gdy tylko otworzyłam oszklone drzwi uderzył we mnie przyjemny zapach. Oparłam łokcie o barierkę i zaczęłam wpatrywać w nieduże, spokojne miasto. Zaczęłam myśleć o powrocie do Polski... Może tego potrzebowałam? Sama już nie wiedziałam co robić. Może muszę wrócić do rodziców, starych znajomych?
Te myśli zaprzątały moją głowę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni w której urzędowała pani Karen.
- Co tam słoneczko? - spytała, na chwilę zaprzestając mieszania w garnku
- Wszystko dobrze - skłamałam, ale widać było, że mama nie wzięła tego kitu
- Nie kłam Mel. Widzę, że coś jest nie tak - powiedziała
Wciągnęłam głośno powietrze.
- Tak jakby pokłóciłam się z Nathanem - wydusiłam
- O co poszło? - spytała
- Nie obrazi się pa...mama jak nie odpowiem?
- Jasne, że nie kochana - powiedziała
- A jak się pa... mama czuje? - ugh ciągle się mylę
- Dobrze. Lekarz powiedział, że guz zanika. Wchłania się dosłownie. Mówią, że to cud - kobieta uśmiechnęła się
Odwzajemniłam gest i mocno ją przytuliłam. Trwałyśmy w objęciach dobre parę minut.
- Strasznie się cieszę - powiedziałam, gdy już się od siebie odsunęłyśmy
- Masz może ochotę na jakąś kolację?
- Nie, dziękuję. Ja się przejdę na spacer - stwierdziłam
- Ok Mel - pani Karen na mnie spojrzała i ciepło się uśmiechnęła
Poszłam do przedpokoju, z haczyka wzięłam skórzaną kamizelkę, założyłam moje AirMaxy i wyszłam z domu.
Przechadzałam się w ciszy po ulicach Gloucester. Poważnie rozważałam powrót do Polski, chociażby na tydzień, dwa.
Doszłam do jakiegoś ładnego parku. Usiadłam na drewnianej ławeczce i zaczęłam się wpatrywać w małe jeziorko. Po moim poliku spłynęła samotna łza.
Nagle ktoś się do mnie przysiadł. Spojrzałam na tą osobę dyskretnie. Był to chłopak, miał na sobie full-cap. Nathan!
W jednej chwili nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były zapuchnięte, tak jak moje. Brunet bez słowa wstał. Szybko złapałam go za nadgarstek
- Nath, porozmawiaj ze mną - powiedziałam z gulą w gardle
- Pfff wiesz jak ja się czuję? Najpierw robisz mi nadzieję, a później odpychasz. Czuję się jak ostatni debil - stwierdził
- Nathan, ja tak strasznie cię przepraszam - spuściłam wzrok i przygryzłam mocno wargę, tym samym starając się nie rozpłakać
- Przyjmuję przeprosiny, ale nie rób mi więcej pustej nadziei - powiedział
- Przepraszam
- Powtarzasz się - stwierdził i zakładam, że się uśmiechnął
- Głupio mi - szepnęłam
- Chodź tu do mnie - powiedział, a ja wtuliłam się w niego
- A co chciałeś mi wtedy powiedzieć, kiedy zadzwonił Max? - spytałam po chwili
- Yyy ja? Nic... Nie, nic nie chciałem - wiedziałam, że skłamał
- Aha - udawałam, że łyknęłam ten kit, jednak wiedziałam, że wrócę do tego tematu już niebawem
- To co, wracamy do domu? - spytał brunet
- Chciałam się przejść - uśmiechnęłam się delikatnie
- Jasne, iść z tobą?
- Jak możesz
Chłopak odwzajemnił gest i udaliśmy się na spacer. Szliśmy w ciszy, co jakiś czas spoglądając na siebie.
Nagle Nathan przystanął, a ja razem z nim
