niedziela, 26 maja 2013

Rozdział szósty

Obudziłam się z dużym bólem głowy (chociaż wypiłam tylko jednego drinka, mówiłam, że mam słabiutką czaszeczkę) i poczułam rękę na mojej talii. W pierwszym momencie się porządnie wystraszyłam, ale po chwili zorientowałam się, że leżałam z Nathanem. Spojrzałam na chłopaka. Jeszcze mocno spał. Delikatnie zsunęłam jego rękę ze mnie i powoli, żeby nie sprawić sobie większego bólu wstałam z łóżka. Miałam na sobie jego ciuchy, co mnie trochę zdziwiło, ale oczywiście zanim ja coś ogarnę to minie ho ho, a może i więcej. Powoli zeszłam na dół i pierwsze co zastałam to czołgającego się po podłodze Toma i ledwo przytomną Kelsey.
- Hej wam - powiedziałam szeptem
- Oooo Mel - wyszczerzyli się
- Kacyk męczy ?
- Kacyk ? To jest KAC ! - Kels podnosiła głos, w skutek czego Tom i ja złapaliśmy się za głowę.
- Kochanie nie krzycz tak, błagam - wyjąkał chłopak i zległ na podłodze jak długi.
Stwierdziłam, że zrobię dobry uczynek i przygotuję wszystkim wodę z cytryną. Udałam się do kuchni i po niecałych 10 minutach magiczny napój był gotowy. Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku... 14:10 ! Za pięć minut mam spotkanie. Nie zdążę. A niech to szlak trafi ! Mam kaca, jestem zmęczona i nie wyglądam najlepiej. Poprawka, wyglądam najtragiczniej jak jest to możliwe. Poczochrane włosy i trochę rozmazany make-up.

Usłyszałam krzyki i bieganinę. Złapałam się za głowę, próbując uspokoić narastający ból.

Nagle do kuchni wpadła spanikowana Kat. Ta to ma szczęście, 0% kaca, a potrafi się uchlać tak mocno, że ledwo co trzyma się na tych swoich zgrabnych nóżkach. Co za niesprawiedliwość !
- Czy ja i Jay ?!
- Co ty i Jay ? - spytałam, udając, że nie wiem o co chodzi
- Czy my ... No wiesz ... - bidulka się zakłopotała
- Hmmm... Pomyśl logicznie - zmierzyłam ją wzrokiem od stóp, do głów
- Nie mogę ! Film mi się wczoraj urwał na tym, jak zaczęłaś narzekać, że się uchlałam - mówiła zdenerwowana
- A masz na sobie ubrania ?
Spojrzała na siebie. Pokiwała twierdząco.
- A jak się obudziłaś to je miałaś ? - Sherlock Holmes ze mnie normalnie ^^
- A no miałam - stwierdziła domyślając się powoli o co chodzi
- No to nic nie robiliście, proste. - uśmiechnęłam się do dziewczyny, która odetchnęła z ulgą i chwyciła szklankę z napojem. Wypiła wszystko za jednym razem. Odstawiła naczynie na blat i uciekła do pokoju w którym spała. Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w krajobraz za kuchennym oknem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Nathan mi się przygląda.
- Jesteś zła ? - spytał
- Za co miałabym być zła Nath ?
- Hmmm... No niewiem, ale tak jakoś wyglądasz... nieswojo. - chłopak sięgnął po szklankę wody z cytryną i upił z niej dużego łyka
- Ehh... Zawaliłam sobie rozmowę o pracę, bo za późno wstałam - stwierdziłam obojętnie.
- Mam nadzieję, że nie przeze mnie - powiedział
- Nie, no co ty ! To tylko moja wina - stwierdziłam, a głowa lekko mnie zabolała. I tak było lepiej niż zaraz po wstaniu.
- Znajdziemy ci jakąś pracę - uśmiechnął się
- Znajdziemy ?
- No tak. Myślałaś, że będziesz jej sama szukać ? Ja i reszta The Wanted z chęcią pomożemy - puścił mi oczko, na co się zarumieniłam
- Dziękuję, ale nie trzeba
- Trzeba, trzeba. Poza tym ślicznie się rumienisz
- Nathan, na prawdę nie musicie się fatygować. Macie swoje sprawy.
- Ale ja chcę ci pomóc no ! - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobra, dobra. Skoro chcesz, nie zabraniam. - podniosłam ręce w geście obronnym
- Zjesz coś ? - spytał po chwili
- Nie, dzięki. Muszę się zwijać do siebie - powiedziałam
- Zooooostań - poprosił
- Nie mogę. Muszę posprzątać w domu, podlać kwiaty itp. Wiesz, takie standardowe rzeczy. - stwierdziłam
- Ok, ale przyjdź dzisiaj. Wszyscy będą - uśmiechnął się
- Dzięki, za przenocowanie i ogółem za wszystko - powiedziałam, a chłopak się do mnie zbliżył tak, że nasze ciała dzieliły centymetry. Nagle do pomieszczenia wparowali Max, Jay, Tom i dziewczyny. Z zadziwiającą szybkością odsunęliśmy się od siebie. Byłam lekko zakłopotana, Nathan chyba też.
- Oooo woda z cytryną ! - krzyknęli Jay, Max i Kels i brunetka.
- Ja już piłam - uśmiechnęła się Katherine
- No wiesz co ?! I mi nie powiedziałaś, że jest ten jakże magiczny napój w kuchni ? - stwierdził James z wyrzutem
- Oj tam, oj tam. Pij i nie marudź. - stwierdziła moja przyjaciółka
Jaka z nich by była zgrana para. Muszę o tym podyskutować z moją współlokatorką gdy będziemy w
domu.
- Kat zwijamy się Kochana - stwierdziłam, łapiąc dziewczynę za nadgarstek
- Okejjjjj
- Trzymajcie się - pomachałyśmy do nich
- Wpadnijcie do mnie wieczorem, tak jak wszyscy z resztą - powiedział Nath
- Oki, wpadniemy - powiedziałyśmy chórkiem, po czym każdy po kolei do nas podszedł i mocno przytulił. Wyszłyśmy z domu i szybko pobieglysmy do swojego, bo zaczynało padać. Gdy już do niego weszłyśmy zorientowałam się, że mam na sobie ciuchy Nathana. Idę się przebrać i wieczorem mu je oddam.
- I jak było z Sykesem ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
- Ale co 'jak' ?
- No chyba mi nie powiesz, że nic nie robiliscie. Jesteś w jego ciuchach....
- A teraz uważaj i skup się. NIC nie robiliśmy. Od razu poszliśmy spać kumasz ? Dla mnie to tylko kolega.
- Dobra, dobra. Rozumiem. Masz jeszcze kaca ?
- Nie, już nie. Chociaż trochę mnie głowa jeszcze kłuje.
- Chcesz Skittlesy ? - spytała Kat zmierzając w kierunku kuchni.
- Jak możesz - powiedziałam i rozwalilam się na kanapie
- Aaaaaaaaaaaaaaa !
- Co się stało ?!
- Nie ma Skittlesów, ani Liptona !
- Ale Cola jest, no nie ?
- Tak. Twoja jakże chemiczna, gazowana i masakrycznie slodzona Cola jest.
- Przypominam ci, że jeszcze niedawno ją piłaś...
- No ok, a teraz to ja idę do sklepu. Chcesz coś ?
- Kup chleb, masło, dżem jagodowy, ser żółty, herbatę, rukolę, sałatę pe...
- Stop ! Już nie pamiętam ! Weź mi to zapisz na kartce.
- Dobra, daj jakąś.
Dziewczyna od razu przyniosła mi żółtą karteczkę i długopis. Szybko nabazgralam jej co ma kupić. Wzięła skrawek papieru i wyszła z domu. Ja zaczęłam trochę sprzątać. Minęła godzina, a Kat gdzieś wcielo. Postanowiłam do niej zadzwonić. Po drugim sygnale odebrała.
- Gdzie ty od ponad godziny jesteś kobieto ?
- Tu jest tyle Skittlesów, że nie wiem które wziąć !
- Bierz wszystkie i wreszcie wracaj do domu !
- Oooo dzięki ! Wcześniej o tym nie pomyślałam - zaśmiała się
- Dobra, byleby szybko... - powiedziałam, akurat podlewając kwiatka.
- Ok, to pa pa - dziewczyna się rozłączyła, a ja akurat skończyłam porządki. Posprzątałam wszystkie szmatki, konewkę i odkurzacz. Spojrzałam na zegarek 17:02 to jeszcze mam czas, chociaż Nathan nie określił się kiedy mamy przyjść. Zasiadłam przed telewizorem i włączyłam X Factor. Był po polsku ! No, to sobie poogladam. Nagle do domu wtargnęła zdyszana Kat z 4 wielkimi siatami zakupów i z trudem pognnala do kuchni
- Meeeeeel ! Poooomocyyyy !
- Ok, ok ! Już idę - wrzasnelam, niechętnie podnosząc się z mieciutkiej kanapy.
Gdy weszlam do kuchni zobaczyłam 1 siatkę zawalona do połowy Skittlesami, a drugą połowę zajmował Lipton w puszce. W pozostałych siatkach było jakieś jedzenie typu ser, chleb, dżem, masło itp.
- O rany, aż tyle tyle tego było ?! - wskazałam na Skittlesy
- No ! Mamy miesięczny zapas Kochana. Dziękuj na kolanach ! - zaśmiała się
- O ma Bogini Skittlesów, jestem ci dozgonnie wdzięczna za takie zakupy i wielki zapas tego kolorowego dopalacza - z trudem powstrzymałam śmiech, Kat również
- I co dalej ? Gdzie szacunek ? Na kolana !
- Dobrze ma Bogini - kleknelam przed nią i oddałam 'hołd'
- No i to mi się podoba. Możesz tak częściej - zaśmiała się
- Po moim trupie Złotko - powiedziałam i wstałam z klęczek
Zaczęliśmy się śmiać, dosłownie glupawka na całego. Gdy już się ogarnęłyśmy zabrałyśmy się za zakupy. W niecałe 30 minut wszystko było poukładane w lodówce i spiżarni. Znów zaczęłyśmy się śmiać, aż się popłakałyśmy. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Oczywiście ja musiałam iść otworzyć. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się Nathan.
- He ... O rany Mel, co się stało ? - spytał mierząc mnie wzrokiem
- Mi ? Nic się nie stało - spojrzałam na niego jak na lekko chorego umysłowo
- Płakałaś, coś się stało - podszedł do mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem
- Żartowałyśmy sobie z Kat i się popłakałyśmy ze śmiechu. Jest ok - już się uspokoiłam
- Ufff... Już myślałem, że coś się stało - odetchnął
- Zbieracie się ? U mnie już wszyscy są. No oprócz tej brunetki. Gdzieś się zmyła - dodał
- Zaczekaj chwilkę - posłałam mu ładny uśmiech, przygryzając wargę
- Ok, czekam - mrugnął
- Kaaaaat chodź tutaj !
- Rany czego znowu ch... O Nathan ! - uśmiechnęła się i pomachała chłopakowi, na co on odpowiedział tym samym gestem
- Zbierasz się ? - spytałam
- Ja już jestem ubrana właściwie - spojrzała po sobie
- No ja też - uśmiechnęłam się
- To co ? Możemy iść ? - Nathan
- Ok - odpowiedziałyśmy równo i wyszłyśmy z domu.
Po chwili byliśmy już u chłopaka. Otworzył drwi, a tam : Kels, Tom, Jay, Max i Siva ganiają się z poduszkami i coś wrzeszczą, bieda Naree wlecze się za nimi i próbuje uspokoić... a w dodatku wszędzie leży pierze. No ładnie.
- Noooo heeeeeej - powiedziałam równo z Kat. Nathan stał w drzwiach i wpatrywał się w swój lekko zdemolowany salon jak zaczarowany.
- Hej Nat... O Kat ! I Mel ! - wrzasnęli wszyscy i podbiegli się przywitać
Najpierw przytuliła mnie Kels, później Naree, Tom, Max, Siva i Jay. Ten ostatni przylepił się na trochę do mojej BFF. Wyglądali słodziutko.
- Gdzie Baby Nath ? - spytał Siva, jako jedyny zauważył, że jest nas za mało
- Spójrz w stronę drzwi wejściowych - uśmiechnęłam się
Wszyscy się obrócili. Nathan stał tam nadal, wyraźnie wkurzony.
- Dzikusy z was normalnie. Zostawić na pare minut bez opieki to rozwalą dom - pokręcił z niedowierzaniem głową
- Ej, próbowałam ich uspokoić, ale nie mogłam ! - broniła się Nareesha
- Wiem, ty mi zawsze pomożesz, przynajmniej próbujesz i nie jesteś dzikusem, jak niektórzy - rzucił srogie spojrzenie 'łobuzom' i wszedł do salonu.
- Nattyyyy my tak baaardzo przepraszamy - powiedzieli chórem i zrobili śliczne oczka
- No ok, ale więcej nie róbcie takiego syfu, błagam - powiedział spokojnie
- Obiecujemy ! - krzyknęli
- Ok trzymam was za słowo. Kat, Mel napijecie się piwa ? - spytał
- Ja z chęcią - powiedziała moja towarzyszka
- Ja dziękuję - uśmiechnęłam się
- A my ? - spytali (znów !) chórem pozostali
- A was nie pytam, bo wiem, że wszyscy są za.
- No racja - stwierdzili Tomsey
- Ok, to sobie usiądźcie, a ja zaraz wracam - powiedział chłopak i zniknął za ścianką działową od kuchni.
Wszyscy usiedliśmy w salonie. Ja załapałam się na fotel. Jay i Kat musieli usiąść na podłodze, bo nie było miejsca.
Po chwili do pomieszczenia wtargnął Nath z wieloma butelkami piwa. Rozdał je wszystkim i usiadł na podłodze obok mnie. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. W końcu gdy większość opróżniła butelki padła propozycja 'butelka'. Ja się trochę wahałam, ale wszyscy namawiali, więc się zgodziłam.
- Gramy na chamskie panie i panowie - rzekł James sadowiąc swoje cztery litery na drewnianej podłodze (tak jak wszyscy)
- Ok, pasuje - rzekli wszyscy chórem, ja tylko westchnęłam
- Ja chcę pierwszy kręcić - odezwał się Max
- Dobra
Chłopak zakręcił i wypadło na Sivę.
- Poliż stopę Toma - powiedział
- Ssssstopęęę Tttoma ? - wyjąkał chłopak
- Chyba nie masz problemów ze słuchem, ani rozumieniem, prawda ? - kąśliwie spytał zadaniodawca
- Ok
Seev podszedł do Toma i z obrzydzeniem wykonał zadanie. Gdy wrócił na miejsce spojrzał złowrogo na Maxa i zakręcił butelką. Wypadło na Jaya.
- Poliż Kat w ... ucho
Chłopak bez skrępowania przysunął się do dziewczyny i wykonał zadanie. Moja przyjaciółka lekko się zarumieniła.
- Ej to było łatwe - stwierdził James i zakręcił butelką. Wypadło na Nathana
- Przeliż się namiętnie z ... Melanie ! - Zmierzyłam Loczka złowrogim spojrzeniem. I KILL YOU !
Baby Nath nieśmiało się do mnie zbliżył i wszeptał tak, abym tylko ja słyszała 'przepraszam, ale muszę'. Skinęłam głową i po chwili chłopak złączył nasze usta w pocałunku. To było takie... niesamowite przeżycie. Jego wargi były takie miękkie i ciepłe. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- To było piękne - Loczek udał, że wyciera łzę
- Siedź cicho - warknął zawstydzony Nath i zakręcił butelką, która wskazała Kelsey.
- Wypij duszkiem szklankę piwa
- Ok, tylko jakąś przygotuj.
Nathan wstał, poszedł do kuchni i po chwili przyszedł ze szklanką napoju. Podał go Kels. Wypiła duszkiem. Patrzyłam na nią z podziwem.
Graliśmy w butelkę jeszcze godzinę, w końcu nam się to znudziło i stwierdziliśmy, że obejrzymy film.
Jay i Kat chcieli Avatara, no ale większość była za Intruzem. Nath zrobił popcorn i przyniósł puszki z colą. Po chwili zaczęliśmy oglądać.
Siedziałam obok Baby Natha, który mnie 'przypadkowo' objął. Muszę przyznać, że film bardzo mnie zaciekawił, jednak pod koniec zasnęłam.