- Nie mogę tak dłużej - powiedział i spojrzał w moje oczy
Nie wiedziałam o co chodzi. Czy mam się bać, czy cieszyć
- Nath, co jest?
- Ty jesteś - powiedział i wpił się w moje usta
Od razu odwzajemniłam pocałunek. Nie chcę odpychać od siebie osoby, którą kocham.
Wplotłam palce we włosy chłopaka. Jego ręce spoczęły na moich biodrach, ja natomiast swoje położyłam na karku bruneta.
Trwaliśmy w pocałunku bardzo długo.
W końcu oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam powietrza
- No to możemy iść dalej - uśmiechnął się
Szczerze, to liczyłam na coś więcej, ale mówi się trudno
- Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę - powiedział i przyciągnął mnie do siebie
- Taką, która daje się całować? - spytałam kąśliwie
Chłopak nie odpowiedział.
- Nathan! Nath! Kochanie! - usłyszałam krzyk dziewczyny
Mój towarzysz natychmiast się odwrócił.
- Chloe? Co ty tu?! - nie dokończył, ponieważ dziewczyna namiętnie wpiła się w usta chłopaka
Po chwili szatynka oplotła nogami biodra bruneta, a on złapał ją za pośladki.
Postanowiłam im nie przeszkadzać i szybko, bezszelestnie pobiegłam do domu Sykesów.
Cała zapłakana weszłam do niego i od razu pobiegłam do 'swojego' pokoju.
Zakluczyłam drzwi, po czym opadłam na łóżko. Ryczałam jak głupia. Ale w końcu mogłam się domyślić, że ma dziewczynę. Taki ideał bez drugiej połówki? To byłby piękny sen, za piękny.
Po godzinie usłyszałam pukanie do drzwi.
Postanowiłam się nie odzywać, ani nikomu nie pokazywać. Koniec końców byłam cała zapłakana, osmarkana, a moje oczy wyglądały masakrycznie. Jak ja cała.
- To ja, Jess. Mel otwórz - siostra Sykesa dobijała się do drzwi
- Jessica, przepraszam, ale chcę zostać sama - powiedziałam
Usłyszałam jak schodzi po schodach. Postanowiłam spakować swoje rzeczy.
Po 30 minutach torba była zapełniona ciuchami, kosmetykami i sprzętem elektronicznym. Wybrałam numer do Maxa
- Hej młoda, coś się stało? - spytał
- Przyjedziesz po mnie?
- Jasne, teraz?
- Jak możesz to tak - powiedziałam mocno drżącym głosem
- Ok już się zbieram. A ty w tym czasie mów co się stało - poprosił
- Nathan ma inną. Całowali się przy mnie. - wydusiłam
- Co za dupek! Słońce, tylko nie płacz - powiedział łagodnym głosem
- Mhm - burknęłam
- To ja się zwijam. Do zobaczenia - Łysolek pożegnał się i rozłączył
Wyjęłam małą karteczkę, napisałam na niej podziękowania i położyłam na biurku.
Spojrzałam na zegarek 23:10
Kiedy Max przyjedzie będzie około drugiej. Postanowiłam zaczekać na niego na dworze. Chwyciłam torbę i po cichutku zeszłam na dół.
Na moje szczęście wszyscy już spali. Założyłam buty i wyszłam z domu.
Usiadłam na schodach. Po godzinie zrobiło mi się chłodno, więc narzuciłam na siebie polarową bluzę.
Po 30 minutach pod budynek podjechała granatowa Mazda.
Wysiadł z niej Max
- Cześć Słońce - pocałował mnie w policzek i wziął tobołek
- Hej Maxiu - powiedziałam i wsiadłam do auta
- To co, jedziemy? - spytał, jednocześnie zasiadając na miejscu kierowcy
Skinęłam głową i wyruszyliśmy.