-----
Ok :) Jestem MEGA szczęśliwa i pozytywnie nakręcona od tego #FanFriday !
Wszystko dzięki Tomowi ( Tak, Parkerowi )
dzięki niemu mam sporą wenę (dla mnie to tak średnio,
bo wtedy piszę chaotyczne rozdziały, tak jak ten chociażby :)
 I w ogóle ! Jestem bardzo szczęśliwa :D
Dzisiaj #2YearsOfTomsey !!!!! gratulacje Kochani ♥ Szczęścia ♥☺
Dziękuję za komcie przy ostatnim rozdziale :)
 One dają niezłego kopa do dalszego pisania
3majcie się Kochane ♥
 

(??? Maxiu, gdzie ta rączka ???? XD ☺ )


 

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział piąty

Usiedliśmy całą gromadą na dużej sofie przy stoliku. Ja siedziałam na samym końcu, obok mnie Nathan, a później : Jay i Kat, Siva z Naree, Tom i Kels, a Maxiu ... Właśnie, gdzie Max ? Jeszcze dosłownie 5 minut temu tu był.
- Ej Nath, gdzie się zapodział Max ? - spytałam chłopaka
- Poszedł załatwić jakieś truneczki dla wszystkich - zaśmiał się.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i zapatrzylam się na duży parkiet. Z zamyslenia wyrwał mnie głos Nathana
- Czy zrobi mi pani ten zaszczyt i zatańczy ze mną ? - wyciągnął w moją stronę dłoń. Cicho zachichotalam i wstałam, po czym chłopak wziął mnie pod rękę. Dopiero teraz zaważyłam, że wszyscy gdzieś poszli. Ujrzałam Sivę z Naree w wielkim tłumie ludzi, tańczyli sobie, przytuleni mocno. Wyglądali ślicznie. Wzrokiem shaczylam też Toma i Kels siedzących przy barze, popijających jakieś drinki. Gdy weszłam z Nathanem na parkiet, akurat puścili wolną piosenkę. Odruchowo założyłam mu ręce na szyję, a on położył swoje dłonie na moich biodrach. Przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Patrzyliśmy sobie w oczy, nasze usta były coraz bliżej. Nagle podszedł do nas Max.
- Odbijany - uśmiechnął się.
Nath był niezbyt zadowolony, ale ustąpił i poszedł w stronę baru. Dj akurat puścił dosyć szybką piosenkę. Muszę przyznać, że Max tańczył świetnie. Gdy muzyka się skończyła poszłam do Nathana i reszty, która siedziała przy barze sącząc drinki.
Niektórzy byli trochę wstawieni (czyt. Jay, Kat, Tom i Kels). Spojrzałam na Nathana, a on akurat wpadł na ten sam pomysł i nasze oczy się spotkały, jednak on szybko odwrócił wzrok. Podeszłam do chłopaka.
- Ej no. Nie gniewaj się na mnie - powiedziałam półgłosem.
- No nie wiem, jeszcze pomyślę - powiedzial poważnie.
Chcesz tak grać, ok. Skierowałam się w stronę wyjścia. Wiedziałam, że Nathan nie idzie za mną. Czułam jedynie jego spojrzenie na sobie. Wyszłam na dwór i oparłam się o chłodny mur w paru miejscach porośnięty bluszczem. Siedziałam tam chwilę w samotności, gdy nagle podszedł do mnie mocno wstawiony mężczyzna.
Zaczął coś bełkotać, ale odwróciłam się od niego, dając do zrozumienia, że ani go nie słucham, ani nie chce tu jego towarzystwa. Jednak on wciąż się do mnie zbliżał. Gdy był już w odległości 30 cm odemnie zaczęłam się bać, jednak nie dałam po sobie tego poznać. Podszedł do mnie i oparł swoje dłonie o mur tak, że byłam uwięziona. Złapał mnie mocno za nadgarstki i docisnal do zimnych cegieł. Próbowałam się wyrwać, jednak bezskuteczne.
Nie mogłam krzyczeć, bo głos utkwił mi w gardle. Mężczyzna zbliżał coraz bardziej swoją twarz do mojej, coraz mocniej czułam na sobie jego alkoholowy oddech, przez który robiło mi się niedobrze. Gdy już nasze usta dzieliły milimetry on opadł na ziemię. Zobaczyłam wkurzonego Nathana. Podszedł do mnie.
- Nic ci nie zrobił ? - spytał z troską, a jego wzrok złagodniał
- Nie, nic - odpowiedziałam
- Przepraszam za moje zachowanie w klubie - spojrzał mi w oczy
- Już jest ok, ja też przepraszam - uśmiechnelam się lekko
- Wracamy ? - podał mi rękę
- Jasne
Spojrzałam na leżącego gościa. Tylko stracił przytomność. Wróciliśmy do klubu. Zabawa trwała w najlepsze, Tom i Kels ledwo trzymali się na nogach, Seev i Naree siedzieli na sofie i wymieniali się śliną, Max wyrwał jakąś dziewczynę i siedziała mu ona na kolanach, Jay i Kat... Tą dwójkę gdzieś wcięło. Nie wnikam gdzie.
- Napijesz się ? - spytał Nath wskazując na bar
A co mi tam, jeden nie zaszkodzi
- Z chęcią - uśmiechnęłam się
Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę, którą chwilę wcześniej wskazywał ręką.
Usiedliśmy na wysokich krzesłach, a Nathan zamówił drinki. Po chwili były one gotowe. Mój był pomarańczowo-wiśniowy. Oczywiście trochę procentów w nim było. Zrobiłam łyk i nieco się wzdrygnęłam, dla mnie to norma, gdy piję coś z alkoholem.
- Nie za mocne ? - spytał Nathan, widząc moją reakcje
- Nie, zawsze jak napój ma procenty to tak mam - uśmiechnęłam się do niego. Znaliśmy się zaledwie 3 dni, a w jego towarzystwie czułam się nadzwyczaj dobrze i swobodnie.
- Skąd pochodzisz ? Masz taki inny akcent - spytał, po czym zrobił łyk piwa.
- Z Polski - stwierdziłam
- Lubię Polskę, mają dobrą wódkę. Fanka kiedyś przywiozła. Musisz mieć mocną głowę, no nie ?
Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.
- Wódka jest dobrą, chyba najlepsza, ale głowę to ja mam słabiutką
- Oj tam, oj tam. Na pewno masz mocniejszą odemnie - stwierdził
- Oj, nie, nie, nie - pokręciłam przecząco i zrobiłam łyk mojego dwukolorowego drinka.
- Założymy się ? - spytał
- Nie, nie mogę mieć kaca, jutro - spojrzałam na zegarek - właściwie to dzisiaj mam rozmowę kwalifikacyjną.
- Rozumiem, ale kiedyś musimy się założyć - postanowił Nath i dokończył swoje piwo. Ja postąpiłam tak samo z drinkiem.
- Pomożesz mi pozbierać dzikusy ? No oprócz Sivy i Nareeshy, bo oni nie piją nigdy do upicia.
- Jasne, pójdę poszukać Katherine i Jaya - powiedziałam. Moje zadanie nie było trudne bo po chwili zobaczyłam moją mocno wstawioną BFF w objęciach Jamesa, który również był w stanie upojenia alkoholowego. Westchnęłam tylko i podeszłam do nich. Nawet mnie nie zauważyli. Szturchnęłam Kat w ramię i dopiero wtedy raczyła na mnie spojrzeć.
- O Meeeelnnaaaniiii - wyszczerzyła się
- O Boże, musiałaś tak się uchlać ? - westchnęłam
- Sorrrrrryyy maaamuniu - powiedziała po polsku, przez co chłopak stojący obok spojrzał na nią z niemałym zdziwieniem.
- O kurde Kaaat, po jakiemmu tyy mówiiiss ?
- Poo polskuuu - odparła rozradowana, tym razem po angielsku.
- Zwijamy się, koniec imprezy - stwierdziłam
- Nie ! Jeszcze  chwiiiiilaaa, mamuuusiuuuuu - wrzasnęli równocześnie. Jacy zgrani ^^
- Nie ! Koniec dyskusji, wychodzimy, już ! Słuchać mi się ! - powiedziałam stanowczo.
 Spojrzeli po sobie i potulnie poszli za mną w stronę wyjścia.
 Wyglądali przekomicznie. Co chwilę jedno potykało się o drugie, podpierali się na zmianę, aż w końcu Jay wziął Kat na ręce.
Krzyczałam, żeby tego nie robił, ale na nic moje krzyki. Runęli razem na glebę.
Zakryłam oczy, a oni zaczęli płakać ze śmiechu. Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i pomagam im wstać. W końcu doszliśmy pod drzwi.
Nathan właśnie wlókł za sobą Toma podpierającego się o Sivę i Kelsey trzymającą się kurczowo roześmianej Nareeshy. Za nimi jeszcze chwiejącym krokiem szedł Max i nowo poznana brunetka. Wyszliśmy z budynku i wpakowaliśmy się do limuzyny, którą wcześniej jechaliśmy.
Gdy byliśmy już przed domem Nathan rzucił propozycje "zostańcie na noc, będzie fajnie'' no w to nie wątpię. Wszyscy zgodnym chórem poparli chłopaka. Mój zdrowy rozsądek na to nie pozwolił.
- Ej Mel, a ty ? - spytał Nath
- Ja dzisiaj mam rozmowę - powiedziałam
- Oj no weź ! Proszęęęęęę - zrobił oczka kotka ze Shreka.
Nie mogłam odmówić.
Po niecałych 20 minutach byliśmy przed domem Nathana. Wszyscy, oprócz Sivy i Naree wysiedli. Para chciała jechać do swojego mieszkania. Pożegnaliśmy się z nimi (ja i Nathan, bo inni coś bełkotali, sądzę, że się żegnali, ale po nich to nie byłabym tego taka pewna XD)
Ja i chłopak pomogliśmy towarzystwu (czyt. Kat, Jay, Tom i Kels. Max i ciemnowłosa jeszcze byli tyle o ile na siłach) wysiąść z auta i udaliśmy się do domu.
Gdy przekroczyliśmy próg Thomas wziął Kelsey za rękę i chwiejnym krokiem poszli do kanapy (robią postępy !), na której od razu zasnęli.
Z Kat i Jayem było trochę gorzej, ale zgodnie z Nathanem stwierdziłam, że położymy ich w jednym łóżku. A niech się martwią, (tak to jest jak się za dużo procentów w siebie wleje kochani i film się urywa) ach będzie dochodzenie jutro. Spali razem czy może nie ? Przeczołgaliśmy ich do sypialni dla gości i położyliśmy na łóżku. Coś tam do nas bełkotali, ale nic, kompletnie nic nie dało się zrozumieć. Momentalnie usnęli.
Wróciliśmy do salonu. Max i brunetka gdzieś uciekli, ale postanowiliśmy ich nie szukać, co tam, niech sobie robią co chcą.
- Napijesz się może czegoś ? - spytał Nathan, kierując się do kuchni
- Nie, albo jak możesz to wody - poprosiłam
- Ok - powiedział z pobliskiego pomieszczenia
Po chwili przyszedł z dwoma szklankami wody. Jedną wręczył mi i opadł na biały, skórzany fotel. Pogadaliśmy chwilę. Spojrzałam na zegarek 5:40... Przetarłam oczy ze zdziwienia, zamrugałam. Ta sama godzina co parę sekund temu... Idę spać, ale do swojego domu.
- Dobra, zwijam się - powiedziałam, wstałam i zaczęłam zmierzać w stronę drzwi
Chłopak podniósł się, podbiegł do mnie i chwycił za nadgarstek.
- Zostań, prooooooszę - uśmiechnął się przekonująco. Znów uległam
- No dobraaaa
- Chodź, jesteś śpiąca (brawo Panie Nathanie, wygrywa Pan ... główną nagrodę za spostrzegawczość XD) prześpisz się u mnie w sypialni.
Nie byłam zbytnio zadowolona z tego faktu, ale padałam na twarz, więc potulnie i bez zbędnego gadania poszłam za chłopakiem. Po chwili wchodzenia po schodach (co szło mi niełatwo) znajdowaliśmy się w jego pokoju.
Był duży, a przy oknie stało dwuosobowe łóżko.
- Ok, to ja ciebie tu zostawiam i idę spać z tymi żulami na dole - mrugnął i miał już złapać za klamkę, lecz go powstrzymałam.
- Łóżko jest duże, więc nie widzę powodu dla którego miałbyś tam do nich iść - ziewnęłam
- Na pewno chcesz ze mną spać (w sensie leżenia na łóżku, nic więcej) ? - spytał
- Mi tam nie przeszkadza - uśmiechnęłam się
- Dobra, chcesz jakieś ciuchy do spania ? - spytał
- Jakbyś mógł
Chłopak podszedł do komody i wyciągnął z niej dresy i t-shirt. Wręczył mi je.
- Jeśli chcesz, tam jest łazienka - wskazał na drewniane drzwi
- Dzięki - powiedziałam i udałam się w stronę pomieszczenia
Szybko się przebrałam i wróciłam do chłopaka. Na jego widok serce mi mocniej zabiło. Był w samych dresach, bez żadnej koszulki. Wgapiałam się w jego tors przez chwilę, aż w końcu się ogarnęłam i skarciłam w myślach.
- Chodź - poklepał miejsce obok siebie
Zaraz do niego podeszłam i zległam na mięciutkim łóżeczku. Chłopak objął mnie ramieniem (nie przeszkadzało mi to, było takie przyjemne) i szybko usnęłam.