-----
Cześć Wszystkim :)
Nie miałam weny, stąd taki, a nie inny rozdział :/
Mam nadzieję, że chociaż troszkę się Wam spodobał
Zauważyłam, że pod rozdziałami jest coraz mniej komentarzy.
Mam nadzieję, że to się zmieni i liczba komów wróci ponad 9 !
To na prawdę wielka motywacja dla mnie
Buziaki :*
#SivaSaturday  
 
 

 



wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział piętnasty

No Maxiu, Maxiu. Nieźle sobie nagrabiłeś. Cztery mandaty podczas jednej jazdy... Chyba jego nowy rekord. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Nathana
- To co, idziemy do domu ? - spytał
- No jasne - uśmiechnęłam się
Chłopak wziął mnie pod rękę i poszliśmy w stronę domu. Dużo się śmialiśmy i żartowaliśmy. Nath przekręcił klucz w drzwiach i weszliśmy do środka. Powiesiłam bluzę na haczyku, zdjęłam moje AirMax'y i położyłam je na półeczce. Ja poszłam do salonu w którym siedziały Jess i pani Sykes, a on do kuchni
- Napijesz się czegoś ? - spytał
- Herbatki, jak możesz - odpowiedziałam i usiadłam na miękkiej, kremowej sofie
- Nie ma problemu
Usłyszałam jak chłopak włącza czajnik i wyciąga szklanki
- I jak było na spacerku ? - spytała pani Karen
- Bardzo miło - uśmiechnęłam się
- A fanki ? - zaśmiała się Jessica
- Bez nich się nie obyło - zawtórowałam dziewczynie
- Mam nadzieję, że was nie wymęczyły - Jess
- Jeżeli już to Nathana. Mnie nawet nie zauważyły
Blondynki wybuchnęły śmiechem. Szczerze, to nie wiem co je tak rozśmieszyło. Do pomieszczenia wrócił brunet z dwoma kubkami herbaty. Podał mi jeden,  po czym usiadł obok mnie.
Po jakiejś chwili postanowiłam pójść do swojego pokoju. Tak też zrobiłam.
Gdy do niego weszłam od razu włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Skype. Oooo Max jest dostępny. Natychmiast do niego zadzwoniłam
- Siema młoda - wyszczerzył się do kamerki
- No hej Łysolku - zaśmiałam się
- I jak tam u was ?
- No dobrze, ale Nath nadal nie odpuścił ci tych mandatów
- Weź go jakoś przekonaj - zrobił oczka kotka ze Shreka
- No jasne, jasne. Sam będziesz płacił. Nie trzeba było tak szybko jeździć

 
- Max ! Nic ci nie jest ?! - wrzasnęłam
Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie wzrokiem 'bitch please'
- Gdybym jeździł wolno nie wyrwałbym żadnej laski - powiedział
Tylko westchnęłam i pokręciłam z niedowierzaniem głową
- Ty kiedyś zbankrutujesz
- Albo Baby Nath - dodał szeptem
- Max no ! To ty powinieneś płacić za swoje mandaty, a nie on
- Oj dobra, dobra zapłacę - westchnął
- Jestem z ciebie dumna - powiedziałam i wysłałam mu buziaka
- Dziękuję, dziękuję - zaśmiał się
- Pozdrów tam wszystkich Maxiu. Ja już uciekam - puściłam do niego oczko
- Papa - pomachał mi, po czym się rozłączyliśmy.
Weszłam na Tumblra. Naszło mnie na pobawienie się PhotoShopem.
Po jakimś czasie do pokoju wpadł nie kto inny jak Nathan
- Co tam robisz ? - spytał i spojrzał na ekran mojego laptopa


Brunet zerknął na mnie, na ekran i znowu na mnie. Z trudem powstrzymywałam śmiech widząc jego minę

 
 
- Serioooo ?
- No co ? Nudziło mi się... - wybuchnęłam śmiechem, a on razem ze mną
Po chwili rzucił się na mnie i zaczął gilgotać.
- O Boże hahaha Nathan ! Hahahaha przestań hahahaha już - płakałam ze śmiechu
- Nie ! - zaśmiał się szyderczo, nie przerywając poprzedniej czynności
- Bo to udostępnie wszędzie gdzie się da ! - zagroziłam
- Ani mi się waż ! - na szczęście przestał mnie gilgotać, a ja starałam się uspokoić nierówny oddech
- To taka ładna przeróbkaaaa - uśmiechnęłam się niewinnie
- Ale mi jej nigdzie nie publikuj - powiedział błagalnie
- No nie wiem, nie wiem
- Bo znowu zacznę 'tortury' !
- Jess, Jessica ! - zaczęłam krzyczeć
Blondynka natychmiast przybiegła do pokoju
- Co się stało Mel ? - spytała, spojrzała na nas i podniosła jedną brew
W końcu Nathan leżał na mnie okrakiem i przytrzymywał moje nadgarstki... Taaa to musiał być dziwny widok
- Laptop ! Szybko, zabierz go gdzieś ! - powiedziałam
Siostra Sykesa postąpiła tak jak mówiłam
- Z tobą się jeszcze policzę - chłopak pogroził mi palcem i pobiegł za dziewczyną
Nagle usłyszałam jej głośny śmiech. Domyśliłam się, że już ujrzała przeróbkę.
- Hahaha Melanie jesteś ge-nial-na ! - przybiegła do pomieszczenia i pośpiesznie zamknęła drzwi
Nathan próbował się do nas dobijać, jednak nic z tego.
Usiadłyśmy sobie na łóżku i zaczęłyśmy oglądać zdjęcia. Nagle moja towarzyszka trafiła na jedno bardzo stare
- Jezusie ! Jakie to cudne - powiedziała 
- Ja tak nie sądzę, ale dzięki - uśmiechnęłam się
- No błagam cię... Masz mega, niesamowity talent - spojrzała mi w oczy
Moim zdaniem to ---->
nie jest czymś nadzwyczajnym
Usłyszałam jak drzwi się otwierają i do pokoju wchodzi Nath. Przysiadł się do nas.
- Co tam oglądacie ? Kolejne moje przeróbki ? - kąśliwe pytanie zawsze spoko
- Nathan no weź - spojrzałam na niego przepraszającymi oczkami
- Oj dobra, nie umiem się na ciebie gniewać - powiedział i mnie przytulił
Po chwili zabrał mi z kolan laptopa i odchylił mocniej ekran
- Jezu ! Jak ty to ? - wpatrywał się w zdjęcie szkicu z szeroko otwartymi ustami
- Ołówkiem, na kartce - uśmiechnęłam się
- Jesteś niesamowita - odezwała się Jess
- Ta wyżej dobrze gada, polać jej... A sorry, ty jeszcze nie możesz - pokazał jej język
Zaśmiałam się i przeczesałam dłonią swoje blond włosy
- Dobra mała, uciekaj. Chciałbym pogadać z Mel - powiedział brunet i 'wygonił' dziewczynę gestem ręki
Ona wywróciła oczami i wyszła z pokoju. Nathan odłożył laptopa na biurko i ponownie usiadł obok mnie.
- Gadałem z chłopakami. Właściwie to oni ze mną i właśnie zostałaś naszym prywatnym fotografem - powiedział z entuzjazmem
- A menager się zgadza ? - spytałam
- Ha, nawet nie wiesz jak się ucieszył, że w końcu załatwiliśmy coś sami i będziemy mieć taką piękną panią fotograf ! - uśmiechnął się
- To super i ... dzięki - zarumieniłam się, po czym rzuciłam chłopakowi na szyję
On mocno mnie przytulił
- Nie masz za co dziękować - wyszeptał
- Mam Nath. Załatwiliście mi pracę i to taką MEGA, wymarzoną  - powiedziałam z entuzjazmem
- Oj dobra, dobra. I wiesz co ? Moja mama czuje się o wiele, wiele lepiej - wyszczerzył się
- O jacie ! Tak się cieszę ! - ponownie znalazłam się w objęciach Sykesa
- Chodź na balkon - uśmiechnął się
Skinęłam głową i podążyłam za brunetem na świeże powietrze. Nath pokazywał mi różne budynki, tłumaczył co gdzie jest.
Muszę przyznać, że Gloucester bardzo przypadło mi do gustu, ale i tak nic nie może się równać z moim rodzinnym miastem, za którym strasznie tęskniłam
Staliśmy oparci o barierkę bardzo długo. W końcu odwróciłam się do chłopaka, a ten przyparł mnie do niej.
Miałam wrażenie, że lada moment spadnę. Jego usta były coraz bliżej moich
- Nathan nie - położyłam dłonie na torsie bruneta
On spojrzał w moje oczy. Zauważyłam w nich rozczarowanie i smutek
- Przepraszam. Lepiej już pójdę do siebie - powiedział, jednocześnie się ode mnie odsuwając
Kurde. Nie chciałam aby to tak wyszło... Robiłam mu nadzieję i co ?
- Nath zaczekaj - jęknęłam
- Nie, ja sobie pójdę - odpowiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami
Opadłam bezsilnie na łóżko i się rozpłakałam. Dlaczego ja go odtrącam ?! Przecież go kocham...


-----
Witam, witam wszystkich :3
Może nie za długi, ale dużo obrazków
Gdy zobaczyłam na Tumblrze ten obrazek z Nathanem w koszyku to musiałam go dodać XD Rozwalił system :D
Mam nadzieję, że rozdział (i nie tylko) Wam się podoba ;)
3majcie się :*
Dzisiaj mamy #TomTuesday !!!!