-----
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam !
Wyszedł beznadziejny jak na moje oko :<
Dziękuję za tyle wspaniałych komentarzy !
Jest to dla mnie gigantyczna motywacja :)
Trochę długo mi się pisało ten rozdział, ale wena często zanikała :< 
3majcie się tam cieplutko Kochane ♥
#TomTuesday !!!!!
 
 
 
 
The Wanted Life !!!!!!!!!!!
 
 
 
 


 
 

 
(Nathan ! Czemu oddałeś TomTomowi chińszczyznę ?!)

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział czwarty

Po skończonych, męczących i bardzo udanych zakupach wróciłyśmy taksówką do domu. Wtargnęłyśmy do domu i poszłyśmy do swoich pokoi wypakować wszystkie nowe ciuszki ^^ . Nim się spostrzegłyśmy była już godzina 17.00 . Jak ten czas szybko leci !
Zeszłam z Kat na dół, do salonu. Ja zahaczyłam jeszcze o spiżarnie wyciągając : dla mnie Coca-Colę a dla mojej przyjaciółki Liptona cytrynowego w puszeczce. Później dołączyłam do dziewczyny, która rozwaliła się na kanapie i podałam jej napój.
- Jakieś plany na dzisiaj jeszcze Kat ? - spytałam po chwili
- Zero, kompletnie zero. No chyba, że oglądanie jakiegoś przygłupiego programu w telewizji, to tak.
Roześmiałyśmy się. Opanowałyśmy się dopiero wtedy, gdy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Ja oczywiście musiałam otworzyć, bo Katherinę nagle zainteresowało kolorowe pisemko i nie dało się jej w żaden sposób od niego odciągnąć. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się bardzo przyjemny widok.
- Cześć Mel, masz może z przyjaciółką jakieś plany na dzisiejszy wieczór ? - spytał Nathan
- No my właśnie żadnych. - uśmiechnęłam się
- To świetnie ! Zabieramy Was do klubu ! - krzyknął
- Zabieracie ? - byłam zdziwiona, lecz później przypomniałam sobie, że Nathan jest w boysbandzie.
- No tak. Chłopaki bardzo chcieliby Was poznać. Przy okazji ja poznam Ciebie bliżej (jakkolwiek to dziwnie zabrzmiało) - uśmiechnął się seksownie
- No niewiem, niewiem. Zaczekaj chwilkę
- Ok, czekam.
Weszłam do salonu. Moja przyjaciółka wgapiała się w telewizor.
- Kat ! Narada - wrząsnęłam, aż dziewczyna podskoczyła na sofie.
- Co się stało ? - spytała przestraszona
- Propozycja pod tytułem 'wypad do klubu z pewnymi miłymi chłopakami' - uśmiechnęłam się. Nie znalazłam całego The Wanted, ale domyślałam się, po oglądnięciu paru filmików #WantedWednesday, że są to fajni i pozytywnie nakręceni ludzie.
- Ty się jeszcze mnie pytasz !? Jasne, że idziemy ! - tak, właśnie takiej reakcji mogłam się spodziewać. Była ona oczywista.
- Zaraz wracam - rzuciłam szybko i migiem wróciłam do czekającego na mnie Nathana.
- I jak ? - uśmiechnął się gdy mnie zobaczył
- Idziemy - odwzajemnilam gest (ughhh ciągle się przy nim szczerze. Czemu on tak na mnie działa ? )
- To świetnie ! Przyjedziemy po Was o 21, może być ? - spytał
- No jasne, idealnie
- To do zobaczenia - chłopak pochylił się nade mną i lekko musnal mój policzek. Zarumienilam się mocno.
- Pięknie się rumienisz Melanie - puścił mi oczko i poszedł w stronę swojego domu. Co on ze mną robi ! Jak tylko się do mnie zbliża, to czuję jakbym miała stado motyli w brzuchu. Nie, nie, nie mogłam się zakochać, nawet go dobrze nie znam, a ja nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Wtedy człowiek zakochuje się w wyglądzie a nie charakterze. Poza tym, on może mieć każdą. Ja taka nie będę. Wróciłam do przyjaciółki, która miała wielki zaciesz na twarzy.
- Lubisz go, bardzo go lubisz, prawda ? - spytała z uśmiechem
- Oj cicho tam , idziemy się szykować, już ! - zmieniłam temat i uciekłam do pokoju. Słyszałam tylko jak dziewczyna zaśmiała się pod nosem i podążyła za mną na górę. Ja wtargnęłam do swojego królestwa i rzuciłam się do szafy. Po chwili zastanowienia wygrzebałam z niej taki oto zestaw :


 
 
Ubrałam się i zrobiłam lekki make-up (machnęłam rzęsy tuszem, usta czerwoną szminką). Wyszykowałam się akurat o godzinie 20.00. Kat jeszcze nie mogła się zdecydować jak upiąć włosy. Doradziłam jej wysokiego, niedbałego koczka. Dziewczyna na początku nie była zachwycona, lecz później stwierdziła, że to świetny pomysł. Pół godziny po mnie i ona była gotowa do wyjścia. Czekając na chłopaków postanowiłam zadzwonić do rodziców. Bardzo się ucieszyli, gdy powiedziałam im, że idę na rozmowę o pracę. Pożegnałam się z nimi akurat w tym samym momencie, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi a za mną podążyła i Kat. Gdy je otworzyłam ujrzałam Nathana w garniturze (takim jak na IFY) i wysokiego chłopaka w lokach. Jeśli się nie mylę był to Jay.
- Wooooooooooow Mel... wyglądasz... niesamowicie - odezwał się Nath. Zarumieniłam się mocno.
- Dzięki, ty też - promiennie się uśmiechnęłam
- Cześć Wam - zza mojego ramienia wychyliła się moja przyjaciółka
- O właśnie ! To jest Katherine - przedstawiłam dziewczynę
- Nathan - chłopak podał jej rękę
- Jay - Loczek wykonał ten sam gest co jego towarzysz. Widziałam po wzroku Kat i Jaya, że wpadli sobie w oko. Szczerze to pasowaliby do siebie :) Jak ja kocham swatać ludzi !
- To jak ? Jedziemy ? - odezwał się Nathan
- Pewnie ! - odpowiedziałyśmy równo
Jay podszedł do Kat i wziął ją pod rękę, Nathan postąpił tak samo ze mną. Mój żołądek zaczął fikać koziołki ^^. Zaprowadzili nas do czarnej limuzyny, która stała sobie przed moim domem (dopiero teraz ją zauważyłam !) Nathan otworzył mi drzwi, ja wsiadam, a tam Siva, Nareesha, Max, Tom i Kelsey ! O mało co na zawał nie zeszłam.
- Hej - powiedzieli radośnie i równiutko
- Hejka - uśmiechnęłam się - Jestem ...
Nie dane mi było dokończyć. Wszyscy zrobili to za mnie
- Melanie ! - krzyknęli chórkiem
Zaśmiałam się i usiadłam na miejsce obok Maxa. Zaraz obok mnie pojawił się Nathan, a naprzeciwko zarumieniona Kat i Jay.
- Ta piękna dama to Kat - przedstawił ją James, a jej poliki zaczęły robić się czerwone - I w dodatku cudnie się rumieni - uśmiechnął się do niej, a wszyscy ją wesoło przywitali, tak jak mnie
Seev spojrzał na moje buty i wyszczerzył się. Wiedziałam o co chodzi.
- Mel ma na sobie pantofelki od mojej panienki - wszyscy się zaśmiali, a Siva dał Naree soczystego buziaka.
Po chwili zatrzymaliśmy się przed klubem. Wszyscy wysiedli i poszliśmy do klubu. Oczywiście nie obyło się bez reporterów i flashów dookoła. Gdy weszliśmy do klubu zatkało mnie. Często chodziłam z Kat na różne imprezy, ale nigdy nie byłam w tak drogim (chociaż bywały drogie).
Wymieniłyśmy z sobą znaczące spojrzenia i stwierdziłyśmy, że tej nocy trzeba się zabawić.


-----
Hejka Wszystkim :)
Jak Wam mija #MaxMonday ? Mi fajnie ^^
Rozdział do oceny pozostawiam Wam
3majcie się :*
I wpadnijcie też na : I Found You ^^ (machnę reklamę, a co tam)
 
 
 
 

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział trzeci

- Melanie właściwie to Mel Rafford - uśmiechnęłam się
- Ślicznie, ja jestem Nathan Sykes - chłopak nieziemsko się uśmiechnął
Sykes, Sykes, Sykes ... Skądś znałam to nazwisko, jednak nie mogłam sobie przypomnieć...
- To ja już pójdę - powiedziałam lekko zawstydzona (dobrze, że było ciemno, nie widział jak się rumienię)
- Dałabyś mi swój numer ?
O rany ! Przystojniak spytał się o mój numer !
- No jasne ! Możesz podać telefon ?
- Pewnie, trzymaj
Szybko wystukałam na klawiaturze mój numer i oddałam Nathanowi telefon.
- To cześć - uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy - chłopak mrugnął do mnie
W głębi siebie piszczałam z radości. Dobra, to tylko chłopak... Idę po te zakupy.
Szybko uwinęłam się z zakupami i obładowana siatkami wróciłam do domu.
- Kaaaaat ! Chodź tu ! Pomożesz mi z zakupami - wrzasnęłam
Słyszałam jak dziewczyna ochoczo zbiega po schodach. W sekundę nalazła się przy mnie. Podałam jej dużą siatkę i poszłam do kuchni.
- Kupiłaś Skittlesy ? - spytała moja BFF
- A jak myślisz ?
- Że tak ?
- Bingo !
Dziewczyna z hukiem rzuciła siatkę na podłogę i zaczęła szukać ulubionych słodyczy. Po chwili z bananem na twarzy trzymała w ręku sporą paczkę kolorowych i pysznych cukierków.
- Kat, chyba nie zamierzasz tego tak zostawić ? - pokazałam na rozwaloną siatkę leżącą na przejściu z salonu do kuchni.
- E, no właściwie to miałam taki zamiar, ale posprzątam. Dla ciebie - wyszczerzyła się
- No dobrze, dziękuję za takie poświęcenie - z trudem powstrzymywałam śmiech
Nagle przypomniałam sobie Nathana... Te jego boskie, magiczne, hipnotyzujące, zielono - niebieskie tęczówki.
- Mel, słuchałaś mnie wogóle ?
- No nie - zrobiłam minkę zbitego psiaka
- Mówiłam, że rozpakowałam zakupy i wypiłam ci puszkę Coca-Coli
- Dzięki, że ogarnęłaś to wszystko. Czekaj, czekaj ! Wypiłaś mi puszkę mojej, MOJEJ kochanej Coli ?! Nie daruję ! - rzuciłam się na dziewczynę i zaczęłam ją gilgotać
- hahaha no hahaha przestań hahaha już ! - Katherine zwijała się ze śmiechu
- Przestanę jak obiecasz, że nigdy więcej nie tkniesz mojej kochanej Coca-Coli !
- No hahaha dobra, OKEJ !
Zgodnie z obietnicą przestałam gilgotać dziewczynę. Spojrzałam na zegarek i bardzo się zdziwiłam. Czas zdecydowanie za szybko płynie, bo była już 22.30.
- Idę się umyć i spać Kat. Jestem trochę zmęczona po podróży.
- Dobra Młoda, ja jeszcze obejrzę jakiś film i pójdę w twoje ślady, dobranocki - dała mi buziaka w policzek. Poczułam się jak jej młodsza siostra.
Poszłam do łazienki, szybciutko się tam uwinęłam i rzuciłam na łóżko. Zasnęłam migiem.

Obudziłam się o 6.50 Wow  ! Jak na mnie to meeega wcześnie ! Powoli zwlokłam się z łóżka i spojrzałam w lustro. Byłam rozczochrana, ale nie wyglądałam tak strasznie źle. Wyjrzałam przez okno. Londyn dzisiaj pochmurny i taki smutny. Podeszłam do szafy i poszukałam jakichś ładnych ciuszków. W końcu zdecydowałam się na ten zestaw :


 

Poszłam do łazienki, przy okazji zahaczyłam o pokój Katherine. Jeszcze słodko spała. Wczoraj chyba poszła późno spać. W łazience spędziłam 40 minut. Zeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Mierzyłam ją wzrokiem dobrą minutę, w końcu stwierdziłam, że zrobię jajecznicę na boczku i tosty z serem. Bomba kaloryczna, ale jaka pyszna !
Po chwili siedziałam przy stole zajadając się moim śniadankiem. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam nadzieję, że Kat się nie obudziła. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Ujrzałam za nimi nikogo innego jak Nathana ! Ucieszyłam się na jego widok.
- Cześć, o Mel ! Mieszkam dwa domy dalej- chłopak się uśmiechnął
- Hejka Nath, fajnie.
- Masz może trochę cukru ?
- Jasne, chodź za mną - uśmiechnęłam się
Chłopak posłusznie wykonał polecenie. Po chwili znajdowaliśmy się w kuchni. Wyjęłam z szuflady paczkę cukru i wręczyłam mu ją.
- Dziękuję Ci ! A tak przy okazji to dałabyś się zaprosić do mnie na kawę, herbatę i ciastko ?
- Hmmmm... Z wielką chęcią wpadnę.
- Może być jutro o 14 ?
- Jasne, mi pasuje
- No to jesteśmy umówieni i jeszcze raz dziękuję za cukier.
Chłopak do mnie podszedł i pocałował w policzek. Byłam (pozytywnie) zszokowana jego pożegnaniem. Zarumieniłam się.
Wróciłam do jedzenia mojego śniadanka (tak, tak żarłok ze mnie jest). Gdy skończyłam posiłek zobaczyłam śmiejącą się Kat.
- Z czego się tak chichrasz ? - spytałam
- Z twojej reakcji, kiedy ten chłopak cię pocałował w policzek ! Twoja mina THE BEST !
- Od kiedy ty tu stoisz i chowasz się za lodówką ?!
- Od jakichś 10 minut. - zaśmiała się
- Ok, zrobić ci śniadanko ?
- A co ? Nudzi ci się ?
- No szczerze to nie, bo muszę poszukać pracy.
- No właśnie, ja też muszę czegoś poszukać. Nie będę tak na was wisieć. - powiedziała
- Ty spełniaj marzenia ! To Londyn ! Masz szansę rozwinąć twoje umiejętności stylistyczne !
- Poszukam jakiejś pracy dorywczej, dobra ? - stwierdziła dziewczyna
- No, jak chcesz. Idę poszukać jakichś ogłoszeń w necie.
- Oki, ja sobie zrobię jakąś kanapkę i też zacznę poszukiwania.
- Dobra, smacznego Kochana - przytuliłam przyjaciółkę
Poszłam do pokoju i wypakowałam laptopa, o którym wczoraj zapomniałam. Położyłam sprzęt na stoliku i podłączyłam ładowarkę do prądu. Włączyłam go i zaczęłam poszukiwania. Po godzinie znalazłam idealną ofertę. Nie trzeba wyższego wykształcenia, salon kosmetyczny. Manicurzystka. Idealna po prostu ! Zadzwoniłam tam. Ogłoszenie było jak najbardziej aktualne. Kobieta z którą rozmawiałam sprawiała wrażenie miłej i pomocnej. Umówiłam się z nią na rozmowę za dwa dni o 14.15 w salonie "Perfect Nails". Byłam szczęśliwa. Oferta pracy była bardzo dobra. Nie płacili mało, spokojnie starczyło na rachunki. Godziny pracy też były ok. od 8.00 - 15.30
- Kat ! Umówiłam się za dwa dni na rozmowę kwalifikacyjną !
- To świetnie ! O której godzinie ?
- O 14.15 w salonie ''Perfect Nails'' przy Book Street 29, a ty coś znalazłaś ?
- Ja nadal nic, nigdzie nie chcą zatrudnić młodej stylistki.  - powiedziała zrezygnowana
- Na pewno coś znajdziesz - pocieszyłam przyjaciółkę i udałam się do kuchni w poszukiwaniu mojej kochanej Coca-Coli i Skittlesów. Bez problemu znalazłam wszystko w spiżarni. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Akurat trafiłam na '4fun.tv' po polsku. Leciało 'Chasing The Sun' boysbandu The Wanted. Po pewnej chwili zorientowałam się, że na teledysku widnieje nie kto inny jak Nath. Jednak nie miałam zamiaru traktować go jak gwiazdę. Będę go traktować jak zwykłego człowieka.
Nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam wystukiwać nogą rytm piosenki. Po chwili do salonu wpadła moja rozradowana przyjaciółka.
- Co się tak cieszysz ? - spytałam spokojnie
- Znalazłam pracę ! Będę jako stażystka w studiu fotograficznym. Będę ubierać różnych znanych ludzi do zdjęć ! - wrzasnęła
- O rany ! Ale się cieszę ! - odpowiedziałam równie głośnym krzykiem
Przyjaciółka do mnie podbiegła i przytuliła. Zrobiła to z taką siłą iż pomyślałam, że zaraz mnie połamie. W końcu się ode mnie odkleiła.
- A kiedy idziesz na rozmowę ?
- Oni mnie od razu przyjęli. Napisałam do nich e-mail i od razu mi odpisali. Od nowego tygodnia zaczynam. - odpowiedziała
- O jej ! Strasznie się cieszę !
- Pójdziesz ze mną na zakupy ? Muszę mieć jakieś ciuchy do pracy .
- No, mi właściwie też by się przydały jakieś...
- No to zbieraj się i jedziemy !
- Ok, chcesz wybrać mi ciuchy ? Bo mi się jakoś nie chce ...
- Ty się jeszcze pytasz ?! Jasne, że chcę !
Razem poszłyśmy do mojego pokoju. Kat wybrała mi taki zestaw ( w zamian plecaka była jeansowa torba) :


 
 
Dziewczyna poszła do swojego pokoju, a ja szybko włożyłam ciuchy. Po chwili i ona była gotowa do wyjścia. Złapałam torebkę i wyszłyśmy z domu. Zamówiłyśmy taksówkę i po chwili znalazłyśmy się przed wielkim centrum handlowym. Natychmiast rzuciłyśmy się w wir zakupów.
 
-----
No i jest 3 rozdział ^^ Taki długi mi wyszedł trochę :)
No, jak tam u Was ?
Buziaczki Kochani , do nexta :*** 
#SykesSunday !!!!!!!!!!!!!!
 
 
 

 


czwartek, 2 maja 2013

Rozdział drugi

Po 5 godzinach męczącego lotu wylądowałyśmy na lotnisku w Londynie.
- Kat pobudka. - szturchnęłam przyjaciółkę siedzącą przy oknie
- To już ?
-Tak, szybko, już wylądowaliśmy - powiedziałam
Dziewczyna zabrała słuchawki z siedzenia. Z walizkami skierowałyśmy się do wyjścia. Byłam szczęśliwa. Moje marzenie się spełniło ! Mieszkam w Londynie z najlepszą pod słońcem przyjaciółką. Znajdę sobie pracę i pomogę rodzicom opłacać mój czynsz. Z angielskim nie miałam żadnych problemów, więc powinnam jakąś znaleźć. Wyszłyśmy z samolotu. Moim oczom ukazał się słoneczny i bezchmurny Londyn. Rzadko to się zdarza. Uwinęłyśmy się szybko i zatrzymałyśmy taksówkę. Podałam taksówkarzowi karteczkę z adresem (miałam ją od rodziców) i ruszyliśmy. Byłam podekscytowana. Za parę minut miałam zobaczyć moje, sorry nasze mieszkanie ! Taksówka się zatrzymała. Zapłaciłam taksówkarzowi, a Kat podziękowała za przewóz. Gdy wysiadłyśmy, naszym oczom ukazał się dom, a nie mieszkanie. Byłam zszokowana. Jak to dom ? Spojrzałam na kartkę, na której znajdował się adres. Wszystko się zgadzało. Wyjęłam klucze z torebki i podeszłam do drzwi. Klucz pasował. Spojrzałam na przyjaciółkę, stała z szeroko otwartymi oczami.
- Kat chodź !
- To... to miało być mieszkanie, Mel - powiedziała zszokowana
- Wiem, chodź do domu ! Zaraz zadzwonię do rodziców i wszystko wyjaśnię.
- Ok - uśmiechnęła się z niedowierzaniem
Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się przepięknie urządzony salon :




Szeroko otworzyłam usta. Ten dom był jak z bajki. Kat weszła za mną do pomieszczenia. Zaczęła piszczeć.
- Tu jest cudownie ! - wrzasnęła
Postawiłam walizki w przedpokoju i zaczęłam szukać telefonu w mojej niewielkiej torebce. Po chwili znalazłam go i wybrałam numer do mamy.
Po drugim sygnale odebrała
- Hej mamuś !
- Melanie ! Jak dobrze ciebie słyszeć ! Jak minął Wam lot ?
- Lot minął nam bardzo dobrze, Kat większą część przespała - spojrzałam na przyjaciółkę, która wystawiła mi język. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Jaką macie pogodę, kochanie ? - spytała z troską
- Pogoda jest zniewalająca. Mamo, obawiam się, że zaszła pomyłka co do mieszkania.
- A co się stało ?!
- Mamo, to jest dom !
Na moje słowa moja rodzicielka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- Tak słońce, to miał być dom - odpowiedziała, gdy już się uspokoiła
- A dla czego mi nie powiedziałaś ?
- To miała być niespodzianka. Ten dom, on jest po twoich dziadkach.
Zaniemówiłam. Byłam w niebo wzięta ! Mam własny dom w Londynie. I wspaniałą współlokatorkę. Czego chcieć więcej ?
- Dziękuję - popłakałam się ze szczęścia
- Słonko, nie płacz. Mogłabyś mi dać Kat na sekundkę ?
- Jasne - zasłoniłam słuchawkę dłonią i powiedziałam mojej przyjaciółce, że moja mama chce z nią rozmawiać, po czym pożegnałam się z mamą i podałam telefon przyjaciółce.
Poszłam zwiedzić dom. Najpierw poszłam do kuchni która wyglądała o tak :


 
Była śliczna. Później skierowałam się po schodach i zobaczyłam na drzwiach plakietkę z napisem " Melanie". Zdziwiłam się. Nacisnęłam klamkę i moim oczom ukazał się ładnie przystrojony pokój :
 
 
 
 No, no, no to się postarali. Moje ulubione kolory. Następne drzwi były z napisem ''Katherine''. Zdziwiłam się jeszcze bardziej. Uchyliłam je i moim oczom ukazał się taki oto pokój :
 
 

Kat na pewno się spodoba. Ona lubi taki styl. Zostało mi ostatnie pomieszczenie. Okazało się, że była to łazienka i wyglądała tak :


Wróciłam na dół po walizki i poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam się wypakowywać. Katherine chyba poszła w moje ślady, bo słyszałam jak otwiera drzwi i zaczyna piszczeć. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wariatka z niej ( taka pozytywna ). Po 2 godzinach skończyłam i spojrzałam na zegarek, była 19. Stwierdziłam, że nie jest tak późno i zdążę zrobić zakupy.
- Kaaaaat ! Idziesz ze mną po zakupy ?
- Nie chce mi się Mała. Pozwól, że zostanę w domu.
- Ok, leniu jeden mój.
Narzuciłam na siebie granatowy płaszczyk i wyszłam z domu. Miałam takie szczęście, że prawie naprzeciwko był sklep spożywczy ( coś a'la żabka )
Przeszłam kawałek chodnikiem, gdy nagle nie wiadomo skąd pojawił się naprzeciwko mnie chłopak w full - cap'ie, z grzywką i na deskorolce. Odskoczyłam, jednak za późno. Chłopak mnie potrącił, straciłam równowagę i wylądowałam na chodniku.
- O jeny ! Przepraszam, nie chciałem. Nic ci nie jest ?
- Eeee nie, nic się nie stało - uśmiechnęłam się i spojrzałam w tęczówki chłopaka. Zahipnotyzowały mnie. Były zielono - niebieskie. Piękne. Podał mi rękę i pomógł wstać.
- Jak masz na imię ? - spytał
- Melanie właściwie to Mel - uśmiechnęłam się
- Ślicznie, ja jestem...
-------
Cześć Wszystkim :) 2 rozdział ! No, no, no :) Jak myślicie, kim jest ten chłopak ? Piszcie w komentarzach :D Mam nadzieję, że podoba Wam się to opowiadanko :*
Do następnego Kochani :***



 

Rozdział pierwszy

No to cofniemy się trochę w czasie, do moich 18 urodzin.
- Mel, wstawaj słońce ! - krzyknęła mama z kuchni
Powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek 9.00 (nie tak źle) potem mój wzrok przeniósł się na kalendarz wiszący nad biurkiem. 14 kwietnia , moje urodziny ! Żwawo wyszłam z łóżka, pościel schowałam do szuflady i zahaczając o szafę w celu wygrzebania jakichś byle jakich ubrań poszłam do łazienki. Ogarnęłam się w 30 minut. Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni, gdzie siedzieli już moi rodzice.
- Cześć mamo, cześć tato - pocałowałam obydwoje w policzek.
- Wszystkiego najlepszego Mel ! - krzyknęli i przytulili mnie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się promiennie
- Siadaj słońce, zaraz będziemy jeść - powiedziała moja rodzicielka
Spełniając prośbę usiadłam na swoim miejscu przy stole. Po chwili mama przyniosła talerz z kanapkami posmarowanymi Nutellą. Mniam ! Wszyscy zaraz rzucili się na te pyszności.
W mojej głowie układałam sobie plan na dzisiejszą imprezę. Nie chciałam, aby była ona duża. Parę osób z liceum i Kat. Moja BFF wiele razy próbowała mnie przekonać o tym, że 18 - stka musi być huczna, bo ma się ją tylko raz. Ale ja i tak postawię na swoim. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.
- Ja z tatą dzisiaj o 19 wychodzimy, możesz zrobić sobie w domku imprezę. My przenocujemy u cioci Kasi. Tylko nie szalejcie zbytnio. Prezent damy ci jutro, może być ? - po tych słowach rodzice serdecznie się uśmiechnęli. Ja pokiwałam twierdząco.
- Dziękuję Wam - przytuliłam się do nich. Moi rodzice są wspaniali !
 Dokończyłam śniadanie i poszłam do pokoju. Zaczęłam dzwonić do znajomych z pytaniem czy wpadną na do mnie na 18- stkę. Tak, tak wiem wszystko na ostatnią chwilę.
Większość z nich miała czas i powiedzieli, że przyjdą.
W sumie naliczyłam 26 osób (oczywiście bez Kat, bo wiedziałam już od 3 miesięcy, że na pewno przyjdzie). Teraz zajęłam się trunkami i jedzeniem. Niczego nie może zabraknąć. Ja osobiście nie lubiłam alkoholu, ale w końcu to 18 - stka. Stwierdziłam, że nie będę zawracać rodzicom głowy i sama pojadę po zakupy. Prawko miałam od 17 -stki więc nie było żadnego problemu. Poszłam się przebrać w jakieś ładne ciuchy. Wybrałam ten zestaw (bez biżuterii) :






i poszłam do garażu. Odpaliłam szare BMW i pojechałam do sklepu. Droga nie zajęła mi dużo czasu, więc po 30 minutach znajdowałam się już na parkingu. Zostawiłam tam auto i wybrałam się do supermarketu. Uwinęłam się tam w godzinę. Z wielką siatą jedzenia (słodycze, chipsy, coca-cola i inne niezdrowe rzeczy) i 3 skrzynkami piwa jakoś dotargałam się do auta. Wpakowałam zakupy do bagażnika i wróciłam do domu.
Gdy otworzyłam drzwi wejściowe poczułam zapach mojego ulubionego ciasta czekoladowego. Szybko poszłam do kuchni, wypakowałam zakupy, a piwo wsadziłam do lodówki. Gdy uporałam się już z tym wszystkim zobaczyłam, że jest godzina 11.00. Postanowiłam zadzwonić do Kat. Miałam nadzieję, że dziewczyna już nie śpi, bo z nią nigdy nie wiadomo.
Pierwszy sygnał... drugi . Odebrała !
- Hejka Kat ! - powiedziałam pełna entuzjazmu
- Siema Młoda ! Stówka Słonko !
- Dzięki, wpadniesz do mnie pomóc w przygotowaniach do impry ?
- Jasne ! Zaraz tam będę, tylko się wyszykuję -  krzyknęła uradowana.
- Dzięki - powiedziałam i mimowolnie uśmiechnęłam się do mojego i phone'a.
- Do zobaczonka
- Papa
Rozłączyłam się i poszłam do pokoju. Skierowałam się do szafy. Przewertowałam ją chyba 100 razy i nic. Nie miałam w co się ubrać na 18 - stkę ! A tam, Kat coś wykombinuje, przecież chce zostać stylistką. Ona ma do tego dryg, jak mało kto.  Zamknęłam szafę i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Była to Katherine. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy przygotowania.
Po 5 godzinach dom był gotowy. Teraz tylko zostało się wyszykować nam samym. Tak jak mówiłam Kat wybrała mi świetny zestaw :






Związałam moje włosy w koka i przypięłam do niego białą różyczkę. Moja przyjaciółka wyprostowała je i rozpuściła.
Byłyśmy gotowe na imprezę. Zaczęli już się schodzić pierwsi goście. Po godzinie impreza się rozkręciła. Było świetnie. Bawiliśmy się do 3 nad ranem. W ciągu imprezy wypiłam może dwa piwa. Później wszyscy (większość już mocno schlana) udali się do domów. Została tylko Kat. Szybko ogarnęłyśmy po imprezie i poszłyśmy się zdrzemnąć, bo byłyśmy bardzo zmęczone.
Obudziłam się o 11.30 z lekkim bólem głowy. Moja przyjaciółka jeszcze mocno spała na kanapie. Trochę się ogarnęłam, chociaż muszę przyznać, że nie wyglądałam źle. Zeszłam do kuchni i zastałam tam rodziców.
- Cześć kochanie - powiedziała mama i ucałowała mnie w policzek
- Cześć - powiedziałam do obojga
- Jak impreza, udała się ? - spytał tato
- No jasne, była świetna ! Dziękuję wam - przytuliłam ich
- Kat jeszcze śpi ? - spytała mama
- A tak, została u mnie
- Z godnie z obietnicą dzisiaj chcemy ci dać prezent - mama i tata uśmiechnęli się do mnie
Nie mogłam się doczekać co to będzie. Po chwili tata wyciągnął zza siebie pudełeczko z kopertą i wręczył mi je. Szybko rozpakowałam i to co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Klucze do mieszkania ! W Londynie ! I bilet lotniczy ! Zaczęłam piszczeć i płakać z radości.
- Słonko, będziemy płacić za czynsz. Meble już są w mieszkaniu. - mama miała łzy w oczach
Przytuliłam moich rodziców. Po chwili do kuchni weszła zaspana Katherine. 
- Kat, Kat, Kat ! Jadę do Londynu ! - wrzasnęłam
- O matko ! Jak się cieszę ! - rzuciłam jej się na szyję
- Zaraz, zaraz ! Ty mnie zostawiasz w Polsce ? - spytała po chwili
- Jedź ze mną ! - krzyknęłam
Dziewczyna promiennie się uśmiechnęła. Wiedziałam, że pojedzie. Spojrzałam na bilet. Wylot jutro o 10.35
- Czy Kat może zamieszkać ze mną w Londynie ? - spytałam rodziców
- Pewnie ! A co na to jej rodzice ?
- Moi rodzice od dawna chcą, żebym tam wyjechała, chcą, żebym tam studiowała - uśmiechnęła się
- To zacznijcie się już pakować dziewczynki - powiedział mój tato
- Dobra, to Kat leć szybko do domu ! - powiedziałam. Ona mieszkała 4 domy dalej. Dziewczyna skinęła głową i pobiegła do domu.
Ja poszłam po walizki i zaczęłam się pakować. Cała zawartość mojej szafy zmieściła się w 2 średnich walizkach. Jeszcze tylko buty. Ich było dużo... Chyba wszystkiego nie zabiorę. Wybrałam tylko moje ulubione i wepchnęłam pomiędzy ciuchy. Idealnie ! Pakowanie zajęło mi 8 godzin ! Kurcze !
No, teraz pójdę się umyć i spać. Trzeba być wypoczętym na podróż.
Obudziłam się o 7.00. Poszłam do łazienki. Wczoraj o wszystkim pomyślałam i przyszykowałam sobie zestaw który dzisiaj ubiorę, żeby nie rozwalać sobie wszystkiego co wczoraj spakowałam w poszukiwaniu ciuchów. Wybrałam taki zestaw :






Wygodny, bo w końcu 5 h samolotem to trochę dużo. Gdy wyszłam z łazienki była 8.00. Rodzice jeszcze spali. Poszłam do kuchni coś przekąsić. Otworzyłam lodówkę i postawiłam na kanapki z mocarellą i pomidorem. Szybko je zjadłam i popiłam herbatą, w której robieniu (nie chcę się chwalić ale) byłam mistrzynią. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam rozpromienioną Katherine z 3 walizkami. Przytuliłyśmy się i zaprosiłam ją gestem ręki do domu. Poszłam obudzić rodziców. Będę za nimi tęsknić, strasznie tęsknić. No, ale trzeba się kiedyś usamodzielnić. Gdy weszłam do ich sypialni już nie spali. Mama właśnie miała z niej wychodzić, a tata podlewał kwiaty.
Przywitałam się z nimi i poprosiłam o podwiezienie na lotnisko. Widziałam, że jest im ciężko. Ich jedyna córka jedzie na stałe do Londynu.
Szybko zabraliśmy się na lotnisko. Nienawidziłam pożegnań. One były takie smutne.
- Kochanie, dzwoń do nas na Skype, masz laptopa - mamie trudno było powstrzymać łzy
- Na pewno zadzwonię - uśmiechnęłam się
- Pamiętaj, jak będziesz chciała to zawsze możesz wrócić
- Będę pamiętać
- Katherine ty też się trzymaj dziecko - moja mama ją przytuliła
Z głośników wydobył się głos kobiety "prosimy pasażerów lecących do Londynu o podejście do bramek"
Pożegnałam się z rodzicami i razem z Kat udałyśmy się do samolotu. Ten lot zmienił całe nasze życie...


-----
Witam Wszystkich :)
1 rozdział ! Mam nadzieję, że się podoba. Pisałam go na tzw. żywca ;)
Wena we mnie wstąpiła ^^
3majcie się tam :*** ♥
Dzisiaj #ThursJay !




środa, 1 maja 2013

Bohaterowie :)

 
 
Melanie Rafford - spokojna i miła nastolatka. Pochodzi z Polski, jej mama jest polką a ojciec anglikiem. Dobrze im się powodzi. Zawsze marzyła o studiach w Londynie. Prowadziła ciche i monotonne życie, jednak w dniu jej 18 urodzin wszystko się zmieniło. Nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, nie szuka na razie tego jedynego. Jej najlepszą przyjaciółką jest Katherine.
 
 

 
 
Katherine McStanford - przeciwieństwo swojej przyjaciółki. Lubi głośne imprezy i chłopców. Chciałaby wyjechać do Londynu. Jest o dwa lata starsza od Melanie, zna się z nią od dziecka. Również pochodzi z Polski. Jej rodzice są anglikami, jednak wyjechali do Polski w poszukiwaniu pracy. Nie narzeka na brak pieniędzy.
 
 
 
 
 
 
 
The Wanted - (od lewej ) Siva Kaneswaran (25 l.) , Nathan Sykes (20 l.) , Thomas Parker (25 l.) , Max George (25 l.) , Jay McGuiness (23 l. )



 
 
Nareesha McCaffrey - dziewczyna Sivy z The Wanted. Bardzo miła i serdeczna osoba. Z chęcią każdemu pomoże.
 
 
 
Kelsey Hardwick - dziewczyna Toma Parkera z The Wanted. Lubi imprezy, jest miłą osobą.
 
 
-----
Cześć Wszystkim :) Rozdział 1 powinien pojawić się już niedługo :)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam to opowiadanko :)
Zapraszam na mojego 2 bloga :D ifythewanted.blogspot.com
3majcie się tam :*